Górnik po raz pierwszy od trzech dekad gra poza ekstraklasą. Tylu zagadek przed inauguracją sezonu nie było na Roosevelta już dawno. Ilu widzów zechce oglądać pierwszoligowe mecze? Na kogo trener Ryszard Komornicki postawi w wyjściowej jedenastce? Czy finansowe kłopoty wpłyną na grę Górnika?
Na pierwsze pytanie odpowiedź była znana już przed pierwszym gwizdkiem. Kibice nie zawiedli. Ogromne kolejki przed kasami, komplet widzów na stadionie. W premierowej kolejce sezonu frekwencja w Zabrzu była najlepsza w całym kraju! Komornicki wystawił optymalny skład, na jaki stać obecnie Górnika. Ustawił go z dwoma napastnikami i Grzegorzem Boninem w pomocy.
KSZO, beniaminek I ligi, zaczął z respektem dla utytułowanego rywala i ryku kilkunastotysięcznej widowni. Ale paraliż trwał krótko. Goście zaczęli próbować kontrataków, a po jednym z wypadów padł niespodziewanie gol. Kredyt zaufania, który w poprzednim sezonie Henryk Kasperczak miał przez prawie całe rozgrywki, tym razem prysł już w 19. minucie. Doping szalikowców zamienił się w niecenzuralne skandowanie: "K... mać, zacznijcie grać". - Graliśmy, cisnęliśmy, a tymczasem wynik był zły, a atmosfera na trybunach też robiła się niedobra - mówił potem Robert Szczot.
Górnik tymczasem konsekwentnie próbował skrzydłami - Bonin i Szczot dość łatwo mijali przeciwników, dopiero przed samym polem karnym pojawiały się problemy. Czas mijał, kibice coraz bardziej się niecierpliwili, a wynik pozostawał ten sam. Przewaga zabrzan była jednak przygniatająca i gole padły w odstępie 300 sekund. Najpierw Dawid Jarka głową z bliska wpakował piłkę pod poprzeczkę. Chwilę potem prowadzenie miejscowym dał Bonin, wykorzystując nieudaną pułapkę ofsajdową gości, którym coraz bardziej drżały kolana.
W przerwie trener KSZO wprowadził na boisko Jarosława Wieczorka. Z trybun grę piłkarza oglądał jego ojciec Ryszard, przed rokiem trener Górnika. W drugiej połowie trwała nawałnica zabrzan. Seryjnie znakomite okazje marnował Jarka.
W 66. minucie Górnik miał już tylko jedną bramkę straty, by zrównać się z liderem pierwszoligowej tabeli - Dolcanem. W zamieszaniu podbramkowym najwięcej przytomności zachował Szczot, który już leżąc, wepchnął piłkę do siatki. - To piłkarz z innej bajki. On do tej ligi pasuje jak kwiatek do kożucha - chwalił Szczota trener gości Robert Kasperczyk. Tymczasem Komornicki nadal stawiał na atak - na boisko wprowadził debiutującego w pierwszym składzie utalentowanego napastnika Roberta Trznadla.
Górnik kolejnego gola już nie zdobył, ale gra, którą pokazał, na pewno musiała wzbudzić respekt u ligowych rywali. - Ten wynik na pewno podbuduje moich zawodników, bo kolejni przeciwnicy będą trudniejsi - przyznał Komornicki.
Z urazami mecz kończyli Mariusz Przybylski (rozbity policzek) i Przemysław Pitry (stłuczony mięsień). Jest na szczęście szansa na wzmocnienie ataku. Z zespołem trenują Bośniak Ensar Arifović (ostatnio Jagiellonia Białystok) i Łotysz Maksim Daniłow. - Wciąż szukamy napastników. Jest u nas na testach Czech Ales Besta ze Slavii Praha. Ma przyjechać Adam Czerkas - powiedział "Gazecie" Jędrzej Jędrych, prezes Górnika. Jędrycha ucieszyły tylko punkty. - Górnik powinien wygrać wyżej i zostać liderem. Jarka musi poprawić skuteczność i wykorzystywać takie sytuacje, jakie miał w tym meczu - dodał prezes.
Górnik Zabrze - KSZO Ostrowiec Św. 3:1 (2:1)
Bramki: 0:1 Robaszek (19.), 1:1 Jarka (37.), 2:1 Bonin (42.), 3:1 Szczot (66.)
Górnik: Nowak - Gancarczyk Ż, Pazdan, Danch, Magiera - Bonin, Przybylski, Madejski (90. Strąk), Szczot - Pitry (69. Trznadel), Jarka (82. Kiżys).
KSZO: Sotnicki - Szymoniak (87. Stachurski), Kardas, Ciesielski, Matuszczyk - Cieciura (59. Frańczak), Dziewulski (46. Wieczorek), Wtorek, Robaszek - Kanarski Ż, Cieśliński Ż.
Sędziował: Jacek Walczyński (Lublin). Widzów: 15 000.