Czy Lech odrobi czeskie 0:1?

Aby Lech Poznań mógł wygrywać z takimi zespołami jak Sparta Praga, musi mieć skutecznych napastników. I więcej sił na rozgrywanie w dobrym tempie całego meczu. Przełom po fatalnym występie z Interem Baku został jednak zrobiony.

Wszystko o Lechu Poznań - w specjalnym serwisie ?

Trener mistrzów Polski Jacek Zieliński mówił, że wpadka z Interem (0:1 w drugim meczu u siebie, awans dopiero w karnych) spowodowała, że piłkarze Lecha bardzo się spięli. - Sami wiedzą, że tamten mecz im nie wyszedł - mówił szkoleniowiec i obiecywał innego, lepszego Lecha w starciu ze Spartą. I Lech był w Pradze inny, choć wynik osiągnął taki sam jak w krytykowanym występie z Azerami. - Pokazaliśmy, że umiemy grać w piłkę, tym, którzy myśleli, że jest inaczej - mówi kapitan Bartosz Bosacki.

Menedżer Sparty Jozef Chovanec dobrej postawy Polaków jednak nie przecenia. - To był efekt tego, że wielu naszych kontuzjowanych graczy nie trenowało. Potrzebowali czasu, by złapać rytm - wyjaśniał po meczu.

Podobnego zdania są czescy dziennikarze, którzy bardzo Spartę chwalą. Uważają, że zagrała mądrze, że mimo trudnych chwil w pierwszej połowie nie pozwoliła Polakom na stworzenie zagrożenia. Lechitom za to zarzucili symulowanie fauli i grę na czas. Czesi twierdzą, że warto mieć w zespole tak doświadczonego piłkarza jak Tomas Repka. Choć w Czechach grozi mu dyskwalifikacja za oplucie rywala w meczu ligowym, to jest uważany za mózg zespołu.

Lech też ma w kadrze doświadczonego gracza - Artura Wichniarka. W odróżnieniu od Repki nie jest on jednak mózgiem zespołu. Gra w nim bardzo krótko, dopiero wchodzi do zespołu. - I potrzebuje czasu - mówi trener Jacek Zieliński.

Tyle że czasu Lech za bardzo nie ma, bo rewanż z Czechami w środę, a potem kolejne mecze - albo już o Ligę Mistrzów (rywale w decydującej grupie są paradoksalnie słabsi), albo o Ligę Europejską (gdzie czekają wielkie firmy pokroju FC Liverpool). Lech dość późno zaczął zatwierdzać nowych napastników. Wichniarek dojechał dopiero w trakcie kluczowego zgrupowania w Austrii, Joel Tshibamba nie był na nim wcale. A jeśli obaj nowi napastnicy nie zaczną szybko strzelać goli, Lech może mieć kłopot. W żadnym z meczów sparingowych nie trafił więcej niż raz. W trzech rozegranych dotąd meczach eliminacji Ligi Mistrzów wbił tylko jednego gola. - Nieskuteczność jest w tej chwili naszą największą wadą - potwierdza Zieliński.

Widać, jak wielką stratą dla mistrzów Polski jest odejście Roberta Lewandowskiego. - Ależ ja mówiłem, że piłkarza tego formatu trudno będzie zastąpić, o ile to w ogóle jest możliwe. Robert strzelał gole regularnie jak w zegarku. Artur Wichniarek to zupełnie inny typ napastnika - mówi Zieliński.

Ale atak to wcale nie jedyny problem Lecha. Zaskakujące wejście na murawę 18-letniego debiutanta Kamila Drygasa jest pochodną tego, że Lech nie sprowadził latem żadnego defensywnego pomocnika. A tu Tomasz Bandrowski złapał kontuzję i od razu powstał problem. Dopiero wczoraj na treningu poznaniaków pojawił się rumuński pomocnik Christian Muscalu, 21-letni wychowanek Steauy Bukareszt, który ostatnio grał w Bułgarii.

Ważne jednak jest to, że lechici po meczu w Pradze nabrali optymizmu. Uznali, że przełamali paraliż z meczu z Interem, a na dodatek Czesi nie okazali się tacy straszni, jak się ich reklamowało. Bosacki: - Sparta jest w naszym zasięgu, strata jest do odrobienia. Stracony gol był przypadkowy. Manuel Arboleda odbił piłkę po rzucie wolnym, rywal zagrał wzdłuż bramki, tam był jeszcze jakiś rykoszet. Więcej przypadku niż zorganizowanej akcji.

Sławomir Peszko komentuje podobnie: - Sparta niczym nas nie zaskoczyła. W Poznaniu musimy zagrać bardziej ofensywnie. Brakuje nam zimnej krwi, spokoju pod bramką rywali. Moim zdaniem nie ustępujemy Czechom, nawet jeśli ci pod koniec meczu mieli sporą przewagę. Gol ich uskrzydlił.

Trudno jednak nie dostrzec, że ostatnie 20 minut było w wykonaniu Lecha dużo słabsze. Poznaniacy niemal stanęli i oddali wywalczone wcześniej pole Czechom. - Faktycznie, lekko nas przytkało - przyznaje trener Lecha. Tłumaczy to jednak raczej turbodoładowaniem, jakie włączyli wtedy rywale: - Padł gol, publiczność zaczęła krzyczeć, my popełniliśmy kilka strat i Sparta poczuła się pewnie. W kotle na Bułgarskiej będzie odwrotnie. Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze do tego, by doszło do wielkiej niespodzianki, bo taką będzie wyeliminowanie wielokrotnego uczestnika Ligi Mistrzów.

Czesi uważają, że po tym, co widzieli we wtorek, i po wyniku, jaki osiągnęli, tym razem już nie odpadną. W Lechu są pewni, że będzie odwrotnie. Rewanżowa konfrontacja Lecha ze Spartą elektryzuje cały Poznań. Już zabrakło biletów.

Pierwszy trening przy Konwiktorskiej Euzebiusza Smolarka ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.