Z Anglii do ekstraklasy? Radosław Majewski: Jeden konkret i jestem

- Po takim roku wszystko może być tylko lepsze - mówi Sport.pl Radosław Majewski, 28-letni pomocnik, który rozwiązał kontrakt z Nottingham Forest i jest bliski powrotu do Ekstraklasy.

Miałeś w ogóle jakąś nadzieję, że jeszcze zagrasz w Nottingham Forest?

Radosław Majewski: Ja nadziejami nie żyję. Nie jestem też osobą, która się poddaje. Wiedziałem, że po takim sezonie nie mogę na wiele liczyć, ale byłem gotów podjąć walkę. Nie dostałem szansy i oczywiste było, że muszę odejść, by grać.

Jak wyglądało pożegnanie z klubem, w którym mimo wszystko spędziłeś trochę czasu?

- Można powiedzieć, że korespondencyjnie. Wiele w Forest się zmieniło, jeśli chodzi o personalia. Zostało tylko kilka osób, które znałem. Ale nie spodziewałem się też, że klub tak fajnie wobec mnie się zachowa, pozwalając mi odejść. I odchodzę w dobrej atmosferze, z wieloma wspomnieniami. Patrząc na moją karierę, to właśnie w Forest byłem najdłużej. Przywiązałem się do miejsca, kibiców.

Najlepszy moment w Forest?

- Strzeliłem dwa hat tricki, trafiałem do siatki w tych najważniejszych meczach z Derby County (to lokalny wielki rywal Forest - przyp. red.), a przecież miałem też takie mecze, o których tu mówiło się długo, a w Polsce nic. Wiadomo, że to drugi poziom rozgrywkowy, ale Championship jest naprawdę bardzo trudną ligą. Najlepsze na pewno były te dwa pierwsze sezony za Billy'ego Daviesa, gdy walczyliśmy o Premier League w play-off, graliśmy ze Swansea i Blackpool. Wtedy byliśmy bardzo blisko awansu do Premier League.

Żałujesz braku tego awansu?

- Taki był cel, ale wszystko potoczyło się inaczej. Ja i koledzy robiliśmy wszystko, by to osiągnąć, i jest szkoda. Jednak ja nigdy nie gdybałem, nie rozpatrywałem tego w kontekście straconej możliwości.

Sam mówisz, że wiele się pozmieniało, ale tak naprawdę trafiłeś na bardzo burzliwy czas w historii Forest. Wielokrotne zmiany trenerów, zmiany w zarządzie czy właścicieli. Miało to jakikolwiek wpływ na ciebie?

- Tak naprawdę przez większość czasu nie poświęcałem temu wielkiej uwagi. Jeśli już, to na zasadzie, że przy zmianach trenerskich u jednego byłem pewniakiem, ale zaraz przychodził kolejny i zmieniała się koncepcja. Wiadomo, że Forest zawdzięczam bardzo dużo i życzę im jak najlepiej. To jest życie piłkarza, że raz się jest w jednym miejscu, by za dwa dni wylądować gdzie indziej. Człowiek potrzebuje się przyzwyczaić, ale i dla mnie, i dla Forest to ten moment, by iść dalej osobnymi drogami.

W Anglii świetnie się zadomowiłeś, współpracujesz przy akademii Lions w Wakefield, organizujesz dla dzieci swój własny turniej Raddy Cup, a teraz pewnie czeka cię pożegnanie z Wyspami, prawda?

- Gdybym na siłę chciał tu zostać, to pewnie mógłbym, bo zapytania są, ale głównie z League One (trzeci poziom rozgrywkowy w Anglii - przyp. red.). Też pojawiły się jakieś możliwości z Championship, ale bez żadnych konkretów. A ja nie mogę długo czekać, wiadomo, że z każdym kolejnym dniem szans tutaj jest coraz mniej, bo zaraz zacznie się liga, uciekną mi spotkania. A ja już latem nie trenowałem z żadną drużyną. Zbudowałem tu dom, sprowadziłem tu rodzinę, poznałem ludzi i świetnie się tu czuję. Ale teraz potrzebuję nowego otwarcia.

Masz 28 lat, jesteś bez klubu i po fatalnym sezonie. Czujesz, że dla twojej kariery to może być taki ostatni dzwonek na osiągnięcie czegoś jeszcze?

- Po takim roku jak miałem, to wszystko będzie lepsze. Na siebie nałożyły się problemy rodzinne, w klubie nie grałem, zimą zrezygnowałem z możliwości innego wypożyczenia, nie mogłem tak wiele trenować... Tylko kto by tego wszystkiego się spodziewał, prawda? Gdybym wiedział, że się przewrócę, to bym się położył. Ale nie będę teraz leżał w domu i patrzył w sufit, myśląc, gdzie coś poszło nie tak. Całe lato miałem zajęcia z trenerem personalnym, znam wyniki wszystkich swoich badań i wiem, że jestem odpowiednio przygotowany. Nie mam dużo czasu, ale już się pakuję. I tak wracam do kraju. Chcę znowu grać. Jeden konkret i jestem.

Bear Grylls jak Totti, Heath Ledger jak Cavani - piłkarskie sobowtóry [PORÓWNAJ]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.