- Lubię grać w piłkę, jestem pewny swoich umiejętności, nie czułem żadnej presji. Miałem świetne półtorej godziny na boisku. Nie spędziłem czasu na modlitwie, żeby tylko nie podchodzili pod moją bramkę - mówi Szczęsny, który został wysoko oceniony na Wyspach. Na Sky Sport dostał od internautów notę 8,9 (wyżej oceniono tylko strzelca dwóch goli Theo Walcotta), w portalu Goal.com dostał 7,5 - więcej tylko Walcott i Nicklas Bendtner. Jedną z interwencji Szczęsnego brytyjski Eurosport porównał do parady legendarnego Duńczyka Petera Schmeichela. - Mam nadzieję, że będą mnie z nim porównać także na koniec kariery - śmieje się Szczęsny.
Spotkanie w Newcastle rozpoczął od niefortunnego wyjścia za pole karne, po którym minął się z piłką, ale asekurowali go obrońcy. Każda kolejna interwencja Polaka była lepsza i efektowniejsza. Chwilę po błędzie pofrunął pod poprzeczkę i delikatnie dotknął piłkę, która odbiła się od poprzeczki i wyleciała za boisko. - Tak delikatnie dotknąłem, że sędzia tego nie zauważył i kazał mi wznawiać grę. Chciałem, żeby wszyscy wiedzieli, że obroniłem, ale się nie przyznałem, bo niekoniecznie chciałem bronić rzut rożny - mówi Szczęsny.
To był pierwszy w tym sezonie, a drugi w karierze występ Szczęsnego w oficjalnym meczu "Kanonierów". - Jeden dobry mecz nie robi ze mnie świetnego bramkarza, tak jak jeden słaby występ by mnie nie przekreślił - mówi Wojtek. - Szansę dostaję rzadko, więc staram się wykorzystywać. Liczę na kolejne występy, żeby udowodnić, że to nie był przypadek. Mam nadzieję, że zachowam miejsce w składzie na Puchar Ligi. Zostały ćwierćfinał, dwa półfinały i finał.
Pierwszym bramkarzem Arsenalu jest teraz Łukasz Fabiański. Dotychczasowy numer jeden Manuel Almunia ma kontuzję łokcia.
W czerwcu Szczęsnemu kończy się umowa z Arsenalem. Rozmowy jej o przedłużeniu trwają.
Brytyjscy dziennikarze: Szczęsny niczym Schmeichel ?