Dramatyczne sceny w meczu drużyny Polaków w lidze tureckiej [WIDEO]

Trzy gole do przerwy, z czego dwa dla Ankaragucu, które po trzech porażkach z rzędu w końcu odniosło zwycięstwo w lidze tureckiej. W piątek na własnym i pustym stadionie pokonało 2:1 Rizespor. Z trzema Polakami w podstawowym składzie, ale od 68. minuty bez kapitana, który doznał groźnej kontuzji głowy.

Kiedy piłka nożna na całym świecie została sparaliżowana przez koronawirusa, oni wybiegli na boisko. Michał Pazdan, Daniel Łukasik, Konrad Michalak. W podstawowym składzie Ankaragucu - przedostatniej drużyny ligi tureckiej - znalazło się trzech Polaków, którzy w piątek wieczorem na pustym stadionie w Ankarze mierzyli się z Rizesporem.

I zaczęli dobrze, a mogli jeszcze lepiej, bo już w 2. minucie bliski zdobycia bramki dla Ankaragucu był Łukasik. Polski pomocnik uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego, ale bramkarz Rizesporu obronił jego strzał. W 17. minucie już sobie nie poradził, ale też nie spodziewał się, że po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do własnej bramki skieruje Burak Albayrak. I to takim strzałem, że nie powstydziłby się go żaden z piłkarzy Ankaragucu.

Pięć minut później było już 2:0. Trafił Gerson Rodrigues, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym Rizesporu, a także asystę Łukasika.

Ankaragucu, zamiast podwyższyć przed przerwą na 3:0 (w 38. minucie mógł to zrobić Michalak, nawet powinien, ale uderzył wysoko nad poprzeczką), straciło gola na 1:2. Kontaktową bramkę dla Rizesporu zdobył w doliczonym czasie do pierwszej połowy Denis Harmasz.

Zobacz wideo Balotelli zaimponował wypowiedzią o koronawirusie!

Groźny faul, który na kilka minut zatrzymał mecz

W drugiej połowie nie padło więcej bramek. Ale mogły. Rizespor mógł doprowadzić do wyrównania. Najbliżej w 54. minucie był Montassar Talbi, ale trafił w poprzeczkę. A potem mecz zrobił się brzydki, niebezpieczny. Po tym, jak w 64. minucie Ismael Diomande zderzył się głowami z Sedatem Agcayem, kapitan Ankaragucu nie był w stanie o własnych siłach opuścić boiska. Przy bocznej linii pojawiła się karetka, do której Agcay wniesiony został na noszach, by po chwili odjechać na sygnale do szpitala.

W samej końcówce spotkania z boiska wyleciał jeszcze Mykoła Moroziuk. Goście kończyli w dziesiątkę, ale jeszcze grając w jedenastu, mieli okazję, by wyrównać. I pewnie by to zrobili, gdyby nie Pazdan, który w ostatniej chwili przyblokował strzału rezerwowego Yana Sasse.

Ankaragucu odniosło w piątek bardzo ważne zwycięstwo. Co prawda wciąż jest przedostatnie w tabeli (17.), ale do Rizesporu, który zajmuje bezpieczną pozycję (15.), traci już tylko dwa punkty.

Więcej o:
Copyright © Agora SA