Media: Canal+ rezygnuje z jednej z najpopularniejszych lig piłkarskich. Przewrót

Canal+ przez wiele lat pokazywał we Francji transmisje z meczów Ligue 1. Niebawem ma się odbyć przetarg na lata 2024-2029, który już teraz wzbudza ogromne kontrowersje. To za sprawą zachowania Maxime'a Saada, szefa stacji oraz Vincenta Labrune'a, szefa LFP, którzy zarzucają sobie nawzajem nieuczciwe praktyki. Informatorzy francuskiego RMC Sport mówią o "zanieczyszczonym klimacie", który panuje wokół sprawy.

Canal+ przez wiele lat transmitowało we Francji rozgrywki Ligue 1, obecnie również posiada do nich prawa. Z końcem sezonu obecna umowa wygasa, w związku z czym władze piłkarskie już myślą o przetargu na lata 2024-2029. To doprowadziło do napięć między stronami.

Zobacz wideo W takim składzie powinna grać reprezentacja Polski Michała Probierza

Canal+ nie weźmie udziału w przetargu o prawa do Ligue 1. "Nikt nie faworyzuje żadnego podmiotu"

W poniedziałek 25 września Maxime Saada wysłał do Ligue de Football Professionnel (LFP, organ zarządzający ligami profesjonalnymi we Francji) pismo z informacją, że Canal+ nie będzie brał udziału w najbliższym przetargu na prawa telewizyjne do Ligue 1. Według RMC Sport Vincent Labrune, prezes LFP, zakładał, że nadawca może się wahać, ale nie spodziewał się aż tak zdecydowanego stanowiska.

Jeszcze w poniedziałek ukazał się oficjalny komunikat LFP w tej sprawie, następnie Labrune wysłał do Saady list. Jak poinformowało "L'Equipe", w nim punkt po punkcie odpowiedział na ataki szefa Canal+, w szczególności na temat "tajnego porozumienia", które LFP miało już zawrzeć z Amazonem.

"Nikt nie ma zamiaru wykluczać ani faworyzować żadnego podmiotu, a tym bardziej dążyć do niepowodzenia tej procedury. Spekulacje, twierdzenia i insynuacje zawarte w tym liście są w tak samo mocne, jak i bezpodstawne" - napisał. Na koniec pisma przypomniał Saadzie, że ten nie dotrzymuje zobowiązań podjętych przez Canal+ w momencie rozesłania zaproszeń do składania ofert.

O co chodzi? 12 września, przy okazji konferencji prasowej, podczas której zaproszono do składania ofert, LFP skontaktowało się z około 100 firmami medialnymi, aby formalnie zaprosić tych, którzy byliby zainteresowani prawami. Odpowiedziało osiem podmiotów, w tym Canal+. Zainteresowane firmy musiały przesłać do LFP pokwitowanie, w którym miały potwierdzić otrzymanie dokumentów, wskazać, że mogą spotkać się z przedstawicielami LFP w celu odpowiedzi na konkretne pytania, a przede wszystkim zobowiązały się do zachowania poufności. I to właśnie ten ostatni punkt wzbudził kontrowersje.

Canal+ złamało warunki negocjacji? "Dla nas nie ma żadnego spotkania"

Labrune przypomniał Saadzie, że ten nie dotrzymał warunków. "Ujawnienie przez prasę pańskiego listu (i jego warunków) niecałą godzinę po tym, jak został nam przesłany, jest szokujące. Przypominamy, że osobiście potwierdził pan otrzymanie wezwania w dniu 13 września 2023 r. w którym wskazano, że wyrażają państwo zgodę na warunki, w szczególności zawarte w nich zobowiązanie do zachowania poufności" - przekazał.

Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Z informacji RMC Sport wynika na najbliższy czwartek w siedzibie kancelarii prawnej obsługującej LFP (szczególnie w przetargach) było zaplanowane spotkanie z przedstawicielami Canal+ w celu wyjaśnienia niektórych kwestii. W międzyczasie pojawił się list Saady i od tego czasu LFP nie otrzymało  żadnej informacji zwrotnej na temat tego, czy spotkanie dojdzie do skutku. "Dla nas nie ma żadnego spotkania" - twierdzą przedstawiciele nadawcy.

Atmosfera między stronami jest zatem niezwykle napięta, osoby będące blisko sprawy mówią o "zanieczyszczonym klimacie" wokół przetargu. LFP stara się ignorować zamieszenie z Canal+, podczas gdy inne podmioty działają, aby jak najbardziej zwiększyć szanse na wygranie przetargu.

Więcej o: