Nie do końca jest tak, jak miało być... Strzeliłem bramkę w debiucie, ale najważniejsze dla mnie były trzy punkty, dlatego jestem nieco rozczarowany. Zabrakło nam skuteczności. Zagłębie stworzyło sobie w zasadzie jedną sytuację i mogło się cieszyć z gola. My cały mecz kontrolowaliśmy grę, byliśmy lepszym zespołem, mieliśmy co najmniej dwie sytuacje, z których powinny paść bramki. Nie ma jednak co się załamywać. Najważniejsze jest to, że gramy ofensywnie i stwarzamy akcje bramkowe. Bo można by się martwić, gdy tych sytuacji nie było. Trzeba popracować nad ich wykańczaniem, a wyniki same przyjdą.
Wynik jest zdecydowanie lepszy niż nasza gra. Dzisiaj nawet nie zasłużyliśmy na ten punkt. Mieliśmy ogromne szczęście, bo Korona w pierwszej połowie miała co najmniej dwie sytuacje, w których powinny paść bramki, po przerwie kolejne. My stworzyliśmy pół sytuacji i zdobyliśmy gola. Graliśmy źle taktycznie i było widać, że Korona była o wiele lepsza. Nie od dziś wiadomo jednak, że piłka nożna nie jest grą sprawiedliwą...
Przez cały mecz dominowaliśmy na boisku, mieliśmy wiele świetnych okazji do strzelenia gola, w tym sytuacje sam na sam. Ale jeśli się nie wykorzystuje takich szans, to w końcu się to mści. To są nasze stare grzechy. Odkąd jestem w Koronie, to z Lubinem nie wygraliśmy, ale dzisiaj byliśmy na dobrej drodze, aby przełamać tę passę.
Solidnie pracowałem latem, starałem się przekonać do siebie trenera i to zaprocentowało. Ze swojego występu jestem zadowolony. O naszą grę również jestem spokojny, widać, że na początku sezonu już całkiem dobrze ona wygląda. Pewnie, że trzy punkty byłyby zdecydowanie lepsze, ale też nie narzekajmy. Zagłębie to dobry zespół, a nam zawsze trudno się z nim walczy.