W większości przypadków zarówno te wielomilionowe, ale też i mniejsze kontrakty, są negocjowane przez profesjonalnych, licencjonowanych menadżerów. Zdarzają się oczywiście wyjątki. Niektórzy zawodnicy menadżerów w ogóle nie mają. Z kolei inni korzystają z pomocy swoich krewnych. Na przykład Neymar jest reprezentowany przez swojego ojca. A bohater jednej z najdłuższych sag transferowych ostatnich miesięcy – przez swoją matkę. Mowa oczywiście o Kylianie Mbappe i Fayzi Lamari.
Hiszpański portal "La Razon" pisze o niej wprost – to "najbardziej znienawidzona osoba w Realu Madryt" i "wróg publiczny numer 1". W Madrycie uważają najwyraźniej, że to ona odpowiada za to, że Kylian Mbappe ostatecznie postanowił zostać w PSG, choć od wielu miesięcy wydawało się, że Francuz nie przedłuży kontraktu z klubem i dołączy do "Królewskich", żeby zostać twarzą tamtejszego projektu. Nic z tego. Hiszpanie szukając winnych wymieniali też prezydenta Francji Emmanuelca Macrona, który miał osobiście namawiać piłkarza do pozostania we Francji. Mówiło się również o prezydencie UEFA Aleksandrze Ceferinie, który miał ostrzec Mbappe, że na Real Madryt wkrótce nałożone zostaną sankcje w związku z planami utworzenia Superligi. Ale wyżej wymienieni panowie zajmują miejsca za Lamari.
Hiszpański serwis przedstawia jej historię w ten sposób: "od zawodniczki piłki ręcznej, do żelaznej damy, która pociąga za sznurki Mbappe". Lamari rzeczywiście ma sportową przeszłość. Grała jako prawoskrzydłowa w klubie AS Bondy w pierwszej lidze francuskiej. Wybrała jednak inną ścieżkę kariery. Studiowała pedagogikę, ale z zawodu jest prawniczką. Aktualnie jest kierownikiem w rodzinnej firmie KEJWF, która swoją nazwę wzięła od pierwszych liter imion członków rodziny. Żelazną ręką zarządza wszystkim, co dotyczy wizerunku i finansów. Wilfried odpowiada za stronę sportową.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
Jednak jej zamiłowanie do sportu zostało w niej i postanowiła przekazać to swoim synom. Kyliana nie trzeba już nikomu przedstawiać. Ethan gra w drużynie U-12 PSG, natomiast przybrany brat Mbappe, Jires, zakończył już karierę. W CV ma m.in. Stade Rennes i Bursaspor.
Razem z pasją do sportu Lamari miała przekazać Kylianowi wartości, jakie niesie ze sobą rywalizacja – dyscyplinę i solidarność. Kiedy Mbappe grał jeszcze w Monaco, matka nalegała, żeby sam czyścił sobie buty, mimo że inni piłkarze tak nie robili. To również ona miała namówić Mbappe, aby oddał premię za mistrzostwo świata 2018 na cele charytatywne. Mowa o 500 tysiącach euro. Według plotek Lamari ma ogromny wpływ na Mbappe. We Francji plotkuje się nawet o tym, że to przez nią piłkarz nie ma życiowej partnerki. Woli, żeby pozostał bogatym kawalerem.
Ale w Madrycie pewnie nie chcą słyszeć o żadnych "wartościach". Narracja w stolicy Hiszpanii jest jedna – rodzina Mbappe, na czele z piłkarzem, oszukała Real. W klubie są przekonani, że Lamari od początku grała na dwa fronty i negocjacje z Realem służyły tylko temu, żeby wywrzeć presję na PSG i wynegocjować tam jak najlepsze warunki. Lamari ma mieć dobre stosunki z włodarzami paryskiego klubu i choć wie, że marzeniem jej syna było zagrać w Realu, to od początku miała opowiadać się za tym, żeby Mbappe został w PSG.
Lamari w rozmowach z Realem miała okazać się twardą negocjatorką. Domagała się większych pieniędzy i praw do wizerunku. Podobno odważyła się nawet zasugerować zmianę trenera. To właśnie kwestia praw do wizerunku miała zaważyć na tym, że Mbappe został w Paryżu. W PSG piłkarz ma zachować 100 procent praw, podczas gdy w Madrycie byłoby to tylko 50. Oczywiście w Paryżu więcej zarobi. Przez trzy lata zainkasuje 600 milionów euro. W końcu, jeśli wierzyć mediom, ma mieć ogromny wpływ na działania pionu sportowego w klubie.
Jak było naprawdę? To wiedzą już sami zainteresowani. Lamari sama współtworzyła chaos informacyjny. Kilka dni przed tym, jak Mbappe ogłosił swoją decyzję, "Le Parisien" napisał, że decyzja została podjęta i piłkarz zostanie w Paryżu. Lamari odpowiedziała, że takiego porozumienia nie ma. Temat podłapała hiszpańska "Marca", która skontaktowała się z kobietą. W serwisie można było przeczytać później, że Lamari powiedziała, iż dla Mbappe Real jest "pierwszym wyborem". Niedługo potem pojawiła się kolejna rozmowa z Lamari w roli głównej, tym razem w "L'Equipe". Tam sprostowała swoją rozmowę z "Marką". Stwierdziła, iż jej przesłanie dla hiszpańskiego dziennikarza było takie, że "dotychczas Kylian był raczej nastawiony na odejście".
Na kilka dni przed ogłoszeniem decyzji przez piłkarza Lamari stwierdziła w końcu, że Mbappe jest dogadany zarówno z Realem, jak i z PSG i teraz wszystko zależy od jego decyzji. Kiedy jeden z dziennikarzy zarzucił Mbappe złamanie słowa danego Realowi Madryt, matka piłkarza nie pozostawiła tego bez odpowiedzi. "Gdy czegoś nie wiemy, to milczymy. Nigdy nie zatwierdziliśmy porozumienia" - napisała Lamari na Twitterze. Zatem można przyjąć, że wersja obozu Mbappe jest następująca – osiągnięto porozumienie, ale nikt nie obiecywał, że Francuz zdecyduje się na Real.
Natychmiast pojawiły się zarzuty, że Mbappe jak i cały jego obóz połasił się na ogromne pieniądze, jakie zaoferowali im katarscy szejkowie. Lamari zarzeka się jednak, że nikt, łącznie z nią i samym Mbappe, nie dotknął ogromnej pensji. - Mieliśmy syndrom biedaka. Mamy ogromne szczęście, że mamy pieniądze, ale to nie jest główny cel. Nawet jeśli nie musimy nic liczyć. Ale Kylian nie gra w piłkę dla pieniędzy. Inaczej nie osiągałby sukcesów – przekonywała Lamari w rozmowie z "Le Parisien". Kylian rzekomo nigdy nie nosi ze sobą ani gotówki, ani karty kredytowej.