To czarny sezon we francuskiej Ligue 1. Jedna z najsilniejszych lig na świecie, rozgrywki, w których czarują największe gwiazdy, nie radzą sobie ze stadionowymi chuliganami. Tylko w tym sezonie doszło do kilku znaczących incydentów na trybunach.
Już w 1. kolejce w trakcie meczu Montpellier z Olympique Marsylia butelką w twarz rzucony został zawodnik gości Valentin Rongier. Zawodnik został opatrzony, a chwilę później na boisku wylądowały petardy. Mecz został przerwany na 30 minut.
Dwa tygodnie później w meczu Nicei z Olympique Marsylia doszło do kolejnych napięć. Piłkarz gości - Dimitri Payet - który wcześniej prowokował kibiców gospodarzy, został trafiony butelką w plecy. Payet odrzucił ją w trybuny, przez co chuligani wbiegli na boisko i zaczęła się bójka. Mecz nie został dokończony.
We wrześniu doszło do bójki chuliganów w trakcie meczu RC Lens z OSC Lille. W listopardzie znów było bardzo gorąco na stadionie, na który przyjechał Olympique Marsylia. Zaledwie po 180 sekundach mecz w Lyonie został przerwany po tym, jak butelką w twarz oberwał Payet.
W piątek kolejny mecz nie został dokończony przez chuligańskie wybryki. Było to spotkanie Pucharu Francji między Paris FC a Olympique Lyon. W przerwie spotkania doszło do bójki chuliganów, a między sektorami latały odpalone race.
- To dramat dla futbolu. Znowu zobaczyliśmy rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. Nie wiem jeszcze dokładnie, co się stało, ale wierzę, że wina jest po obu stronach. Nasi kibice nie mogą być odpowiedzialni za wszystko - powiedział prezes Olympique Jean-Michel Aulas.
Aulas bronił swojego klubu, ponieważ według wstępnych informacji, to chuligani z sektora gości rozpoczęli piątkowe burdy. Dla klubu z Ligue 1 byłaby to fatalna informacja, ponieważ po zajściach w meczu z Olympique Marsylia jest on na cenzurowanym.