Takie obrazki nie zdarzają się często na stadionach. Zespół znajdujący się w strefie spadkowej zdobywający kuriozalnego gola w starciu z wyżej notowanym rywalem i to jeszcze przy prowadzeniu 1:0? Wydawać mogłoby się, że jest to możliwe tylko w ekstraklasie. Jak się okazuje, francuska Ligue 1 też potrafi zaskakiwać. A ta akcja to prawdziwy hit.
Była 32. minuta meczu Strasbourga z Olympique'em Lyon. Na tablicy wyników widniał rezultat 1:0 dla Strasbourga. Chwilę później było już 2:0, choć bramka padła w bardzo kuriozalnych okolicznościach. "Ministerstwo głupich kroków" - tak sytuację komentowali dziennikarze Eleven Sports, nawiązując do słynnego skeczu Monty Pythona.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl
Zawodnik Strasbourga Kevin Gameiro otrzymał podanie na wolne pole i wyszedł na sytuację sam na sam z bramkarzem Lyonu, Anthony'm Lopesem. Napastnik oddał strzał z odległości około dziesięciu metrów i kiedy wydawało się, że wpadnie on do siatki, jeden z obrońców Lyonu w ostatniej chwili na wślizgu zablokował strzał niemal na linii bramkowej. Piłka trafiła wprost pod nogi jego rywala Habiba Diallo, który chciał uderzyć na pustą bramkę...jednak się poślizgnął.
Futbolówka znów trafiła w jednego z obrońców i...znów niefortunnie spadła pod nogi Diallo. Ten kolanem wpakował piłkę do siatki, ta minimalnie minęła linię bramkową, a po chwili znów została wybita przez jednego z graczy i zahaczyła jeszcze o słupek. Sędzia ostatecznie wskazał na środek boiska, a bramka została uznana. I rzeczywiście, jak widać na powtórkach, była zdobyta prawidłowo.
- Kuriozalny gol stał się faktem. Spojrzał jeszcze na sędziego asystenta, nie był pewien czy w tej całej plątaninie piłka przekroczyła linię bramkową - mówili komentatorzy. Podkreślili też, że niezależnie od tego, czy w tej akcji padłby gol, czy nie, można byłoby mówić o kuriozum. Ostatecznie mecz zakończył się wyjazdową wygraną Strasbourgu 1:2.