Wspomniane składniki to własność intelektualna armii. Jak to możliwe? By zrozumieć to, co się stało, należy cofnąć się o kilkadziesiąt lat. Steaua powstała w 1947 roku jako klub wojskowy (ASA Bukareszt) i przez lata była oficjalnym klubem rumuńskich sił zbrojnych. Jako taki wygrali Puchar Europy w 1986 roku, pokonując FC Barcelona po rzutach karnych. Spory wpływ na działanie zespołu miała wówczas rodzina Ceau escu. Sekcja sportowa powstała dopiero w 1998 roku, wtedy klub stał się w pełni niezależny. Jedynym elementem łączącym Steauę z armią jest stadion (to własność armii).
10 lat temu Steauę kupił kontrowersyjny Gigi Becali. To wtedy armia nie zgodziła się na używanie jej intelektualnej własności. Sprawa trafiła do sądu. W 2012 roku pierwsza oraz druga instancja zawyrokowały na korzyść klubu. Ale w minionym tygodniu rumuński Sąd Najwyższy przyznał rację armii.
To doprowadziło do niesamowitych wydarzeń, jakie miały miejsce w niedzielę. Z CSMS Iasi nie grała "Steaua", tylko gospodarze. Spiker mówił wyłącznie o "mistrzach Rumunii". Nazwy zabrakło również na protokole przedmeczowym. Na tablicy świetlnej widać napisane było "gospodarze". Tam, gdzie powinien widnieć klubowy herb, można było zobaczyć jedynie pusty kwadrat. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył reprezentant Polski, Łukasz Szukała.
"Gospodarze" nie mogli zagrać w swoich tradycyjnych czerwono-niebieskich koszulkach. Przywdziali więc żółte stroje. Herb został zaklejony, tak jak i nazwa Steauy w każdym możliwym miejscu - na proporczykach, ławkach rezerwowych czy klubowych kurtkach (nawet u kierowcy autobusu klubowego). Sklep klubowy sprzedaje na razie towary bez żadnego problemu.
Zgromadzeni na stadionie kibice zachęcali swoich piłkarzy do gry, krzycząc "naprzód, gospodarze!", jak podaje na Twitterze świetnie zorientowany w całej sprawie rumuński dziennikarz Emanuel Ro u.
Powrót do starej nazwy jest jednak możliwy. Już trwają rozmowy pomiędzy przedstawicielami klubu i tamtejszym Ministerstwem Obrony Narodowej w sprawie użycia znaków towarowych. Gdyby jednak do porozumienia nie doszło, to "Steaua" - nazywana tak wyłącznie z braku innej alternatywy - prawdopodobnie straci prawa do trofeów zdobytych przed 2004 rokiem. Chodzi m.in. o Puchar Europy czy 21 z 25 mistrzostw kraju. Negocjacje przyniosły pierwszy efekt. Klubowi pozwolono na używanie nazwy, herbu oraz barw do 15 grudnia. Pozwoli to na bezproblemowe rozegranie meczu z Dynamem Kijów w Lidze Europy oraz z CSMS Iasi w Pucharze Rumunii. Po 15 grudnia Steaua znowu zostanie pozbawiona tych elementów. Ale kolejne mecze o stawkę rozegra dopiero w lutym, co da obu stronom czas na wypracowanie porozumienia. Przedstawiciele armii żądają pieniędzy.
Narzekasz na sędziów? A sam zauważysz spalonego? Sprawdź się w naszym teście! [QUIZ]