Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?
Do sytuacji, w której reprezentant Polski został wyrzucony z boiska, doszło w 58. minucie. Wtedy były zawodnik Polonii Warszawa wyskoczył do górnej piłki i zagrał głową, jednocześnie uderzając łokciem w twarz Maxi Pereirę. Macedoński arbiter, Aleksandar Stavrev, ukarał Mierzejewskiego dopiero wtedy, gdy zobaczył, że Urugwajczyk zalał się krwią. "Adrian normalnie wyszedł w powietrze, a sędzia swoją decyzją wprowadził niepotrzebne zamieszanie i osłabił Trabzonspor na ostatnie pół godziny meczu" - pisze turecki "Sporhaberleriniz". Podobnie sytuację ocenia największa gazeta znad Bosforu - "Hurriyet".
Za koniec marzeń Trabzonu o Lidze Mistrzów Mierzejewskiego nie wini również dziennik "Milliyet", który naszemu pomocnikowi przyznaje jedną z wyższych not w zespole bordowo-niebieskich - 5 (Arkadiusz Głowacki i Paweł Brożek zostali ocenieni na 4).
Mimo wszystko o dwumeczu z Benfiką Mierzejewski będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Przed tygodniem, w pierwszym spotkaniu, które Trabzon przegrał 0:2, jeszcze przy stanie 0:0, sędziowie nie uznali mu przecież prawidłowo zdobytego gola, który mógł zupełnie odmienić losy rywalizacji. Teraz Adrianowi, a także Głowackiemu i braciom Brożkom (poza Pawłem w Trabzonie gra jeszcze Piotr) pozostaje walka o udział w grupowej fazie Ligi Europejskiej.