Tymoteusz Puchacz kilka dni temu oficjalnie zmienił barwy klubowe i przeniósł się z Unionu Berlin do greckiego Panathinaikosu. Dla reprezentanta Polski jest to ogromna szansa na powrót do regularnej gry oraz kadry narodowej. Puchacz mógł mieć obiecujący debiut, jednak szyki pokrzyżowali mu sędziowie VAR.
Puchacz wtorkowy mecz Panathinaikosu z Levadiakosem rozpoczął na ławce rezerwowych, jednak doczekał się debiutu i w 80. minucie pojawił się na placu gry. I miał wejście smoka. Już dwie minuty później silnym strzałem z narożnika pola karnego pokonał bramkarza rywali i cieszył się z premierowej bramki w Grecji. Podwyższył wynik spotkania na 2:0. Radość nie trwała jednak zbyt długo.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
Po analizie VAR gol został anulowany i na tablicy wyników wciąż było tylko 1:0. Sędziowie dopatrzyli się faulu Fotisa Ioannidisa w akcji bramkowej, chwilę przed tym, jak do piłki dopadł polski obrońca. 22-latek uderzył swojego przeciwnika łokciem w twarz podczas walki o piłkę i gol został słusznie nieuznany.
To byłby debiut-marzenie Tymoteusza Puchacza, gdyby ostatecznie bramkę uznano. Skończyło się jednak na nieco ponad 10 minutach na murawie. Warto dodać, że były to pierwsze minuty Polaka w oficjalnym meczu od 30 października. Panathinaikos wygrał z Levadiakosem 1:0 i nadal przewodzi w tabeli ligi greckiej z przewagą siedmiu punktów nad drugim AEK Ateny.