Czego Lech nauczył się w pucharach?

W historii europejskich pucharów tylko jednej polskiej drużynie udało się awansować po remisie 2:2 w pierwszym meczu na swoim boisku. - Moi piłkarze wiedzą, że Włochów można pyknąć - mówi jednak trener Lecha Poznań Franciszek Smuda.

Lech padł. Lech wstał. Remis z Udinese  ?

- To największy skarb, jaki dziś mamy - mówi o grze w pucharach Smuda. - Polecam każdemu. Całe lata byśmy grali w naszej lidze, a tyle byśmy się nie nauczyli. Doświadczenie, leczenie kompleksów, nauka od lepszych od siebie. Dlatego tak mi zależy, abyśmy wyeliminowali Włochów i grali dalej. Lech Poznań jak Wisła Kraków Kasperczaka

O awansie mówi z optymizmem. - Damy radę. Po meczu piłkarze mówią, że teraz wiedzą, iż można ich pyknąć. W rewanżu nie mogą grać na 0:0. Będzie ciekawie i znów będą emocje. Gwarantuję - zapowiada Smuda.

- Lech może się spodziewać w rewanżu jeszcze trudniejszego meczu i bardzo dobrze grającego Udinese. W Poznaniu nie mogliśmy pokazać tego, co umiemy. Zimno i śnieg na boisku - to nie są warunki do gry w piłkę - mówi Gokhan Inler. - Lecha wspierała świetna publiczność. We Włoszech widownia będzie sprzyjała nam. Chcemy awansować i to bardzo.

- Trzeba jechać do Włoch bez kompleksów - uważa Piotr Czachowski, były zawodnik Udinese. - Udine jest na północy Włoch, kibice reagują spokojnie, nie są fanatyczni jak ci z południa. Poza tym przyjazd Lecha nie wywoła wielkiego zainteresowania. Stadion Friuli nie będzie pełny - dodaje.

Lechitów chwali za zryw w ostatnich dwóch kwadransach. - Włosi grali w swoim stylu i dzięki lepszej technice szybciej przystosowali się do śniegu na boisku. Ale zepchnąć ich do głębokiej obrony i strzelić im dwie bramki było sztuką. Widać było charakter drużyny narzucony przez trenera Smudę. To pozwoliło Lechowi przełamać strach, bo na początku było widać respekt przed Włochami - mówi Czachowski.

Pierwszym trenerem, który zagra z Lechem w lidze po zakończeniu rywalizacji z Udinese, jest Rafał Ulatowski, były drugi trener Lecha, dziś szkoleniowiec GKS Bełchatów i asystent trenera kadry. W czwartek z Leo Beenhakkerem oglądali mecz z trybuny stadionu przy Bułgarskiej. - Szkoda, że Lech musi toczyć tę rywalizację już w lutym, a nie w marcu. Zagrał na tyle, na ile stać jego piłkarzy po dwumiesięcznej przerwie w rozgrywkach. Widać, że Udinese jej nie miało - komentuje.

- I tak chciałbym być na miejscu Franza Smudy i móc przed ligą zagrać mecze z tak dobrym rywalem. Nie mam wątpliwości, że takie mecze są dla Lecha bezcenne. Wspaniale, że nie skończyło się porażką, bo teraz z zupełnie innym nastawieniem pojedzie do Włoch. Przypominam, że Udinese wygrało w tej edycji pucharowej z Borussią w Dortmundzie 2:0, żeby u siebie przegrać 0:2. A Lech u siebie remisował mecze grupowe, za to wygrał na wyjeździe z Feyenoordem - mówi Ulatowski.

Czachowski przypomina, że żaden polski zespół nie wygrał jeszcze we Włoszech, a Lech będzie potrzebował wygranej lub remisu 3:3. - Udinese to europejski przeciętniak, ale Lech stoi w hierarchii jeszcze niżej.

Z pięciu polskich zespołów, które w pucharach zremisowały pierwszy mecz u siebie 2:2, awansował tylko jeden - Śląsk Wrocław. We wrześniu 1982 r. wyeliminował Dynamo Moskwa, bo wygrał w ZSRR 1:0. - Graliśmy tam z kontry? Trzy razy w całym meczu za połówkę przeszliśmy - wspomina Ryszard Tarasiewicz, obecny trener Śląska, wówczas strzelił jedyną bramkę. - Uderzyłem z woleja z 40 metrów i piłka wpadła do bramki. To był jeden z najładniejszych moich goli w karierze. Ale mieliśmy bardzo, bardzo dużo szczęścia. To była obrona Częstochowy. Lech ma dziś większe szanse na awans niż my wtedy.

Jak Lech powinien zagrać w rewanżu? - Tak, jak grał w pierwszej połowie - mówi Tarasiewicz. - Nie może iść na wymianę ciosów. Powiedziałbym piłkarzom, że muszą grać agresywnie, solidarnie, bo nie ma możliwości, by przez 90 minut nie mieć okazji na gola. Tym bardziej że Lech ma spory potencjał ofensywny. Odwaga to czasem brak wyobraźni - Lech musi o tym pamiętać. Nie odkrywać się, by nie zginąć w głupi sposób. Ale zagrać tak, by w 10 czy 15 minut przestraszyć Włochów.

- Spryt Włochów, ich cwaniactwo były niesamowite. Widzę teraz, że my musimy się uczyć pilnie tego, co oni już umieją. Gryźć, kopać, pluć, szturchać, szarpać. Walczyć w każdym momencie meczu, na całym boisku i z każdym rywalem, który jest w pobliżu. Tej całej zadziorności, tego zmotywowania i waleczności u każdego gracza im zazdroszczę i to trzeba wpoić naszym piłkarzom - mówi Smuda.

Liczba pucharów

20 proc.

W tylu przypadkach zespołom, które zremisowały 2:2 u siebie, udawało się wywalczyć awans w Pucharze UEFA. Statystyka wszystkich europejskich pucharów jest jeszcze mniej korzystna - sztuka taka udawała się co siódmej drużynie.

PUEFA

1974/75

Górnik Zabrze - Partizan Belgrad 2:2 i 0:3

1982/83

Śląsk Wrocław - Dynamo Moskwa 2:2 i 1:0

1992/93

Widzew Łódź - Eintracht Frankfurt 2:2 i 0:9

PZP

1986/87

GKS Katowice - FC Sion 2:2 i 0:3

Puchar Mistrzów

2001/02

Polonia Warszawa - Panathinaikos Ateny 2:2 i 1:2

Włoska prasa po meczu Lech-Udinese: Trzy minuty szaleństwa ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA