- Chcę, by kibice Vitesse poznali prawdę - przekonuje w "De Telegraaf" Gruzin. - Chciałem walczyć o tytuł, ale "Londyn" tego sobie nie życzył. Ambicja jest w porządku, ale Vitesse nie wolno było awansować do Ligi Mistrzów. Powiem wam, dlaczego odszedł trener Fred Rutten. On po prostu wiedział, że z Vitesse nie wolno mu było wywalczyć mistrzostwa - dodał Jordania.
Były gruziński piłkarz, a dziś działacz sportowy zarzucił Chelsea także manipulacje przy transferach. Jako przykłady podał blokowanie sprowadzenia piłkarza Feyenoordu Kelvina Leerdama oraz sprzedaż gwiazdy Vitesse Wilfrieda Bony do Swansea.
Obecny prezes Vitesse Bert Roetert powiedział o komentarzach Jordanii, że to "kiepski primaaprillisowy żart", Chelsea w komunikacie zdementowała rewelacje Gruzina, ale władze holenderskiej federacji wszczęły śledztwo, które ma wyjaśnić, co tak naprawdę łączy Chelsea z Vitesse.
Zastanawiające jest, czemu Jordania swoje oskarżenia zaczął wygłaszać dopiero teraz. Chelsea i Vitesse współpracują od ponad trzech lat, czyli od czasu, jak Gruzin został właścicielem klubu i uratował go od bankructwa. Już w 2010 r. Gruzińscy i holenderscy dziennikarze wprost twierdzili, że Jordania wydaje nie swoje pieniądze, a za wszystkim stoi Roman Abramowicz. Dowodów nie było, choć Gruzin opowiadał, że właściciel Chelsea to jego kumpel, czego dowodem było rozpoczęcie współpracy z londyńczykami.
Przy pomocy graczy Chelsea z zespołu broniącego się przed spadkiem Jordania stworzył silną ekipę z czołówki, która wywalczyła dwa awanse do Ligi Europejskiej. W tym roku kooperacja między klubami jeszcze bardziej się zacieśniła. Dzięki graczom z Chelsea Vitesse jest teraz trzecie w Eredivisie, a w grudniu nawet było pierwsze. Wypożyczeni z Londynu młodzi i utalentowani Lucas Piazon, Patrick van Aanholt, Christian Atsu stanowią o sile zespołu, tylko Bertrand Traoré jest głębokim rezerwowym.
W październiku Gruzin sprzedał klub Aleksandrowi Czigirinskiemu. Podejrzeń, że to Abramowicz faktycznie kieruje Vitesse, przybyło. Czigirinski to oligarcha pełną gębą, miliarder, który wraz z bratem dorobił się na nieruchomościach i paliwach, a przy okazji jest przyjacielem właściciela Chelsea, obaj są współwłaścicielami firmy deweloperskiej Snegiri Development.
Wydawało się, że Jordania pogodził się z odejściem Vitesse. - Od przyjazdu do Arnhem wiedziałem, że mogę liczyć na Aleksandra. Nadszedł czas, bym przekazał mu klub - mówił w październiku w wywiadzie dla "De Telegraaf" Jordania. Jednak ostatnio Gruzin zmienił front. Twierdził, że do sprzedaży klubu został niejako zmuszony.
Co ciekawe, oskarżenia Jordanii względem Chelsea pojawiły się w prasie dzień po tym, jak okazało się, że władze Vitesse nałożyły na Jordanię trzyletni zakaz stadionowy - nie wolno mu uczestniczyć w meczach holenderskiej drużyny ani przebywać w otwartym niedawno centrum treningowym, na które wyłożył 10 mln euro. Zakaz oznacza, że Jordania nie może oglądać meczów swojego syna Levana, który gra dla młodzieżowej drużyny Vitesse.
Co więcej, holenderska prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko Jordanii. Generalny menedżer Vitesse, Joost de Wit, oskarżył Gruzina o to, że ten groził mu obcięciem palców. Jordania stwierdził podczas przesłuchania, że to były żarty.
Były gruziński piłkarz nie ma nieskazitelnego CV. Od lat podejrzenia budzą niejasne interesy Jordanii i jego kryminalna przeszłość. Gdy szefował Dinamo Tbilisi, przelał z klubowego konta 837 tys. euro na swój rachunek w Szwajcarii. Skazano go za defraudację, wcześniej podejrzewano o oszustwa podatkowe.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS, Androida i Windows Phone