Liga rosyjska. Masz obcego trenera, płać za niego haracz

Za zatrudnienie zagranicznego trenera kluby z rosyjskiej ekstraklasy będą musiały zapłacić 5 mln rubli, pierwszoligowe - połowę tej sumy. - Chcemy w ten sposób chronić naszych specjalistów, którzy nie mają za co żyć - argumentują pomysłodawcy wprowadzenia haraczu.

Click. Boom. Amazing! Przekonajcie się jakie to proste

- 50 naszych trenerów z licencją UEFA Pro nie ma pracy, a kluby zatrudniają coraz więcej obcokrajowców - mówi Michaił Greszkowicz, były piłkarz i selekcjoner reprezentacji Rosji. Według niego już dawno tamtejsza federacja chciała ograniczyć liczbę szkoleniowców z zagranicy, ale dopiero w ubiegłym tygodniu udało się znaleźć poparcie dla tej inicjatywy. Przepis zacznie obowiązywać od 1 czerwca. Gdyby teraz wszedł w życie, z samej tylko Premier League związek wzbogaciłby się o 55 mln rubli, a kolejne pięć wpłaciliby pierwszoligowcy. W sumie w Rosji w dwóch najwyższych klasach pracuje 13 obcokrajowców. Od niedawna jest wśród nich Dariusz Kubicki, prowadzący zajmujący szóste miejsce w tabeli Sybir Nowosybirsk.

Dla rosyjskich klubów 5 mln rubli to niewielkie pieniądze. Przy budżetach wysokości kilkudziesięciu milionów euro ok. 120 tys. to drobne. Ale prezesi zaprotestowali, w większości dla zasady. Obawiają się bowiem, że to pierwszy krok do całkowitego zakazu zatrudniania zagranicznych szkoleniowców. A przecież z roku na rok do Rosji trafiają coraz większe gwiazdy. Najdroższy jest Guus Hiddink, któremu Sulejman Kerimow, właściciel Anży Machaczkała, płaci 8,3 mln euro rocznie. O połowę mniej dostają Slaven Bilić (Lokomotiw Moskwa), Luciano Spaletti (Zenit Sankt Petersburg) czy niechciany w Wiśle Kraków Dan Petrescu. W sumie w 16-zespołowej Premier League pracuje 11 trenerów spoza Rosji, z czego aż siedmiu w klubach z pierwszej dziesiątki. Obok sław są też szkoleniowcy z Białorusi (Leonik Kuczuk z Kubania Krasnodar), Ukrainy (Jurij Kalitwincew z Wołgi Niżnyj Nowgorod), Czarnogóry (Miodrag Bożović z Rostowa) czy Serbii (Słaboljub Muslin z FK Krasnodar).

Pomysłodawcy z rosyjskiego związku podkreślają, że dla najbogatszych drużyn pięć milionów rubli to niewiele. - Ale one wybierają najlepszych specjalistów. Dla pozostałych, które sprowadzają średnich trenerów, będzie to silne uderzenie w budżet, więc przed podjęciem decyzji będą musiały się zastanowić - mówi Greszkowicz. Wsparł go Wiaczesław Kołoskow, przez wiele lat prezes federacji, do dziś bardzo wpływowy człowiek w rosyjskiej piłce. - Bo trzeba popierać rosyjskich szkoleniowców - uważa. Dodaje jednak, że nie kosztem takich ludzi jak Hiddink czy Fabio Capello, prowadzący reprezentację Rosji.

Przeciwni są szefowie klubów i piłkarze. - Dlaczego nie wprowadzimy takich opłat za piłkarzy i dyrektorów sportowych - pyta Romasz Szyrokow z Zenita. A komentatorzy od razu zapytali, czy haracz zapłaci też federacja za Capello. - To nie dotyczy obcokrajowców pracujących w kadrze - odpowiedział Nikołaj Tołstych, prezes RFP. Przypomniał też, że pieniądze będą przeznaczone na szkolenie młodzieży.

W polskiej ekstraklasie pracuje dwóch zagranicznych trenerów: Pavel Hapal i Stanislav Levy. Prezes PZPN Zbigniew Boniek uważa, że taka sytuacja jak w Rosji nam nie grozi, bo kluby nie mają pieniędzy na dobrych szkoleniowców. - Niestety, dobry trener kosztuje tyle ile dwuletni budżet większości naszych zespołów. Szkoda, bo zatrudnienie kilku, nawet młodych i ciekawych ludzi wzbogaciłoby naszą ligę merytorycznie - podkreśla Boniek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.