Bayern - Real. Klasyk pełen podtekstów

Starcie Bayernu Monachium z Realem Madryt śmiało można nazwać klasykiem Ligi Mistrzów. Żadne inne drużyny nie rywalizowały w tych rozgrywkach ze sobą tak często jak Królewscy z Bawarczykami. Tegoroczny dwumecz będzie pod wieloma względami wyjątkowy.

Gdy po raz ostatni obie drużyny mierzyły się ze sobą w Lidze Mistrzów, w półfinale w 2014 roku, Karl-Heinz Rummenigge odgrażał się przed rewanżem na Allianz Arena, że niemieccy kibice zgotują madrytczykom piekło. Mało tego, w Monachium płonąć miały nawet drzewa. Ostatecznie spłonęła jedynie bawarska pycha - piłkarze Bayernu przed własną publicznością przegrali 0:4 (w dwumeczu 0:5) i finał mogli oglądać na kanapie przed telewizorem. Lekcja pokory bolała podwójnie, bo porażka ta była najwyższą odnotowaną na swoim stadionie przez Bawarczyków w historii startów w europejskich pucharach.

Hiszpańska klątwa

Ostatni dwumecz z Realem stał się w pewien sposób symboliczny. Zapoczątkował trwającą od trzech lat niemoc mistrzów Niemiec w potyczkach z reprezentantami La Ligi. Jak na ironię, zła passa rozpoczęła się wraz z przyjściem do Monachium Pepa Guardioli, człowieka, który w Hiszpanii wygrał przecież wszystko. Mimo to Katalończyk w kolejnych trzech sezonach Ligi Mistrzów odpadał w półfinale z Realem, Barceloną i Atletico.

Teraz hiszpańską niemoc spróbuje przełamać Carlo Ancelotti. Ten sam, który niechlubną passę Bayernu rozpoczął, prowadząc Real w 2014 roku do wygranej 5:0 w dwumeczu, a następnie historycznego 10. Pucharu Europy. Na tym podteksty się jednak nie kończą, bo w środę naprzeciwko Włocha stanie człowiek, który trzy lata temu na Allianz był współtwórcą sukcesu Królewskich i asystentem Ancelottiego.

Uczeń kontra mistrz

Z Zinedinem Zidanem znają się jak łyse konie, a ich drogi po raz pierwszy skrzyżowały się blisko dwie dekady temu w Turynie. Ancelotti przez dwa sezony prowadził Zidane'a piłkarza i jak sam wspomina, spotkanie z Francuzem zmieniło jego spojrzenie na futbol. - Ze względu na niego zmieniłem swoją filozofię. Zawsze grałem ustawieniem 4-4-2, ale gdy go poznałem i zobaczyłem, co robi z piłką, wiedziałem, że muszę się do niego dostosować, bo to po prostu geniusz. Ustawiłem go za dwoma napastnikami i przeszedłem na 4-3-1-2, wszystko zaczęło działać perfekcyjnie - wspomina aktualny szkoleniowiec Bayernu.

Choć obaj panowie świetnie się dogadywali, na Stadio del Alppi wspólnie nie sięgnęli po żadne trofea. Ich przygoda z Juventusem dobiegła końca w tym samym czasie. Zwolniony po sezonie 2000/2001 Ancelotti podjął pracę w Milanie, Zidane przeszedł do Realu i stał się najdroższym piłkarzem na świecie. W kolejnych dwóch latach zarówno jeden, jak i drugi cieszył się z triumfu w Lidze Mistrzów.

Ponownie spotkali się w 2013 roku w Madrycie, kiedy po okresie trzyletnich rządów Jose Mourinho Królewskich objął Ancelotti. Zidane został jego asystentem i szybko stał się ważną postacią sztabu szkoleniowego. - Pomógł mi zrozumieć Karima Benzemę i wyciągnąć z niego to, co najlepsze - podkreślił w jednym z wywiadów Włoch. Mimo że na ławce szkoleniowej Realu pracowali razem tylko rok, sezon skończyli z Pucharem Króla i Ligą Mistrzów.

Ten rok był trenerskim przetarciem dla Zidane'a. W kolejnym objął rezerwy Realu i do stycznia 2016 roku zbierał cenne doświadczenie podczas pracy z madrycką młodzieżą. Gdy Florentino Perez zwolnił Rafę Beniteza (następcę Ancelottiego), za sterami pierwszej drużyny zasiadł Francuz. Ster trzyma do dzisiaj i po zaledwie 16 miesiącach pracy ma już na koncie wygraną w Lidze Mistrzów, Superpuchar Europy, klubowe mistrzostwo świata, a także perspektywę dorzucenia do tego w tym sezonie mistrzostwa kraju.

W środę Zidane będzie miał pierwszą okazję do tego, by pokazać światu, że uczeń przerósł mistrza. Ancelotti natomiast szansę na udowodnienie Perezowi, że ten skreślił go zdecydowanie zbyt szybko - Włoch z posadą pożegnał się po drugim sezonie, w którym zdobył Superpuchar Europy i KMŚ. Jeśli historia lubi się powtarzać, to Ancelotti może spać spokojnie. Już raz odegrał się na byłym pracodawcy i był to dla niego rewanż niezwykle satysfakcjonujący. W 2003 roku w finale Ligi Mistrzów jego Milan w pokonanym polu pozostawił Juventus.

Zobacz też: Sergio Ramos najbardziej znienawidzonym wychowankiem w Hiszpanii

Marzenia Florentino

Rzadko zdarzają się przypadki, by ktoś odmówił Florentino Perezowi. Jeśli w ostatnich latach prezesowi Królewskich nie udało się sprowadzić na Estadio Santiago Bernabeu jakiegoś "galaktycznego", to na myśl przychodzi chyba jedynie Robert Lewandowski. Po tym, jak Polak strzelił Realowi cztery gole w Dortmundzie i praktycznie w pojedynkę odłożył marzenia Los Blancos o La Decimie na kolejny rok, stał się obsesją Pereza. Prezes grunt wybadał bardzo szybko, bo zaledwie tydzień po wyczynie Lewandowskiego. Na pytanie o transfer, usłyszał jednak, że goleador z Borussii złożył już obietnicę Bayernowi i słowa zamierza dotrzymać.

Podchody pod Polaka Perez czynił wielokrotnie. W 2013 roku przy okazji spotkania Realu z Broendby w Kopenhadze zaprosił na rozmowy menedżerów zawodnika, Cezarego Kucharskiego i Maika Barthela. Wtedy również powiedziano mu, że choć oferta jest kusząca, to niestety dla Realu spóźniona. Po raz ostatni możliwość wykupienia Polaka sondował w zeszłym roku, proponując zarobki na poziomie 25 mln euro za sezon, a do tego bonusy. Lewandowski przedłużył jednak kontrakt z Bawarczykami, stając się przy okazji najlepiej opłacanym piłkarzem w Bundeslidze.

Czy przekreślił tym szanse na grę w Madrycie? Tego nie wiadomo. Sam mówił o tym, że Real ma dużą moc przyciągania, a kontrakty rzadko podpisywane są po to, by wypełnić je do końca. - Umowy nie są w futbolu świętością. Może się to komuś podobać lub nie, ale takie są realia - cytował Polaka w maju zeszłego roku Paweł Wilkowicz.

Jedyny pewnik to, że obecnie Lewandowski jest zawodnikiem Bayernu i ponownie może zostawić Real za burtą Ligi Mistrzów. Dla Pereza to sytuacja wyjątkowa. Jedno niespełnione marzenie może zniszczyć drugie, w tym przypadku chęć bycia pierwszą w historii drużyną, która obroni wywalczony przed rokiem tytuł najlepszej na Starym Kontynencie. Czy taki scenariusz skłoniłby Pereza do zaprzestania starań o napastnika z Polski? Wątpliwe. Prezes madryckiego klubu, podobnie jak Lewandowski, doskonale rozumie, że piłka nożna to biznes. A w nim chowanie urazy nie jest opłacalne.

Ostatni powrót do domu

Jeśli już mowa o wyjątkowych sytuacjach, to taką dwumecz będzie również z pewnością dla Toniego Krossa i Xabiego Alonso. Latem 2014 roku na linii Monachium-Madryt doszło do wymiany generałów środka pola. Skonfliktowany z Pepem Guardiolą Niemiec przyleciał na Estadio Santiago Bernabeu, zaś szukający nowych wyzwań Alonso obrał przeciwny kierunek. Choć pobudki stojące za ich transferami są całkowicie różne, to żaden z piłkarzy zmiany klimatu raczej nie żałuje. Kross w ciągu trzech lat sięgnął z Realem po Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy i dwukrotnie klubowe mistrzostwo świata. Alonso półkę z trofeami wzbogacił natomiast dwoma mistrzostwami Niemiec, pucharem oraz superpucharem kraju. Po raz ostatni grali przeciwko sobie 29 kwietnia 2014 roku we wspomnianym rewanżu na Allianz Arena, ale wtedy Kross bronił jeszcze barw Bayernu, a Alonso Realu. Dla Hiszpana był to szczególnie trudny mecz, bowiem żółta kartka, którą dostał w 38. minucie zawodów, wykluczyła go z gry przeciwko Atletico.

Przed Alonso ostatnia szansa, by zasmakować ponownie gry w finale Ligi Mistrzów - w marcu zawodnik ogłosił oficjalnie, że kończy karierę po sezonie 2016/2017. Powrót 18 kwietnia na Bernabeu będzie zatem tym bardziej sentymentalny. Jeśli Bayern odpadnie w dwumeczu z Realem, Alonso po raz ostatni w Lidze Mistrzów zagra na stadionie w Madrycie, obiekcie, na którym spędził pięć pięknych lat swojego życia. Jeśli monachijczycy przejdą dalej, Hiszpan będzie już tylko o krok od gry w ostatnim wielkim finale w swojej karierze.

Klasyk Ligi Mistrzów

Do tej pory Real z Bayernem mierzył się w Lidze Mistrzów i Pucharze Europy 22 razy. Nie ma drugiej takiej pary w historii tych rozgrywek, która rywalizowałaby ze sobą równie często. Jedenastokrotnie górą byli Bawarczycy, w dziewięciu przypadkach triumfowali Królewscy, a tylko dwie potyczki zakończyły się remisem. Co ciekawe, aż do 20 meczów pomiędzy tymi ekipami doszło w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Pięciokrotnie eliminowany był Bayern i tyle samo razy Real, więc najbliższy dwumecz pozwoli w tej klasyfikacji wyjść na prowadzenie jednej z drużyn.

Pierwsze spotkanie 1/4 finału rozegrane zostanie 12 kwietnia w Monachium na Allianz Arena. Relacja z tego wydarzenia w serwisie Sport.pl i aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE. Początek meczu tradycyjnie o godz. 20.45.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.