El. Ligi Mistrzów: Turcy bronią Mierzejewskiego

- Adrian nie widział rywala. Szkoda, że sędzia pomagał naszym przeciwnikom - mówi trener Trabzonsporu, Senol Günes po meczu z Benfiką Lizbona. W rewanżu trzeciej rundy eliminacji Champions League wicemistrzowie Turcji zremisowali z drużyną z Portugalii 1:1 i odpadli z rozgrywek. Adrian Mierzejewski dostał czerwoną kartkę

Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?

Do sytuacji, w której reprezentant Polski został wyrzucony z boiska, doszło w 58. minucie. Wtedy były zawodnik Polonii Warszawa wyskoczył do górnej piłki i zagrał głową, jednocześnie uderzając łokciem w twarz Maxi Pereirę. Macedoński arbiter, Aleksandar Stavrev, ukarał Mierzejewskiego dopiero wtedy, gdy zobaczył, że Urugwajczyk zalał się krwią. "Adrian normalnie wyszedł w powietrze, a sędzia swoją decyzją wprowadził niepotrzebne zamieszanie i osłabił Trabzonspor na ostatnie pół godziny meczu" - pisze turecki "Sporhaberleriniz". Podobnie sytuację ocenia największa gazeta znad Bosforu - "Hurriyet".

Za koniec marzeń Trabzonu o Lidze Mistrzów Mierzejewskiego nie wini również dziennik "Milliyet", który naszemu pomocnikowi przyznaje jedną z wyższych not w zespole bordowo-niebieskich - 5 (Arkadiusz Głowacki i Paweł Brożek zostali ocenieni na 4).

Mimo wszystko o dwumeczu z Benfiką Mierzejewski będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Przed tygodniem, w pierwszym spotkaniu, które Trabzon przegrał 0:2, jeszcze przy stanie 0:0, sędziowie nie uznali mu przecież prawidłowo zdobytego gola, który mógł zupełnie odmienić losy rywalizacji. Teraz Adrianowi, a także Głowackiemu i braciom Brożkom (poza Pawłem w Trabzonie gra jeszcze Piotr) pozostaje walka o udział w grupowej fazie Ligi Europejskiej.

Galeria zdjęć z meczu Wisła - Liteks

Kto byłby najtrudniejszym rywalem dla Wisły?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.