Piotr Płatek: Słyszał Pan o zdarzeniach na treningu Górnika?
Ryszard Komornicki: Śledzę na bieżąco sytuację w polskiej piłce. Słyszałem o zdarzeniach na treningu w Zabrzu i dla mnie to jest niedopuszczalne. To jakiś absurd! Rzecz dla mnie nie do pojęcia, wielki skandal. Ktoś pomylił role: kibice są od dopingowania, zawodnicy od grania, a trener czy prezes od motywowania.
- Sam byłem zawodnikiem, zdarzały mi się słabsze mecze, ale żadnych takich odwiedzin nigdy nie mieliśmy. Nie wyobrażam sobie, bym taką koszulkę, którą przynieśli kibice, założył.
- Mówimy o rzeczach oczywistych. Jeśli zespołowi nie idzie, to siadam wspólnie z prezesem i analizujemy. Jeśli sobie nie radzimy, to odchodzimy. Na pewno motywowanie piłkarzy na treningach nie jest rolą kibiców.
- Nie chciałbym mówić o trenerze Kasperczaku. Nie znam tej wypowiedzi. Powiem tylko tak: Nie można kibicom dolewać oliwy do ognia. Jak ktoś zapłaci 20 złotych za bilet, to nie znaczy, że potem może z piłkarzami robić wszystko, co chce.
- Może właśnie dlatego nie pracuję w Polsce. Pracowałem, i trwało to krótko. Nie pasuję do tych realiów, gdzie tak wiele rzeczy jest postawione na głowie i wszyscy mówią, że to normalne.
- Dla mnie są pewne granice. Miejsce kibica nie jest na treningu, ale na trybunach w czasie meczu. Jestem absolutnie przeciw takim wystąpieniom. Piłkarze czy trenerzy nie są po to, by na nich pluto czy obrażano. A w Zabrzu, jeśli tej granicy się nie postawi, to za chwilę ktoś kogoś pobije. I co wtedy będzie?
- Będzie miał ciężko. Kluczowy będzie mecz w Krakowie w sobotę. Tam Górnik przegrać nie może. Ale jednocześnie chcę powiedzieć, że porażki i nawet spadki z ligi się zdarzają. Bo to jest tylko sport. Górnik to taki sam klub jak inne. Spadek też go może dotyczyć. Nikt nikogo nie może potem opluwać czy linczować... Magazyn Ekstraklasy: Skandal w Zabrzu hańbą Górnika