Wstyd, hańba. Naśmiewali się z tragicznie zmarłego Emiliano Sali. "Jesteśmy w g***"

Kibice OGC Nice przynieśli wstyd swojemu klubowi. Część z nich podczas ostatniego ligowego meczu drwiła z tragicznej śmierci Emiliano Sali. Klub wydał oświadczenie, a fanów w ostrych słowach skrytykował trener zespołu, Christophe Galtier.

Emiliano Sala leciał 22 stycznia 2019 roku z francuskiego miasta Nantes do walijskiego Cardiff, aby podpisać kontrakt z nowym klubem. W trakcie podróży doszło do katastrofy lotniczej, a samolot znalazł się na dnie kanału La Manche. Wrak samolotu został odnaleziony 3 lutego 2019 roku przez prywatną firmę detektywistyczną. Odnaleziono również ciało Emiliano Sali.

Zobacz wideo Vuković nie może narzekać na brak ofert. "Z odbieraniem telefonu nie mam problemu"

Skandal w Ligue 1. Kibice naśmiewali się ze śmierci Emiliano Sali

Śmierć piłkarza była wielką tragedią dla całego piłkarskiego świata. Zawodnika opłakiwali przede wszystkim kibice Nantes, dla których grał, ale też fani Cardiff City, gdzie Sala miał trafić. Nie wszyscy jednak potrafią uszanować pamięć o zmarłym piłkarzu. Do haniebnego czynu posunęli się kibice ligowego rywala Nantes, OGC Nice.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

W sobotę ekipa z Nicei rozgrywała mecz z AS Saint-Étienne. To podczas tego spotkania fani gospodarzy postanowili zakpić ze śmierci piłkarza. Jak donoszą media, treść przyśpiewki brzmiała: "Jest Argentyńczyk, który nie pływa dobrze. Emiliano pod wodą". Ta przyśpiewka to odpowiedź na to, co śpiewają kibice podczas meczów Nantes z Bordeaux. Przy okazji tych spotkań następuje upamiętnienie Emiliano Sali. Argentyńczyk grał dla obu tych klubów. Fani śpiewają wówczas: "Jest Argentyńczyk, który nigdy się nie poddaje. Emiliano Sala".

Trener Nicei grzmi po haniebnym zachowaniu kibiców. "Wygramy bez nich"

Po meczu klub wystosował komunikat, w którym potępił zachowanie kibiców. "OGC Nice ostro potępia przyśpiewkę o Emiliano Sali usłyszaną w środowy wieczór na Allianz Riviera (stadion w Nicei - red.). Klub nie znajduje swoich wartości ani wartości całej czerwono-czarnej rodziny w tej niewyobrażalnej i nikczemnej prowokacji mniejszości swoich kibiców. OGC Nice przesyła swoje wsparcie rodzinie i przyjaciołom Emiliano Sali" – czytamy w oświadczeniu.

W język nie gryzł się za to trener gospodarzy, Christophe Galtier. - Nie mam przymiotnika, żeby opisać to, co usłyszałem. Jedną z pierwszych reakcji w szatni nie były śpiewy, wiwaty, nie ulga. Wiem, że klub już interweniował poprzez komunikat prasowy. W imieniu mojej szatni, mojego personelu technicznego, mojego personelu medycznego i moich zawodników, chcielibyśmy przeprosić rodzinę Emiliano Sali i FC Nantes – powiedział na konferencji prasowej.

- Na stadionie słychać wiele rzeczy, ale często mówimy, a przynajmniej ostatnio, że trybuny są odzwierciedleniem społeczeństwa. Mówimy o kilku osobach, ale śpiewały dość głośno. Jeśli nie będą zadowoleni, mogą przyjść na trening i powiem im to samo. Jeśli to jest nasze społeczeństwo, uwierz mi, naprawdę jesteśmy w głębokim g…... To, co usłyszałem, jest nie do przyjęcia – kontynuował.

- Były też obelgi pod adresem pani Frappart. Ona nie kazała nam przegrać finału (Stephanie Frappart to sędzina, która prowadziła finał Pucharu Francji pomiędzy Niceą a…Nantes, mecz zakończył się porażką Nice 0:1 – red.). Nie rozumiem, co ma z tym wspólnego pamięć kogoś, kto zginął w tragicznym wypadku. Dla mnie to surrealistyczne. Brak mi słów. Jeśli mają obrażać zmarłych, jeśli mają rzucać butelki, to powinni zostać w domu. Wygramy bez tych ludzi – zakończył Galtier.

OGC Nice przegrywało z Saint-Etienne już 0:2, ale podniosło się i ostatecznie zwyciężyło 4:2.

Więcej o:
Copyright © Agora SA