Górnik Zabrze wymęczył wygrana z Łęczną

Przed meczem z zabrzanami trener Górnika Łęczna Tadeusz Łapa powiedział, że rywale nie przypominają prawdziwego zespołu. Śląski zespół udowodnił mu, że się pomylił.

Drużyna z Łęcznej przyjechała do Zabrza podbudowana imponującą passą ośmiu meczów bez porażki. Spotkanie rozpoczęło się jednak od mocnych ataków gospodarzy. Zabrzanie mieli przynajmniej cztery dobre sytuacje do zdobycia goli, ale fatalnie pudłowali. Jedną z najlepszych okazji zmarnował Michał Karwan. Dla stopera Górnika to był wyjątkowy mecz, bo w drużynie rywali wystąpił jego brat - Piotr. Braterski pojedynek nie trwał jednak zbyt długo, bo jeszcze w pierwszej połowie kontuzjowany Piotr Karwan musiał opuścić boisko.

Goście wyglądali na mocno przestraszonych i rzadko zbliżali się pod bramkę Sebastiana Nowaka. Zabawnie w tym kontekście wyglądały przedmeczowe słowa trenera zespołu z Łęcznej, który stwierdził, że "Górnik przypomina nie zespół, a zlepek piłkarzy". Pochwalił się też wiedzą o rzekomej złej atmosferze w szatni Górnika. - Czytałem to, co powiedział trener Łapa. Powiesiłem ten wywiad w szatni piłkarzy, by ich zmotywować - zdradzał Ryszard Komornicki, szkoleniowiec Górnika Zabrze.

Kluczowa akcja meczu rozegrała się w 38. min. W sytuacji sam na sam z Jakubem Wierzchowskim znalazł się wtedy Przemysław Pitry. Rozpaczliwa interwencja bramkarza z Łęcznej okazała się fatalna w skutkach. Wierzchowski nie dopuścił co prawda do utraty gola, ale powalił Pitrego w polu karnym i sędzia odgwizdał jedenastkę. Na dodatek bramkarz został ukarany czerwoną kartką.

Grzegorz Bonin miał wyjątkowo wiele czasu, by zastanowić się jak zamienić karnego na gola, bo goście zwlekali z wpuszczeniem rezerwowego bramkarza Jakuba Giertla. Słowak pojawił się na boisku po kilkuminutowej przerwie i... fantastyczną paradą obronił uderzenie Bonina. Do odbitej przez niego piłki dopadł jeszcze Ales Besta, ale Czech fatalnie przestrzelił z kilku metrów. Rezerwowy z Łęcznej radość z udanej interwencji wyraził w niecodzienny sposób. Giertl skopał jeden z bannerów reklamowych, za co został ukarany żółtą kartką.

Po przerwie zabrzanie osiągnęli sporą przewagę, ale przez długie minuty nic z niej nie wynikało. Spore ożywienie w poczynania gospodarzy wniósł dopiero wprowadzony z ławki Damian Gorawski, który zmienił bezproduktywnego Bestę. To właśnie po dośrodkowaniu Gorawskiego z rzutu rożnego padła jedyna bramka. Potężnym strzałem głową zdobył ją Michał Pazdan. - To mój pierwszy gol w dorosłej piłce strzelony w taki sposób - podkreślał zabrzański obrońca.

Komornicki chwalił po meczu swój zespół. - Wygraliśmy, bo byliśmy zdecydowanie lepsi. 1:0 to był najniższy wymiar kary - cieszył się. Dodajmy, że trener Łapa nie żałował słów, jakie wypowiedział pod adresem Górnika. - Powiedziałem tak, bo chciałem w ten sposób zmotywować swoich graczy. Kontuzje i czerwona kartka uniemożliwiły nam zdobycie choćby punktu - mówił.

Górnik Zabrze - Górnik Łęczna 1:0 (0:0)

Bramka: 1:0 Pazdan (76.)

Górnik Z.: Nowak - Kulig Ż, M, Karwan, Pazdan, Magiera - Bonin (84. Dzienis), Strąk, Przybylski, Madejski (90+1. Szczot) - Pitry, Besta (63. Gorawski).

Górnik Ł.: Wierzchowski CZ - Tomczyk, Benevente, P. Karwan (37. Klajda), Kazimierczak - Nazaruk, Niżnik, Sołdecki (43. Giertl Ż), P. Bronowicki (76. Głowacki), Nakoulma Ż - Surdykowski.

Sędziował: Paweł Pskit (Łódź). Widzów: 8000.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.