- Dla mnie trenowanie piłki nożnej to najlepsza praca na świecie. Ale nie mogę realizować powołania w kraju, którego przywódca jest odpowiedzialny za wojnę napastniczą w środku Europy. To nie jest zgodne z moimi wartościami. Nie mogę stać na boisku treningowym w Moskwie, trenować zawodników, żądać profesjonalizmu, kiedy w odległości kilku kilometrów wydawane są rozkazy, które przynoszą całemu ludowi wielkie cierpienie. To moja osobista decyzja i jestem o tym absolutnie przekonany - mówił Markus Gisdol we wtorek "Bildzie", tłumacząc, dlaczego ze skutkiem natychmiastowym zrezygnował z bycia trenerem Lokomotiwu.
Razem z 52-letnim Gisdolem, który pracę w klubie Macieja Rybusa rozpoczął w październiku, odszedł jego rodak, o dwa lata starszy niemiecki asystent Lutz Siebrecht. - Obaj złamali warunki umowy - mówi na łamach sport24.ru prezes Lokomotiwu Władimir Leonczenko.
Więcej o wojnie na Ukrainie, ale też treści sportowych na Gazeta.pl
- Wychodzę z założenia, że zawód trenera, zwłaszcza w topowym klubie, to zawsze jest stres i ogromna presja. Poza tym, że trener musi wywiązywać się z kontraktu, musi także umieć pod tą presją pracować. I to bez względu na jej źródło. Dlatego decyzja o opuszczeniu Lokomotiwu w pewnym sensie świadczy o ich profesjonalizmie, ale z drugiej strony rozumiemy, że w obecnej sytuacji jest to ich osobisty wybór - dodaje Leonczenko.
Prezes Lokomotiwu zapewnia, że klub i drużyna, której trenerem teraz został Marvin Compper, drugi z asystentów Gisdola, wciąż funkcjonują normalnie. - Spotkaliśmy się z zawodnikami, omówiliśmy sytuację. Jest ona oczywiście trudna, ale taka sama dla wszystkich rosyjskich klubów zawodowych, nie tylko tych piłkarskich - mówi Leonczenko.
I dodaje: - Skupiamy się na nadchodzących meczach. Przede wszystkim na tym najbliższym pucharowym z Jenisejem Krasnojarsk (czwartek, godz. 16.15). Stworzyliśmy wszelkie warunki, by przygotować drużynę. Kierownictwo sportowe, na czele z Larsem Kornetką (dyrektor ds. sportu i rozwoju) i Tomasem Zornem (dyrektor sportowy), nadal pracuje. Kadra trenerska też jest kompletna. A ze wszystkim, co jest potrzebne w zakresie analityki, medycyny i treningu fizycznego radzimy sobie bezproblemowo.
Problemy jednak są, i to duże, bo w Rosji już mówi się, że w związku z inwazją na Ukrainę i nakładanymi sankcjami Zachodu z ligi rosyjskiej będą chcieć uciekać nie tylko trenerzy, ale przede wszystkim zagraniczni piłkarze. - Zawsze będą mogli powiedzieć, że boją się o siebie, swoją rodzinę i bez żadnego ryzyka rozwiązywać kontrakty - mówi Aleksander Żotow, prezes Rosyjskiego Związku Zawodowego Piłkarzy.
- Zakładam, że będą problemy z płatnościami kontraktów. Będzie wystarczająco dużo powodów, by je rozwiązać. Wszystko będzie zależało od tego, czy zawodnik lub trener chce opuścić Rosję. A już widzimy, że ten trend się rozpoczął i umowy są rozwiązywane. I że następuje to za obopólną zgodą, ponieważ wszyscy rozumieją obecną sytuację - dodaje Żotow.
FIFPro, czyli Międzynarodowa Federacja Piłkarzy Zawodowych, zwróciła się już do FIFA z propozycją przyznania prawa do rozwiązania kontraktów wszystkim obcokrajowcom występującym w Premier Lidze. Tych obecnie jest ponad 130, a wśród nich czterech Polaków: Rybus z Lokomotiwu, Sebastian Szymański z Dynama Moskwa, Grzegorz Krychowiak z FK Krasnodar i Rafał Augustyniak z Urlału Jekaterynburg.
Według propozycji FIFPro wszyscy obcokrajowcy mogliby teraz odchodzić z ligi rosyjskiej za darmo. Bez wypłacania kar, ale i bez otrzymania pozostałości kontraktów. Zdaniem Leonczenki to nie będzie jednak takie proste. - Jestem związany z tym stowarzyszeniem od wielu lat i dobrze znam tych ludzi. Niestety takie wypowiedzi i propozycje nie mają teraz nic wspólnego z realną ochroną praw piłkarzy - kończy prezes Lokomotiwu.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!