Beckhamowie - małżeństwo z rozsądku. Biznesowe

Bez niej David byłby jednym z wielu świetnych piłkarzy. Victoria bez niego - jedną z wielu gwiazdek popu

My też mamy zdanie! Dzielimy się nim na Facebook/Sportpl ?

Widzę cię z kimś sławnym. Potrzebujesz piłkarza - oznajmił Simon Fuller, geniusz branży medialnej, który stworzył girlsband Spice Girls. Jego gwiazda Victoria Adams nie protestowała, jej życiowym celem jest przecież "być popularną jak proszek do prania Persil".

Fuller poznał ją z Davidem Beckhamem w 1997 roku, po meczu Manchesteru United. Musiała być bardzo zdeterminowana, bo na pożegnanie piłkarz usłyszał: "Jeśli do mnie nie zadzwonisz, kopnę cię w jaja".

Dziś w rywalizacji najsławniejszych małżeństw konkurują z Bradem Pittem i Angeliną Jolie czy Nicolasem Sarkozym i Carlą Bruni. Magazyn

"Forbes" daje Beckhamom piąte miejsce na liście najlepiej zarabiających par Hollywood (46 mln dol. rocznie).

- Nie wydaje mi się, że byłabym aż tak sławna, gdybym się z nim nie związała. Ale i David nie byłby dziś tak sławny, gdyby nie związał się ze mną - powie po latach pani Beckham.

Para królewska dla zwykłych ludzi

- Gdy nauczyciele pytali, kim chcę zostać, odpowiadałem, że piłkarzem. Tłumaczyli, że to nie jest prawdziwa praca, ale powtarzałem, że kopanie piłki jest jedyną rzeczą, którą chcę robić - wspominał Beckham. Ze szkołą dał sobie spokój, gdy miał 16 lat.

Ojciec sprzedawał meble kuchenne, matka była fryzjerką. Mieszkali w Londynie, ale tak kochali Manchester United, że regularnie jeździli na mecze po kilkaset kilometrów. Przeprowadzili się, gdy 14-letni David przeszedł tam ze stołecznego Tottenhamu.

Victorię Adams ojciec, który zbił fortunę na elektronice, podwoził do szkoły rolls-royce'em. Wysiadała kilkaset metrów od wejścia. Bała się dzieci z biedniejszych rodzin. - Choć chciałam, nie miałam ani jednego przyjaciela. Dzieci rzucały we mnie kamieniami - opowiadała. Miała siedem lat, gdy zdecydowała, że będzie gwiazdą, chodziła na lekcje śpiewu i tańca. Wreszcie dostała się do Spice Girls. Kiczowatego zespołu, ale angielskie brukowce nie wyobrażały sobie bez niego żadnego numeru. Chirurdzy poprawili jej nos, wszczepili implanty piersi (później z nich zrezygnowała).

Dziesięć lat wcześniej Fullerowi nie przyszłoby do głowy, by prowadzić Victorię na stadion i przedstawiać ją piłkarzowi.

W drugiej połowie lat 80. angielski futbol dogorywał. Stare, cuchnące kibolskim moczem stadiony zawłaszczyli bandyci wykorzystujący mecze do bójek z gangami w barwach innych drużyn. Piłkarze jeździli takimi samymi samochodami jak kibice, chodzili do tych samych fryzjerów, pili piwo w tych samych pubach. Ich żony były rozpoznawalne tylko dla rodziny i znajomych.

Przełom nastąpił w 1989 r. - Po katastrofie na stadionie w Sheffield, gdzie zginęło 96 osób, rząd zmienił prawo, wymusił przebudowę obiektów, a kluby powołały nowe rozgrywki - Premier League. Najważniejszy był jednak Ruppert Murdoch. W 1991 r. australijski magnat medialny kupił dla telewizji Sky prawa do transmisji ligowych meczów za niewyobrażalne wówczas 304 mln funtów. Choć fachowcy uznali to za szaleństwo, Murdoch wierzył, że futbol uratuje przynoszącą straty telewizję. Sky ligę angielską pokazuje do?dziś. Ostatni kontrakt opiewa na 1,7 miliarda funtów.

Beckham nigdy z Murdochem się nie spotkał i pewnie nie zdaje sobie sprawy, ile mu zawdzięcza. To dzięki pieniądzom Australijczyka piłkarze przesiedli się do luksusowych samochodów i na prywatne jachty. A przede wszystkim trafili na okładki brukowców, które na Wyspach były tak mocne, że mogły wpływać na wynik wyborów, zrobić z kogoś gwiazdę lub strącić go do piekła.

Zdarzały się dni, w których "The Sun" sprzedawał blisko 5 mln egzemplarzy. A że należy do Murdocha, chętnie przenosił informacje o kopiących piłkę herosach z ostatniej na pierwszą stronę. Piłkarzy przyłapywano na zdradach, paparazzi uganiali się za ich żonami. Paul Gascoigne, największy wówczas gwiazdor reprezentacji, nie pojechał na mundial do Francji, bo tabloidy sfotografowały go, kiedy pijany wcinał kebab.

Beckham był inny. W przeciwieństwie do kumpli nigdy nie kopnął kibica, nie wytaczał się nad ranem z taniej agencji towarzyskiej, nie wylądował na drzewie sportowym samochodem. Tylko jego związkiem z gwiazdą pop brukowce żyły miesiącami. - Gdy zginęła księżna Diana, David i Victoria zajęli jej miejsce - mówi Roy Greenslade, były szef "Daily Mirror".

Medioznawcy tłumaczą, że tabloidy kochają Beckhamów, bo stworzyli "nową parę królewską dla zwykłych ludzi".

Celebryta pełną gębą

Po rozpadzie Spice Girls Victoria próbowała śpiewać solo. Poniosła klęskę, może dotarło do niej, że w muzycznym show-biznesie dłużej niż kilka sezonów świecą tylko gwiazdy o nadzwyczajnym talencie - jak Michael Jackson czy Madonna.

Wpadła więc na pomysł zbudowania rodzinnej marki. Podpowiadała Davidowi, w co się ubierać, z którymi gazetami i jak rozmawiać, gdzie bywać i co reklamować. To ona namawiała go na tatuaże i częste zmiany fryzury. Każdy z 20 malunków na ciele piłkarza był medialnym wydarzeniem. Dzięki żonie Beckham stworzył wizerunek dbającego o siebie, przystojnego atlety czarującego uśmiechem.

Rodziny widzą w nim kochającego ojca i szarmanckiego męża. Dla fanów popu jest partnerem znanej piosenkarki. Na popularność wśród homoseksualistów zapracował sesjami w magazynach dla gejów. Profesor Ellis Cashmore, który od dziesięciu lat wykłada przedmiot "David Beckham" na Uniwersytecie w Staffordshire, twierdzi, że Beckham jest, kim chcemy, by był.

Gdy w 2003 r. przeniósł się z Manchesteru United do Realu Madryt, Victoria zdecydowała, że marka dVb (David And Victoria Beckham) potrzebuje fachowca od show-biznesu. Na pomoc wezwała starego druha Fullera, a ten zapowiedział, że czar Victorii i seksapil Davida przyniesie w przyszłości miliard dolarów zysku. Logo dVb widać dziś na okularach, perfumach i bieliźnie.

W Madrycie piłkarz był już celebrytą pełną gębą. Z lotniska eskortowały go cztery wozy policyjne i sześć samochodów wypchanych paparazzi. Fani odprowadzili go na badania lekarskie, po nich pojechał na oficjalną prezentację. Tłumy kibiców usłyszały, że kocha rodzinę i futbol, a gra w najsłynniejszym klubie świata była jego marzeniem. Przemowę skończył hiszpańskim "gracias". Widownia szalała, jego słowa spisywało 500 dziennikarzy - tylu akredytacji Real nie wydał nawet na rozgrywany rok wcześniej półfinał Pucharu Europy. Na żywo przyjazd Beckhama transmitowano do 35 krajów, specjalnie dla widzów z Dalekiego Wschodu zorganizowano ją w azjatyckim prime time. Zanim Beckham i jego żona dotarli do Madrytu, polecieli tam na tournée, a agencje relacjonowały, że Chińczycy i Japończycy przebierali się z czerwonych koszulek Manchesteru w białe stroje Realu.

W białe stroje uszyte przez Adidasa, który w dożywotnim kontrakcie zagwarantował Anglikowi ok. 4 mln dol. rocznie.

Za pięć lat gry w amerykańskim Los Angeles Galaxy superagent Fuller wynegocjował dla piłkarza 250 mln dol. Ale na przeprowadzkę za ocean naciskała Victoria, która marzyła o karierze aktorskiej w Hollywood (skończyła się na kilku epizodach w serialach).

W budowanie marki dVb Fuller zaangażował nawet dzieci Beckhamów. Każdą ciążę Victorii zamieniał w dziewięciomiesięczne medialne reality show relacjonowane na pierwszych stronach brukowców. Ludzie chcieli poznać płeć dziecka, zastanawiali się, skąd Beckhamowie biorą pomysły na imiona. Brooklyn, Romeo, Cruz i Harper Seven Beckham to dziś prawdopodobnie najbardziej znane rodzeństwo na świecie. 9-letni Romeo zajął niedawno 26. miejsce na liście najlepiej ubranych Brytyjczyków, urodzona w lipcu Harper Seven to według plotkarskiej prasy "najpotężniejsza celebrytka świata" poniżej 25.?roku życia.

Bóg przebacza nawet Beckhamowi

Krzywym okiem patrzyli na następców księżnej Diany tylko niektórzy. "Przed małżeństwem nie miałem z Davidem żadnych problemów. Trenował do nocy, był fantastycznym młodym chłopakiem. Później stał się celebrytą, futbol zajmuje małą część jego życia" - zżymał się w autobiografii Alex Ferguson, najwybitniejszy trener przełomu wieków. Wychowawca Beckhama mylił się. Owszem - David jest celebrytą, ale pozostał świetnym piłkarzem.

Nigdy nie uchodził za najzdolniejszego w Manchesterze, ale chwalono go za pracowitość. Po treningach rozwieszał samochodowe opony na poprzeczce i ćwiczył rzuty wolne. Za udane próby uznawał te, gdy piłka wpadała do bramki, nie dotykając gumy. Po kilku latach zachwycał kibiców golami strzelonymi z kilkudziesięciu metrów. W 2001 roku, w ostatniej akcji ostatniego meczu eliminacji, jego strzał dał kiepsko grającej reprezentacji Anglii awans na mistrzostwa świata. To jeden z najpiękniejszych momentów jego kariery i bramka Anglików, która do dziś bije rekordy popularności na YouTubie.

Kiedy działo się źle, na pomoc Davidowi ruszała Victoria. Na mundialu w 1998 r. Beckham dostał czerwoną kartkę za kopnięcie przeciwnika (Anglicy odpadli po rzutach karnych). "Daily Mirror" pisał o "dziesięciu bohaterskich lwach [przydomek reprezentacji] i jednym głupku", w kościele w Nottingham pastor wywiesił hasło: "Bóg przebacza nawet Davidowi Beckhamowi". Grożono mu śmiercią, kibice buczeniem reagowali na każde jego dotknięcie piłki. Wtedy żona poradziła mężowi, by nie udzielał się w mediach, przestał chodzić na bankiety.

Zobaczyć można go było tylko na boisku, a tam zasługiwał wyłącznie na pochwały. Jego Manchester United wygrał najcenniejsze trofea w kraju i - drugi raz w historii - prestiżowy Puchar Europy. Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza świata Beckham przegrał tylko z fantastycznym Brazylijczykiem Rivaldo.

Wizerunek stworzony przez żonę często mu jednak przeszkadzał. Gdy szykował się do przeprowadzki do Madrytu, hiszpańskie media informowały, że gwiazdy Realu na transfer piłkarza z wizerunkiem lalusia kręcą nosem. Tam Beckham niespodziewanie stał się jednak specem od czarnej roboty, harował, by błyszczeć mogli inni. - Kibice nie oczekiwali ode mnie zbyt wiele. Twierdzili, że przyszedłem sprzedawać koszulki. A ja chcę grać w piłkę - opowiadał Anglik.

To standard. Piłkarze nieznający Beckhama do dziś obawiają się, że po wejściu do szatni wyjmie przybory do manikiuru, a na trening wyjdzie dopiero wtedy, gdy ułoży włosy. A on okazuje się pozbawionym egoizmu profesjonalistą. Nie było szatni, w której nie uchodziłby za świetnego kumpla. I fantastycznego, ambitnego sportowca.

Gdy na pół roku przed końcem umowy z Realem Beckham ogłosił, że latem przeniesie się do Los Angeles, zszokował ekspertów i wywołał furię w Madrycie. Pierwsi nie mogli uwierzyć, że ledwie 32-letni piłkarz zrezygnował z wielkiego sportu dla prowincjonalnej ligi amerykańskiej, którą uznawano za świetne miejsce dla futbolowych emerytów. - Odchodzę, by rozkochać w futbolu Amerykę, odchodzę, bo mnie tam jeszcze nie znają - tłumaczył piłkarz. Nie znali go tak bardzo, że film "Bend it like Beckham" ("Podkręć jak

Beckham") w USA zrobił klapę, bo ludzie nie zrozumieli tytułu.

Prezes Realu nazwał go przeciętnym aktorzyną, który ucieka do Hollywood. Trener Fabio Capello wyrzucił z drużyny, bo uznał, że piłkarz stracił motywację. Poniżony Beckham harował na treningach, a Capello po miesiącu przyznał się do błędu. Real głównie dzięki fantastycznemu Anglikowi zdobył mistrzostwo Hiszpanii.

- Gdybym powiedział, że David odmienił futbol w USA, byłoby to nadużycie. Ludzie kopali piłkę, zanim przyjechał do Kalifornii, i będą ją kopać, gdy z niej wyjedzie. Ale z pewnością na zawsze zmienił Galaxy i ligę amerykańską - mówił kilka dni temu szczęśliwy prezes Los Angeles Alexi Lalas. Klub z Kalifornii zdobył właśnie mistrzostwo Ameryki, a Beckham był jednym z najlepszych piłkarzy ligi, choć w ostatnich meczach musiał zaciskać zęby, bo grał z kontuzją. Gazety na całym świecie piszą, że pięcioletni kontrakt skończył w hollywoodzkim stylu.

Beckham ambasador

I zdobył hollywoodzką popularność. W Bangkoku doczekał się podobizny w buddyjskiej świątyni, w Iranie reklamował olej silnikowy (billboardy z jego twarzą kazał zrywać ówczesny burmistrz Teheranu Mahmud Ahmadineżad, dziś prezydent kraju). W Japonii młodzi ludzie szturmowali i szturmują zakłady fryzjerskie, gdy tylko ich idol inaczej się uczesze.

Jest oficerem Orderu Imperium Brytyjskiego, Anglicy uważają go za jednego z najlepszych ambasadorów. Z premierem Davidem Cameronem i księciem Williamem przekonywał FIFA, że Anglii należy się mundial w 2018 r. Wcześniej pomagał Londynowi w staraniach o organizację przyszłorocznych igrzysk.

Złoty medal olimpijski jest teraz największym marzeniem 36-letniego Anglika. W piłkarskim turnieju Irlandia Północna, Szkocja, Walia i Anglia wystawią reprezentację Wielkiej Brytanii. Beckham ma być jej kapitanem.

Nie był pierwszą wyspiarską piłkarską gwiazdą w stylu pop. W latach 60. George'a Besta nazywano piątym Beatlesem, piosenki na jego cześć okupowały pierwsze miejsca list przebojów, od fanek dostawał 10 tys. listów tygodniowo. Jako pierwszy piłkarz zapuścił długie włosy, był idolem młodego pokolenia. Ale stał się nim mimowolnie. Dlatego, że miał osobowość, a nie dlatego, że zabiegał o?popularność.

Beckham w piłkę gra świetnie, ale były i są tuziny lepszych. Jest przystojny, ale bez trudu można znaleźć atrakcyjniejszych. Do powiedzenia ma tyle, ile wbiją mu do głowy spece od PR-u. Jako globalna gwiazda nie rozbłysnął w sposób naturalny. Został wyprodukowany. Małżeństwo z Victorią to marketingowy majstersztyk. Bez niej David byłby dziś zbliżającym się do końca kariery piłkarzem, a Victoria - zapomnianą gwiazdką muzycznej sceny, która nie umiała śpiewać. +

Sędzia przerwał mecz, bo... Kuriozalne sytuacje [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.