Jakub Kuzdra dał się poznać szerszej publiczności za sprawą występów w Warcie Poznań. 25-latek występował w klubie z Wielkopolski przez dwa lata. Już na początku swojej przygody z tą drużyną wskoczył do pierwszego składu, jednak później jego występy ograniczone zostały przez poważny uraz, który w sezonie 2019/2020 wykluczył go z gry na aż trzy miesiące. Nigdy nie można mu było odmówić zarówno charakteru, jak i zaangażowania. Latem 2021 roku podjął decyzję o rozstaniu się z Wartą i spróbowaniu czegoś innego. Padło na Grecję, ale jak się okazało, nie był to dobry wybór.
Wówczas Jakub Kuzdra zdecydował się przejść do greckiego Volos NPS, w którego szeregach grał inny Polak, Kamil Wojtkowski. O powodach dołączenia do średniaka Super League opowiadał w rozmowie z Przeglądem Sportowym. - Chciałem bardzo spróbować czegoś nowego. Od zawsze marzyłem, żeby zagrać w jakiejś lidze egzotycznej, wiadomo, Grecja do takich nie należy, ale liczyłem, że to będzie super wyzwanie. Mój błąd, że trochę za bardzo się napaliłem i nie zrobiłem rozeznania - tłumaczył.
W dalszej części rozmowy były stoper Warty Poznań ujawnił, że po przyjeździe do Grecji jego zdrowie psychiczne pogorszyło się. Kuzdra w rozmowie na łamach "Przeglądu Sportowego" opowiedział sytuację z jednego z przedsezonowych meczów kontrolnych. Przy stanie 3:3 przy stanie 3:3, w 90. minucie meczu, dostał piłką w rękę, za co sędzia podyktował rzut karny. Po tym incydencie został wezwany na dywanik...
- Zostałem wezwany na rozmowę i poinformowany, że chcą ze mną rozwiązać umowę oraz że nawet jak zostanę, to i tak już tu nie zagram. Upadłem trochę mentalnie, bo było to jakoś półtora miesiąca, odkąd przyjechałem do Grecji. Wiedziałem, że czeka mnie ciężkie pół roku, a było już za późno na szukanie czegoś nowego - podkreślił.
- Wiedziałem, że w Grecji są specyficzni szefowie klubów i że zdarzają się tam bardzo często, dziwne sytuacje, które w innych krajach europejskich nie miałyby prawa były. Dochodziło do częstych wizyt w szatni, nawet w trakcie przerw. Wyzwiska, rozwalanie tablic lub telewizora. Na początku byłem w szoku, ale po rozmowach z kolegami, uznałem, że to tam normalne - przyznał.
Kolejne miesiące były bardzo trudne dla 25-latka. Jego minuty boiskowe zostały mocno ograniczone przez trenera Guillermo Abascala i to mimo zapewnień, że w najbliższych spotkaniach Polak wejdzie na murawę. Przez cały pobyt Kuzdra rozegrał tylko 45 minut w oficjalnych meczach. Po czasie okazało się, że patowa sytuacja Polaka była spowodowana przez zakaz od prezesa....
- W przerwie wpadł wściekły prezes do szatni i zaczął coś wrzeszczeć po grecku. Tylko słyszałem moje nazwisko, nic więcej nie rozumiałem. Trener przekazał mi, że muszę zejść. Wtedy się kompletnie załamałem, nie rozumiałem tych decyzji. Nigdy nie pyskowałem, zawsze byłem człowiekiem, który nawet jak nie gra, to robi wszystko na 100 proc. To mnie bolało najbardziej. Nie zrobiłem nic takiego, żeby tak mnie traktowano. Trener również zaraz po tym meczu zrezygnował, widząc, jak to wygląda - relacjonował.
- Mówił, żebym rozwiązał umowę dla siebie, dla świętego spokoju, że tu niestety tak to wygląda i żebym nie czuł do niego urazy. Oczywiście, nie chciałem się ugiąć, tym bardziej że miałem wypłacone przez pół roku jedynie dwie pensje, a większość chłopaków dostała wynagrodzenie w terminie. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, a ja bylem już totalnie wyczerpany. Wtedy na rozmowy pojechałem z żoną, ona mocno kłóciła się z prezesem. Udało się jakoś dogadać i rozwiązałem umowę. Byłem stratny miesięczną pensję, nie mówiąc już nawet o pieniądzach, które miałem obiecane otrzymywać przez dwa lata - zakończył.
Latem zeszłego roku Jakub Kuzdra wrócił do Polski. Dołączył do pierwszoligowego Chrobry Główek. W bieżącym sezonie wystąpił w pięciu spotkaniach.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!