Klub Szukały został pozbawiony nazwy, herbu oraz barw. Co dalej ze Steauą?

Najlepsza drużyna Europy z 1986 roku już nie istnieje. Decyzją rumuńskiego Sądu Najwyższego Steaua Bukareszt nie jest już Steauą; klub został pozbawiony prawa do nazwy, herbu, a nawet klubowych barw na rzecz rumuńskiej armii. Po negocjacjach decyzja sądu została wstrzymana do 15 grudnia.

Wspomniane składniki to własność intelektualna armii. Jak to możliwe? By zrozumieć to, co się stało, należy cofnąć się o kilkadziesiąt lat. Steaua powstała w 1947 roku jako klub wojskowy (ASA Bukareszt) i przez lata była oficjalnym klubem rumuńskich sił zbrojnych. Jako taki wygrali Puchar Europy w 1986 roku, pokonując FC Barcelona po rzutach karnych. Spory wpływ na działanie zespołu miała wówczas rodzina Ceau escu. Sekcja sportowa powstała dopiero w 1998 roku, wtedy klub stał się w pełni niezależny. Jedynym elementem łączącym Steauę z armią jest stadion (to własność armii).

10 lat temu Steauę kupił kontrowersyjny Gigi Becali. To wtedy armia nie zgodziła się na używanie jej intelektualnej własności. Sprawa trafiła do sądu. W 2012 roku pierwsza oraz druga instancja zawyrokowały na korzyść klubu. Ale w minionym tygodniu rumuński Sąd Najwyższy przyznał rację armii.

To doprowadziło do niesamowitych wydarzeń, jakie miały miejsce w niedzielę. Z CSMS Iasi nie grała "Steaua", tylko gospodarze. Spiker mówił wyłącznie o "mistrzach Rumunii". Nazwy zabrakło również na protokole przedmeczowym. Na tablicy świetlnej widać napisane było "gospodarze". Tam, gdzie powinien widnieć klubowy herb, można było zobaczyć jedynie pusty kwadrat. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył reprezentant Polski, Łukasz Szukała.

"Gospodarze" nie mogli zagrać w swoich tradycyjnych czerwono-niebieskich koszulkach. Przywdziali więc żółte stroje. Herb został zaklejony, tak jak i nazwa Steauy w każdym możliwym miejscu - na proporczykach, ławkach rezerwowych czy klubowych kurtkach (nawet u kierowcy autobusu klubowego). Sklep klubowy sprzedaje na razie towary bez żadnego problemu.

Zgromadzeni na stadionie kibice zachęcali swoich piłkarzy do gry, krzycząc "naprzód, gospodarze!", jak podaje na Twitterze świetnie zorientowany w całej sprawie rumuński dziennikarz Emanuel Ro u.

Powrót do starej nazwy jest jednak możliwy. Już trwają rozmowy pomiędzy przedstawicielami klubu i tamtejszym Ministerstwem Obrony Narodowej w sprawie użycia znaków towarowych. Gdyby jednak do porozumienia nie doszło, to "Steaua" - nazywana tak wyłącznie z braku innej alternatywy - prawdopodobnie straci prawa do trofeów zdobytych przed 2004 rokiem. Chodzi m.in. o Puchar Europy czy 21 z 25 mistrzostw kraju. Negocjacje przyniosły pierwszy efekt. Klubowi pozwolono na używanie nazwy, herbu oraz barw do 15 grudnia. Pozwoli to na bezproblemowe rozegranie meczu z Dynamem Kijów w Lidze Europy oraz z CSMS Iasi w Pucharze Rumunii. Po 15 grudnia Steaua znowu zostanie pozbawiona tych elementów. Ale kolejne mecze o stawkę rozegra dopiero w lutym, co da obu stronom czas na wypracowanie porozumienia. Przedstawiciele armii żądają pieniędzy.

Narzekasz na sędziów? A sam zauważysz spalonego? Sprawdź się w naszym teście! [QUIZ]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.