Kadziński przyznaje, że wykupienie kontraktu przez Peszkę było nieuniknione. - Nie miałem zamiaru po raz kolejny go prosić, żeby został. W przededniu walki o Ligę Mistrzów udało mi się nakłonić do dalszej gry w Poznaniu. Jak widać na krótko. Był ważnym ogniwem, ale nie potrafił uszanować kibiców i klubu. Ja w ogóle nienawidzę ludzi, którzy nie identyfikują się z zespołem, za nic mają herb, który noszą na koszulce.
Kadziński obiecał również, że z "Kolejorza" nikt już w zimowym okienku transferowym nie odejdzie. Siergiej Kriwiec, Smir Stilić, Artjoms Rudnevs, którzy nie mieliby problemów ze znalezieniem pracodawcy, na 100% zostaną w Poznaniu. Podobnie jest z Grzegorzem Wojtkowiakiem, który tak jak Peszko kwotę odstępnego ma wpisaną w kontrakcie, jednak za granicę się nie wybiera.
Lech nadal szuka napastnika. - Mogę uspokoić kibiców, że w tym temacie jesteśmy bliżej niż dalej poważnego wzmocnienia. Żeby była jasność, ja drugiego takiego błędu jak było w przypadku Artura Wichniarka nie popełnię - uspokaja prezes.
Kolejnymi wzmocnieniami mogą być pomocnik i obrońca. Wzmocnienie linii defensywnej ma zostać sfinalizowane "w ciągu kilkudziesięciu godzin". - Musimy jednak jeszcze pogadać z jego klubem czy trafi do nas teraz , czy latem - tajemniczo kończy Kadziński, nie podając nazwiska piłkarza.
Kto za Peszkę? Jacek Kiełb! ?