Arkadiusz Milik może zyskać nowe życie. Tudor stworzył potwora

Antoni Partum
Grał u boku Zidane'a i Nedveda, w gablocie ma mistrzostwa Włoch i medal mundialu. Trenerem z początku był przeciętnym, ale dziś o jego drużynach mówi się, że przypominają stado spuszczonych ze smyczy bulterierów. Teraz Igor Tudor został nowym trenerem Arkadiusza Milika. Współpraca może wyjść Polakowi na dobre.

Marsylia czeka na mistrzostwo Francji od 2010 r. I choć w minionym sezonie wyprzedziło ją tylko PSG, to skonfliktowany z zarządem trener Jorge Sampaoli w lipcu rozwiązał umowę. Zastąpił go Igor Tudor, którego starsi kibice powinni jeszcze pamiętać z boiska.

Zobacz wideo Arkadiusz Milik fanem golfa? Trafił!

Karierę rozpoczynał w Hajduku Split, którego był wychowankiem. Wyjechał latem 1998 r., tuż po zdobyciu niespodziewanego brązowego medalu na mundialu we Francji. Co prawda Tudor nie był pierwszoplanową postacią tamtej Chorwacji, jak Slaven Bilić, Davor Suker czy Zvonimir Boban, ale jest częścią tej historii.

Gdy tamtego lata trafiał do Juventusu, to - pomimo zaledwie 20 lat - był już pod dużą presją. Trudno, żeby było inaczej, skoro Tomislac Ivić, kultowy jugosłowiański trener, przedstawiał go Włochom jako połączenie Marcela Desailly'ego i Franka Rijkaarda.

Na przełomie wieków rozgrywający obrońcy byli rzadkością, ale jednak Desailly i Rijkaard świetnie czuli się z piłką przy nodze, a do tego byli twardzielami, z którymi rywalizacja nie należała do przyjemnych. Z reguły kończyła się siniakami. I to w najlepszym wypadku. Podobnie było z Tudorem. Mierzący 193 cm stoper imponował siłą fizyczną, fantastyczną grą w powietrzu, ale i przyzwoitym rozprowadzaniem piłki, dzięki czemu z powodzeniem mógł także występować jako defensywny pomocnik. 

Ale kibice pokochali go przede wszystkim za charakter. Tudor nigdy nie odpuszczał. Nie bał się - choć to wytarty slogan, to do niego pasujący wprost idealnie - wsadzać głowy tam, gdzie inni nie włożyliby nogi. 

W Turynie spotkał wielkich mistrzów. Grał u boku Gianlugiego Buffona, Zinedine'a Zidane'a, Alessandro Del Piero czy Pavla Nedveda. W formacji obronnej towarzyszyli mu Paulo Montero, Ciro Ferrara, Mark Iuliano czy Lillian Thuram. Jego największymi sukcesami są dwa mistrzostwa Włoch i przegrany finał Ligi Mistrzów, po rzutach karnych z Milanem.

Udanych meczów z pewnością byłoby znacznie więcej, gdyby nie liczne urazy.

Kontuzje stały się na tyle poważnym problemem, że w końcu - po ośmiu miesiącach nieobecności - Juve poprosiło Komisję Arbitrażową Serie A o rozwiązanie kontraktu z Chorwatem. W 2007 r. wrócił on do Splitu. W lidze chorwackiej rozegrał niespełna 600 minut, a latem 2008 roku - jako 30-latek - zakończył karierę.

Już wtedy zrozumiał, że zostanie trenerem. Najpierw szkolił młodzież w Hajduku, a potem został asystentem w reprezentacji Chorwacji. W latach 2013-17 trenował seniorski zespół Hajduka, ale zwiedził też Grecję (PAOK Saloniki) i Turcję (Karabüksuor oraz Galatasaray Stambuł). W żadnym z tych miejsc nie zrobił większej kariery.

Powrót do Włoch

Renomę zaczął wyrabiać sobie dopiero po powrocie na Półwysep Apeniński. Co prawda nie odmienił zbyt siermiężnego stylu gry Udinese, może pochwalić się uratowaniem go przed spadkiem, gdy w marcu 2019 roku pełnił rolę strażaka. W kolejnych rozgrywkach nie wystartował najlepiej i szybko pożegnał się z posadą.

Uznał, że zrobi krok w tył, żeby później wykonać dwa do przodu. Został asystentem Andrei Pirlo, debiutującego na ławce Juventusu. Ale jeśli wierzyć doniesieniom "La Gazzetta dello Sport", Pirlo polegał na radach innego asystenta, a zarazem przyjaciela - Roberto Baronio. Poirytowany Tudor skończył na bocznym torze. Po jednym sezonie w Juventusie stwierdził, że już nigdy nie zostanie asystentem.

Rok temu trafił do Hellassu Werona, którego Ivan Jurić zostawił na dziesiątym miejscu (45 pkt). Tudor ten wynik poprawił o osiem punktów i jedną lokatę w tabeli. Hellas wyprzedziły tylko znacznie większe i bogatsze kluby: Milan, Inter, Napoli, Juventus, Lazio, Roma, Fiorentina oraz Atalanta. Wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie trzy porażki na początku sezonu, gdy trenerem był jeszcze Eusebio Di Francesco.

Ale choć Hellas był dopiero dziewiąty w lidze, to na jego grę patrzyło się z ogromną przyjemnością, bo potrafili napsuć krwi każdemu. Ograł Juventus, Romę, Lazio, Atalantę czy zatrzymał Napoli. Hellas Tudora nigdy się nie poddawał, czego symbolem stała się wygrana 4:3 z Venezią, choć do 52. minuty przegrywali 0:3. Hellas przejął cechy Tudora piłkarza.

Czym się charakteryzowała drużyna Chorwata?

Kluczem był intensywny pressing. To była dojrzała taktycznie drużyna (pełna powtarzających się schematów), która był w czubie Serie A pod względem ofensywnych przechwytów, czyli tych na połowie rywala; strzelonych goli po odbiorach, a także pod względem przebiegniętych kilometrów i zdobytych bramek. Zespół z Werony zdobył 65 bramek. Tylko Milan, Napoli, Lazio i Inter uzbierały więcej.

- Zależy mi nie tylko na wynikach. Chcę, żeby mój zespół miał własny styl - tłumaczył Tudor, którego piłkarze przypominali na boisku stado spuszczonych ze smyczy bulterierów. Warto wrócić do wygranej z Juve (2:1), gdy zawodnicy Tudora odebrali piłkę rywalom aż 186 razy!

Dobre informacje dla Milika

Arkadiusz Milik pewnie odetchnął z ulgą po odejściu Sampaolego, bo nie miał z nim najlepszych relacji. Teraz może liczyć, że szybko znajdzie wspólnie z język z Tudorem. I nie chodzi tylko o fakt, że obaj mówią po włosku.

U Tudora napastnikom dobrze się żyje. Wie coś o tym Giovane Simeone, syn Diego. To właśnie pod okiem Chorwat "Gio" zanotował najlepszy sezon strzelecki w karierze. 27-latek trafił do siatki 17 razy w Serie A. I pomyśleć, że rok wcześniej, w barwach Cagliari, zakończył rozgrywki z sześcioma golami.

Ale u Tudora nie zyskują tylko środkowi napastnicy, a cała ofensywa. Oprócz Simeone, gole strzelali Gianluca Caprari (12 bramek i siedem asyst) oraz Antonin Barak (11 goli i cztery asysty). Aż trudno w to uwierzyć, ale w ubiegłym sezonie w TOP 5 ligach Europy jeszcze tylko Liverpool (Sadio Mane, Mohamed Salah i Diogo Jota), Manchester City (Raheem Sterling, Kevin De Buryne i Riyad Mahrez) oraz Sassuolo (Gianluca Scamacca, Domenico Berardi i Giacomo Raspadori) i Napoli (Dries Mertens, Victor Osimhen i Lorenzo Insigne) mogły się pochwalić trzema ofensywnymi piłkarzami, którzy strzelili co najmniej 10 goli w lidze.

Ani Barcelona, ani Real Madryt, ani Bayern Monachium, ani PSG nie stworzyły trójzęba równie skutecznego co Hellas.

Trudny los trenera Marsylii

- Tudor ma wyrazisty pomysł na futbol. Wie to każdy, kto oglądał Serie A. Igor podziela wartości, które chcemy wyrazić w naszym projekcie, a więc: serce, intensywność i ofensywny futbol. Liczę, że nasi liderzy szybko się zaadaptują do jego stylu - oświadczył Pablo Longoria, prezes Marsylii.

- Musimy działać krok po kroku. Zaczniemy od dobrego treningu, a później od dobrego meczu, tak by skończyć na dobrym sezonie. Chcę intensywnej i odważnej piłki, a nie takiej opartej tylko na obronie. Cieszę się, że w składzie jest Dimitri Payet, bo to fantastyczny zawodnik. Chcę, żeby ludzie przychodzili na stadion i dobrze się bawili - dodał Tudor, który podpisał dwuletni kontrakt, a jego asystentem został Mauro Camoranesim (były zawodnik Juventusu). Tudor musi jednak uważać, bo w ostatniej dekadzie Marsylia zmieniła już trenerów dziewięć razy.

A Milik musi zrobić wszystko, by na kolejnych konferencjach prasowych, to jego chwalił Chorwat. Jest o co grać, bo były snajper Napoli i Ajaksu wciąż nie może być pewny mundialu w Katarze. 



Więcej o:
Copyright © Agora SA