Zamkną kocioł kiboli Lecha?

Wojewoda Piotr Florek zastanawia się, czy ze względów bezpieczeństwa nie zamknąć na stadionie drugiej trybuny zajmowanej przez najbardziej fanatycznych kibiców Lecha Poznań.

Zarówno kibice, jak i sam klub znaleźli się na cenzurowanym po majowej zadymie w Bydgoszczy. Po finale Pucharu Polski chuligani w barwach Lecha wbiegli na boisko, zdemolowali ogrodzenie, bramkę i głośniki. Wojewoda zamknął potem poznański stadion na mecz z Górnikiem Zabrze. Tydzień później kibice weszli już na trybuny, ale warunkowo. Wojewoda zapowiedział, że od teraz po każdym meczu jego urzędnicy - razem z policją - będą oceniać zachowanie kibiców. Od tej oceny miało zależeć, czy kibice wejdą na następne mecze.

Wczoraj urzędnicy i policja oceniali sobotni - ostatni w sezonie - mecz z Koroną Kielce. Niestety, tym razem kibice zawiedli. W ostatnich minutach meczu kilkudziesięciu kiboli, łamiąc stadionowy regulamin, zatarasowało schody i przejścia ewakuacyjne na trybunie nr 2, gdzie mieści się tzw. kocioł (siedzą tu najbardziej fanatyczni kibole Lecha). Na nagraniu z monitoringu widać, jak jeden z nich namawia pozostałych do wyjścia na schody, a wszyscy mają zamaskowane twarze. Ochrona chciała usunąć prowodyra, ale w jego obronie stanęli pozostali kibice z kotła, wykrzykując w stronę ochroniarzy wulgarne słowa. - Kazali im wyp... - relacjonuje policjant zajmujący się stadionową przestępczością. Firma ochroniarska złożyła oficjalne zawiadomienie w tej sprawie i policjanci próbują ustalić teraz tożsamość kibola.

Drugi incydent to odpalenie w ostatnich minutach meczu ok. 30 zakazanych prawem rac dymnych. Policja szuka sprawców, ale już wiadomo, że ich identyfikacja będzie niezwykle trudna. - Kibole wyszli z kotła, zeszli na dół, pod schodami przebrali się w inne ciuchy i zamaskowali twarze. Wrócili na trybunę z racami, odpalili je, a potem zeszli na dół i znów się przebrali - mówi nam jeden z policjantów. W ten sposób kibole chcą utrudnić identyfikację: mimo że w momencie łamania prawa zakrywają twarze, policjanci odnajdują ich często na nagraniach sprzed meczu. Mają wtedy odsłonięte twarze, a rozpoznać ich można właśnie po charakterystycznych elementach ubioru. Nie wiadomo, jak kibole wnieśli na stadion 30 rac. Dowiedzieliśmy się jednak, że po meczu policja przeszukała magazyn zajmowany na stadionie przez stowarzyszenie kibiców Wiara Lecha. Są tam flagi i transparenty. Rac nie znaleziono. Skąd więc podejrzenia? To Wiara Lecha odpowiada za oprawy meczowe, w przeszłości przyznawała się do odpalania rac, choć były zakazane. Klub oddał też kibolom z Wiary Lecha pilnowanie porządku w kotle.

- Kwestię bezpieczeństwa na trybunie nr 2 analizuje policja - mówił wczoraj wojewoda wielkopolski Piotr Florek. - Mamy wątpliwości, czy organizatorzy są w stanie je tam zagwarantować. Dziś jest za wcześnie, by mówić o zamknięciu stadionu. Ale zastanawiamy się, czy nie zamknąć drugiej trybuny, czyli tzw. kotła. Na decyzję mamy czas, bo pierwsze mecze rundy jesiennej odbędą się w sierpniu.

Informacje o incydentach na stadionie policja wysłała już do prezydenta Poznania, by uwzględnił je przy wydawaniu pozwolenia na organizowanie kolejnego meczu.

Dyrektor ds. bezpieczeństwa Lecha Henryk Szlachetka nie odbierał w czwartek telefonu.

Reprezentant Hondurasu na celowniku Lecha Poznań  ?

Więcej o: