Paulo Sousa najpierw go chwalił, później dał mu zadebiutować i zabrał na mistrzostwa Europy, które Kamil Piątkowski w całości spędził na trybunach, a teraz nie doczekał się powołania na wrześniowe mecze z Albanią, San Marino i Anglią. Można się zastanawiać, czy słusznie. A przynajmniej taki sygnał daje sam Piątkowski, który w sobotę zaliczył bardzo udany debiut w austriackiej Bundeslidze.
Piątkowski - były stoper Rakowa Częstochowa, który w lutym podpisał kontrakt z Red Bull Salzburg, ale do nowego klubu dołączył dopiero latem - w sobotę mecz przeciwko Austrii Klagenfurt rozegrał całe spotkanie. Według statystycznego portalu SofaScore było to bardzo dobre spotkanie, bo żaden inny piłkarz nie otrzymał lepszej noty od Piątkowskiego (7,9 w 10-stopniowej skali).
A do dobrej noty 20-letni stoper dołożył też realne liczby, bo w 84. minucie zaliczył asystę przy trafieniu Rasmusa Kristensena. To był gol na 3:1, który przypieczętował zwycięstwo drużyny z Salzburga. - Od samego początku graliśmy bardzo dobrze. Powinniśmy wcześniej zdobyć drugą i trzecią bramkę. To się nie udało, a w takich przypadkach zawsze robi się niebezpiecznie, no ale wygraliśmy. I to wygraliśmy w pełni zasłużenie - powiedział po meczu Kristensen, a więc strzelec gola po asyście Piątkowskiego.
Dla Red Bulla, a więc aktualnych mistrzów Austrii było to już piąte ligowe spotkanie w sezonie. I piąte wygrane. Drużyna z Salzburga z kompletem zwycięstw prowadzi w tabeli. Z wyraźną przewagą, bo drugi Sturm Graz ma w tej chwili sześć punktów mniej, ale też do rozegrania jeszcze spotkanie z Austrią Wiedeń (niedziela, godz. 17).
W następnej kolejce Red Bull zagra na wyjeździe z TSV Hartberg (28 sierpnia, godz. 17). Wcześniej powalczy jednak o Ligę Mistrzów z Broendby IF. Też na wyjeździe - środa, godz. 21 - gdzie bronić będzie jednobramkowej zaliczki, bo w pierwszym meczu drużyna Piątkowskiego wygrała 2:1.