Mbappe publicznie pierze brudy. "Ten, kto pozwolił na publikację, jest nieprzytomny"

Kacper Sosnowski
Jedni przyznają, że Kylian Mbappe ma rację, inni sugerują, by lepiej skupił na grze. Francuzowi nie spodobała się nowa marketingowa akcja PSG, której był głównym i jedynym bohaterem. Piłkarz o niczym nie wiedział, władze klubu... też. Sprawa rozgrzewa Francję, a w jej tle są prawa do wizerunku, czuły punkt piłkarza.

W czwartek do subskrybentów kanału PSG na YouTube trafiło wideo zachęcające kibiców do kupowania biletów na Parc des Princes na nowy sezon. Na klipie widać czekające na kibiców trybuny, skoszoną trawę, przebitki z meczu i kilku miej znanych piłkarzy PSG. Główną postacią i narratorem materiału był zaś Kylian Mbappe, który sam na tę okoliczność się zdziwił i publicznie skrytykował klub.

Zobacz wideo Oni mogą zastąpić Messiego i Ronaldo! Ta zmiana dzieje się na naszych oczach

"PSG to nie jest Kylian Saint Germain"

Chociaż można mieć wrażenie, że to zwykła sprawa dotycząca komunikacji, marketingu, promocji klubu, a wideo po obejrzeniu przez kilka czy kilkanaście tysięcy osób dostanie porcję lajków i przejdzie bez echa, to sprawy potoczyły się inaczej.

"Klimat, boisko, atmosfera. Stadion Parc des Princes jest czymś więcej. Jest 12 zawodnikiem, daje nam siłę, by prowadzić tu walkę z przeciwnikami" - słyszymy z ust piłkarza siedzącego na trybunach. "Bycie paryżaninem to duma i pamięć o tym skąd się pochodzi" - dodaje. Na nagraniu pojawia się też kilku innych graczy klubu: Nuno Mendes, Ismael Gharbi, Warren Zaire-Emery. To wszystko młodzi piłkarze, dwaj ostatni związani ze stolicą Francji, bo przechodzili przez klubową akademię PSG. W zestawieniu z wychowanym na przedmieściach Paryża Mbappe przekaz nagrania jest bardzo paryski i zapewne przemawiający do najbardziej zagorzałych kibiców. "Wielki Paryż, wielka rodzina" - głosi hasło. Z tym że wielki w filmie jest tylko Mbappe. Nie ma tam innych głównych postaci paryskiej drużyny z Leo Messim, Neymarem, Marco Verattim czy kapitanem Marquinhosem. We wpisach do nagrania widać kilka komentarzy, że w takim materiale fajnie byłoby widzieć kolektyw, nawet jeśli Kylian jest centralną postacią zespołu. Sprawa ożyła jeszcze bardziej, gdy nagranie zobaczył sam jego bohater, który całą sytuacją był co najmniej zdziwiony.

"Jestem twarzą tej kampanii, jednak w żadnym momencie nie byłem o niej poinformowany i jej świadomy. Wywiad, w którym mówię o kibicach i stadionie, był przeprowadzany czas temu prawdopodobnie podczas klubowego dnia medialnego, rozmówca nie poinformował mnie o celu rozmowy. Nie zgadzam się z przekazem tego filmu. To dlatego właśnie walczę o indywidualne prawa do wizerunku. PSG to wielki klub i duża rodzina, ale to nie jest Kylian Saint Germain" - wbił szpilkę działaczom w publicznym poście. Dlaczego tak zareagował?

"Osoba, która pozwoliła sobie na publikację tego klipu, jest nieprzytomna"

Mbappe chce uporządkować swoją marketingową sytuację w PSG. W momencie przedłużenia kontraktu klub zachował kontrolę nad wykorzystaniem jego wizerunku. Agenci piłkarza walczyli, aby dysponował nim sam zawodnik. Piłkarzowi nie podobało się też, że znów stworzono wrażenie, że to on jest centralnym punktem PSG, że to klub indywidualności, a nie kolektyw. To też pokłosie plotek i medialnych doniesień, że Mbappe chce mieć wpływ na sprawy całego klubu, że nie może dogadać się z grupą Latynosów, że nie chce już w klubie Neymara.

- Po tym, jak zraził do siebie Neymara, a w szatni PSG są napięcia, czuć było, że w klubie trzęsła się ziemia. W tym kontekście osoba, która pozwoliła sobie na publikację tego klipu, jest nieprzytomna. W tym wideo Mbappe jest sam! - skomentował sprawę Jerome Rothen, były piłkarz PSG, a obecnie ekspert RMC Sport. - To nie jest dobre, by twój klub publikował coś bez twojej zgody. Mbappe stara się uporządkować swoje życie zawodowe i osobiste, zwracać uwagę na wszystko, co mówi, swoją komunikację prowadzi poprawnie, ale inni popełniają gafy - dodał.

Według informacji RMC Sport, dział komunikacji PSG, a także sekcja sportowa nie zostały powiadomione o publikacji kontrowersyjnego nagrania. Prezydent Nasser Al-Khelaifi wyraził swoje niezadowolenie ze sprawy i wezwał zawodnika do gabinetu. Czy bardziej by przypomnieć mu, by wszelkie obiekcje zgłaszał najpierw bezpośrednio do klubu, a nie wyrażał publicznie, czy by przyznać, że materiał wyszedł niefortunnie, tego na razie można się domyślać. Al-Khelaifi stawił się też na piątkowym porannym treningu PSG.

- Klub powinien był go ostrzec, ale czy on powinien publicznie odpowiadać klubowi w sieciach społecznościowych, aby nieco się odgryźć? To nieprofesjonalne, to bez klasy - oceniał z kolei Christoph Dugarry, mistrz świata z 1998 roku w dyskusji na RMC Sport.

W obliczu gniewu Mbappe (uzasadnionego lub nie) klub, choć nie usunął nagrania, to najpierw trochę się z nim miota. Przez chwilę wideo nie było dostępne, potem miało status prywatny, a teraz ma niepubliczny. By je zobaczyć, trzeba mieć link. Nagranie zamieszczamy poniżej.

 

On chce się wszystkim zajmować. Stop!

Przy okazji tej sprawy i stanowczej reakcji piłkarza, powrócił też podobny temat, który Mbappe przerabiał już w reprezentacji. Na jesieni poprzedniego roku 24-latek znów odmówił występu w reklamie sponsorów francuskiej kadry. Francuz zapewniał, że nie chodzi mu o pieniądze, tylko przekonania. Nie chciał brać udziału w sesjach zdjęciowych reklamujących m.in. fast foody, serwisy bukmacherskie i popularny napój gazowany, z którymi umowy ma podpisane Francuska Federacja Piłkarska (FFF). Wówczas jej prezes Noel Le Graet przyznał, że gwiazdor ma trochę racji i że zajmie się sprawą.

"Piłka nożna się zmieniła. Zawodnik powinien mieć prawo do kontrolowania tego, z czym łączone jest jego nazwisko" - brzmiało przewodnie hasło oświadczenia gwiazdy reprezentacji. W marcu Mbappe został zresztą jej kapitanem, ale w temacie porozumienia dotyczącego zbiorowych praw do wizerunku i wyboru zawodników do odpowiednich kampanii reklamowych, przełomu nie ma. Noel Le Graet zresztą też, nie bo po skandalach obyczajowych musiał ze swej funkcji zrezygnować. Znając zaciętość Mbappe sprawa wykorzystywania jego wizerunku jeszcze powróci.

- Niech piłkarze zajmą się tym, co na boisku, niech pokazują, na co ich stać. Mają obłędne pensje. Kylian nie musiał robić tego całego kina, podkreślać, że nie wyraził zgody na klubową akcję. Kogo to obchodzi! On chce się wszystkim zajmować. Marketingiem, komunikacją, do tego wybiera jeszcze dyrektora sportowego, wybiera zawodników, z którymi chce grać. Stop! Graj, chłopie, w piłkę - podsumował zirytowany medialnym cyrkiem Dugarry.

PSG po tym jak odpadło z Ligi Mistrzów przegrało dwa kolejne mecze w Ligue 1. Przed drużyną w sobotę trudny wyjazd do Nicei. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.