Michał Karbownik bardzo szczerze: Dostałem kilka gongów. Załamałem się

- Przed meczem z Panathinaikosem zagrałem cały mecz. Trener mnie pochwalił i miałem grać w pierwszym składzie. Ale po dwóch ostatnich treningach to się zmieniło. Nie wiem czemu. No i trochę psychicznie trochę się załamałem - mówi w rozmowie na kanale "Foot Truck" Michał Karbownik. Były piłkarz Legii wyjaśnił, dlaczego nie przebił się w Olympiakosie i na jakiej pozycji chciałby grać w przyszłości.

Michał Karbownik odszedł z Legii Warszawa w styczniu 2021 roku jako jeden z największych polskich talentów. 21-letni zawodnik podpisał kontrakt z Brighton, ale wówczas jego kariera gwałtownie wyhamowała. Nie przebił się do pierwszego zespołu, więc został wypożyczony do greckiego Olympiakosu. Tam jednak również mu się nie powiodło i teraz przed Karbownikiem i jego menadżerem Mariuszem Piekarskim ważna decyzja. Muszą znaleźć klub, w którym Karbownik będzie regularnie grał. Istotne jest to, że Karbownik nie chce już występować na boku obrony. To będzie jedno z kluczowych kryterium przy wyborze nowej drużyny.

Zobacz wideo Kulesza: Piłka uczy pokory. Jestem przygotowany na krytykę

Karbownik nie chce już grać w obronie. "Zadeklarowałem, że teraz tylko środek"

- Zadeklarowałem panu menadżerowi Piekarskiemu, że teraz tylko środek i żebym tam występował w następnym klubie. Chcę mieć radość z gry. Czuję ją w środku. Na prawej czy lewej stronie czasami się męczę. Nie mam takiej radości z gry, a to jest dla mnie najważniejsze, żebym się rozwijał. Mam nadzieję, że odpalę. Gram tam w drugiej drużynie i dobrze się czuję – powiedział Karbownik w rozmowie z Łukaszem Wiśniowskim i Kubą Polkowskim na kanale "Foot Truck". Zdradził jednak, że przychodził  do Brighton i Olympiakosu jako skrajny obrońca. - Po czasie zobaczyłem, że nie wychodzi mi to i nie czuję się najlepiej na tej pozycji. Nie ma się co zmuszać – uznał.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

Na początku 2022 roku Karbownik pojawił się trzy razy na boisku w pierwszej drużynie. Po styczniowym, prestiżowym meczu z Panathinaikosem (0:0), gdzie zagrał 24 minuty, Polak zagrał jeszcze w Pucharze Grecji, po czym został całkowicie odstawiony.  Co się wydarzyło? - To nie były najlepsze występy. Przed meczem z Panathinaikosem zagrałem cały mecz [85 minut z Apollonem Smyrnis – red.]. Trener mnie pochwalił i miałem grać w pierwszym składzie. Ale po dwóch ostatnich treningach to się zmieniło. Nie wiem, czemu. No i trochę psychicznie trochę się załamałem. Wiedziałem, że mam dużą szansę na powrót. I znowu bomba – wyjaśnił Karbownik.

Dlaczego Karbownik przepadł za granicą? "Dostałem kilka gongów"

21-latek przyznał, że podobnych ciosów po wyjeździe z Polski było więcej. - Odchodząc z Legii dostałem kilka gongów. Miałem zadebiutować w Brighton. Aż do obiadu. Coś nie zagrało, decyzja trenera. Potem Olympiakos - fajnie się zaczęło, zagrałem w Lidze Europy [2:1 z Royalem Antwerpią – red.], wygraliśmy, potem w lidze też, przed drugim meczem w LE z Fenerbachce. Bardzo ważnym dla klubu i narodu, bo Grecji z Turcją nie po drodze. I w tym meczu trener zdecydował się wystawić środkowego obrońcę. I to był dla mnie gong – grałem i nagle straciłem miejsce. Na moje nieszczęście mój konkurent bardzo dobrze zagrał. Po świętach zagrałem dobrze i trener mnie pochwalił. Myślałem, że w następnym meczu zagrał w pierwszym składzie. Ale nie zagrałem i potem wszystko już przepadło – tłumaczył Karbownik.

Karbownik został zapytany również o to, czy gdyby jeszcze raz miał podpisać kontrakt z Brighton, to czy zdecydowałby się na to. - Wiadomo, że jak coś nie wyjdzie, to chciałbyś to zmienić. Na pewno się rozwinąłem. Mam nadzieję, że to zapoczątkuje dalsze kroki i w przyszłości będę sobie radzić w takich sytuacjach. To bardzo ważny czas dla mnie i menadżera, żeby wybrać ten klub, w którym będę grał i dostanę zaufanie – powiedział Karbownik, który ma ważny kontrakt z angielskim klubem do 2024 roku. - Jestem w kontakcie z dyrektorem Brighton. Dochodzą do nich informacje. Graham Potter też gra bocznymi obrońcami w środku pola, więc dla niego to nie problem – dodał piłkarz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.