Lech pokaże Juventusowi, co umie

Na czwartkowy pojedynek z Juventusem Lech może jechać podbudowany zwycięstwem nad Śląskiem (2:1), ale nieco przygnębiony stylem, jaki zaprezentował we Wrocławiu

Szczególnie w pierwszej połowie Lech grał bardzo źle i dał się gospodarzom niemal całkiem zdominować. - Dziesięciu ludzi z Lecha wróciło właśnie ze zgrupowań i meczów swych reprezentacji . Nic dziwnego, że na początku nie wyglądało to dobrze. Potrzebowaliśmy czasu, dlatego czekaliśmy cierpliwie na swoje szanse - zapewniał Sławomir Peszko, który w pierwszej połowie huknął z rzutu wolnego, a piłka nabrała takiej rotacji, że zupełnie zaskoczyła bramkarza Mariana Kelemena. - W drugiej połowie zagraliśmy dużo lepiej. Utrzymywaliśmy się przy piłce, a już naszym popisem był zwłaszcza doliczony przez sędziego czas, gdy Śląsk przegrywał, a w ogóle nie był przy piłce. I o to chodzi - mówił Peszko.

W pierwszej połowie przeważał Śląsk, choć bramkę zdobył po wątpliwym rzucie karnym. Poznaniacy byli tym bardzo wzburzeni, ale do wrzenia doprowadziło ich nieuznane trafienie Artjomsa Rudnevsa. Łotysz był na minimalnym spalonym. Po zakończeniu pierwszej połowy gracze Lecha skoczyli do sędziego, a według relacji obserwatora, ubliżyć miał mu trener "Kolejorza" Jacek Zieliński. Za to poznański szkoleniowiec przed drugą połową został usunięty z ławki rezerwowych i może zostać zawieszony przez Komisję Ligi, która nałożyła na niego wcześniej karę 3 tys. zł za obrażanie sędziego po spotkaniu z Jagiellonią. Zawieszenie oznaczałoby, że nie poprowadzi on Lecha w hitowym meczu z Legią za dwa tygodnie. - Nie wiem, czego się spodziewać, na pewno nie kary śmierci. Na środku boiska głównie odciągałem swoich zawodników, choć pod adresem sędziego padło kilka mocnych słów. Na pewno nikogo nie obraziłem - mówił Zieliński.

Piłkarze Lecha są podekscytowani meczem z Juventusem. Bramkarz Krzysztof Kotorowski, który niczym bumerang wraca do bramki Lecha i wobec kontuzji Jasmina Buricia może bronić także w Turynie, mówi: - Ja na Juventus jestem gotowy. Takie mecze nie zdarzają się każdemu piłkarzowi w Polsce. To wielkie nazwiska, które zarabiają masę pieniędzy, ale spokojnie, pokażemy im, że i my coś umiemy.

We Wrocławiu wygraną Lechowi zapewniał Rudnevs, który w 51. minucie wykorzystał błąd Kelemena. Śląsk po porażce z Lechem jest tuż nad strefą spadkową, a pozycja trenera Ryszarda Tarasiewicza jest coraz słabsza. O przyszłości szkoleniowca zadecydują pojedynki z Koroną Kielce, Widzewem Łódź, Wisłą Kraków i Świtem Dwór Mazowiecki w Pucharze Polski.

Więcej o:
Copyright © Agora SA