Ekstraklasa. Co się dzieje z Lechem? Nikt nie wie

Dlaczego lider grupy A Ligi Europejskiej przegrał w ekstraklasie dwa razy z rzędu i traci do Jagiellonii 11 pkt? - Naprawdę nie wiem, co się z nami dzieje, że potrafimy wygrać z Salzburgiem, choć w Lidze Europejskiej gra się trudniej, a potem przegrać w Bełchatowie - zastanawia się bramkarz Jasmin Burić, który akurat w niedzielnym meczu nie zawiódł.

Wideo, bramki i skróty z ekstraklasy w serwisie Ekstraklasa.tv ?

Piłkarze Lecha odpierają zarzuty, że w pucharach spisują się lepiej dlatego, że ich europejskie mecze ogląda o wiele więcej ludzi, a na trybunach są wysłannicy zagranicznych klubów. - Nie wybieramy sobie meczów, we wszystkich gramy na sto procent - zarzeka się Burić. - Czy gramy w Tychach, Bełchatowie czy w Poznaniu, sprężamy się tak samo. - Nie zlekceważyliśmy przeciwnika. Wręcz przeciwnie, bardzo nakręcaliśmy się na ten mecz. Mieliśmy przecież nauczkę z Warszawy, wiedzieliśmy, że w Bełchatowie też będzie ciężko - dodaje Marcin Kikut.

Niedzielne 0:1 Lecha w Bełchatowie można byłoby uznać za wypadek przy pracy, gdyby nie fakt, że to kolejna taka wpadka mistrzów Polski. W siedmiu ligowych meczach ponieśli już trzy porażki, czyli tyle samo, co w całym poprzednim sezonie, gdy wywalczyli tytuł. W większości meczów z tego sezonu Lech grał lepiej w pierwszej połowie, by w drugiej części trwonić to, co udało mu się zyskać. Czy ta tendencja to efekt słabego przygotowania do rundy, czy już zmęczenie nią.

Rywale stawiają na to drugie. - Założenia były takie, że do 60. min gramy spokojnie, a potem narzucamy podwójne tempo - opowiadał Kamil Grosicki, pomocnik Jagiellonii, która wygrała z Lechem 2:0. Było to trzy dni po remisie z Dnipro Dniepropietrowsk, który dał Lechowi awans do Ligi Europejskiej.

Trener GKS Maciej Bartoszek: - Zdawaliśmy sobie sprawę, że Lech będzie chciał szybko strzelić gola i rozstrzygnąć losy meczu. Stąd nasza asekuracyjna gra przed przerwą. W drugiej części było wyraźnie widać, kto grał z większą determinacją i stworzył więcej okazji do wygrania.

Pokonanie Lecha, co wiosną nie udało się żadnej drużynie, dziś przestaje być wyzwaniem. Zespół, który jest w stanie skutecznie przeszkadzać poznańskiej drużynie, ma duże szanse na odebranie jej punktów. A to przeszkadzanie nie jest specjalnie trudne, bo Lech nie radzi sobie z atakiem pozycyjnym. Pucharowe męczarnie ze Spartą Praga, a wcześniej z Interem Baku, nie były przypadkiem.

Nieskory do przejęcia inicjatywy Lech za wszelką cenę dąży za to do wykorzystania stałych fragmentów gry i kontrataków. W tym faktycznie jest bardzo groźny. Jedyna bramka w dwumeczu z Dnipro padła po dośrodkowaniu z wolnego. Gola zdobył wówczas Manuel Arboleda. W czwartek pokonał bramkarza Salzburga po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

Dwa z trzech goli w Turynie Lech zdobył z kontrataków. Trudno było się tam spodziewać, że zdominuje Juventus w środku boiska, ale w polskiej lidze drużyna Jacka Zielińskiego też nie przejmuje inicjatywy. W imponującym stylu wygrała tylko z Cracovią (5:0), ale pierwsza bramka padła po samobóju, a pozostałe, gdy Lech skutecznie kontrował krakowian. Tylko dzięki strzelaninie w spotkaniu z ostatnim zespołem ekstraklasy Lech ma dziś jeszcze dodatni bilans bramkowy.

GKS Bełchatów ? ograł mistrza Polski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.