"Ma sporo wrogów i wielkie ego". Dwa razy zdetronizował PSG i pyta o niego Real Madryt

Kacper Sosnowski
W 2018 roku byli krok od spadku z Ligue 1. Niedawno dwa kroki od bankructwa. Nie przeszkodziło im to jednak, by w tym sezonie wydrzeć PSG mistrzostwo Francji. Pomogła wizja, dobrze prowadzony projekt, solidni wykonawcy i kultura wygrywania, którą zaszczepił nowy dyrektor Oliver Letang. Główny bohater sukcesu Lille to również Luis Campos.

Kilka lat temu też mogły być łzy, ale smutku. LOSC w 2018 roku zajęło w lidze 17. miejsce, o punkt uciekając od strefy barażowej. Wszystko, co wydarzyło się później, można uznać za romantyczną historię. Historię, która w następnym sezonie dała ekipie z północy wicemistrzostwo kraju, w kolejnym przeprowadziła ją przez pandemię koronawirusa i dała czwarte miejsce w przerwanym sezonie 2019/20. Historię, która właśnie zakończyła się mistrzostwem kraju. Raptem czwarty tytuł w dziejach klubu, smakuje tym lepiej, że LOSC utarło nosa wielkiemu PSG.

Zobacz wideo Kuriozalna bramka Lukaku. "To słupek strzelił gola Lukaku" [ELEVEN SPORTS]

Oczywiście Paryżanie gubili w tej edycji Ligue 1 sporo punktów, przegrali aż 8 meczów, ale Lille zostało mistrzem, którego w 38 seriach gier rywale zdołali pokonać tylko 3 razy. Sporo było przy tym remisów, a 83 zdobyte punkty, trudno uznać za deklasację konkurencji. LOSC w wersji 2021 nie było tak skutecznym i rozpędzonym mistrzem jak choćby AS Monaco w roku 2017 (95 punktów), bardziej przypomina Montpellier z 2012, ale sukces ekipy z północy jest niepodważalny. Zwłaszcza zważywszy na okoliczności.

Zastał drewniane zostawił murowane

Zimą poprzedniego roku prezes Lille Gerard Lopez, po tym jak najpierw umorzył 25 milionów, a potem pozaciągał wielomilionowe pożyczki, nie miał już pomysłu jak wyjść z ogromnych długów i jak uregulować kolejne zobowiązania. Na ich zapłatę naciskał z kolei główny akcjonariusz, amerykański fundusz Elliott. Długi Lille, według medialnych doniesień, wynosiły między 130 a 200 milionów euro. Klubowi groziła destabilizacja i wyprzedaż zawodników. Ostatecznie Lopez opuścił klub, a długi przejął fundusz inwestycyjny Merlyn Partners.

W Lille jako dyrektor pojawił się też Olivier Letang. Człowiek, który wcześniej pracował m.in. w Rennes. Spokojnie można powiedzieć, że zastał Stade Rennes drewniane, a zostawił murowane. Wyciągnął klub ze środka tabeli i nakierował na europejskie puchary, doszedł do 1/8 finału w Lidze Europy, sprawił, że Rennes zagrało w Lidze Mistrzów. W 2019 roku wyrwał też PSG Puchar Francji. Nic dziwnego, że serwis rougememoire.com jego trzy lata w klubie podsumował w następujący sposób: "Letang wniósł do tego klubu kulturę zwycięstwa. Był wymagający zarówno wobec wszystkich pracowników, jak i wobec siebie". 

W LOSC charakterystyka Letanga raczej się nie zmieniła. Warto zauważyć, że Letang trafił w Lille na jednego z najlepszych obecnie trenerów we Francji. Christoph Galtier może być jednym z bardziej rozchwytywanych nazwisk na trenerskiej liście nie tylko w kraju nad Sekwaną, ale też w Europie. Jest pracusiem i perfekcjonistą. Sam nie ukrywa, że cierpi na tym jego życie osobiste. Szybko chłonie wiedze i wie, jak ją podać zawodnikom. Miał pomysł na Lille i nosa do wykonawców swojego planu. Nie on jeden. Drugoplanową postacią, która stoi za sukcesem klubu z północy, jest też Luis Campos. To właśnie specjalista od wyszukiwania talentów i pozyskiwania graczy stał też za pojawieniem się w Lille Galtiera. Nie tylko jego, bo również kliku innych kluczowych postaci.

Luis Campos - człowiek, który dwa razy ograł PSG

"L'Equipe" pisało o nim, że "ma sporo wrogów i wielkie ego", ale też, że jest oddanym pracownikiem, który nie ma problemu, by rocznie pokonywać 350 tys. kilometrów. Jeździł sporo, głównie by samemu doglądać i oceniać graczy. Ma do tego nosa. Być może jest jednym z najlepszych skautów na świecie. Ponoć o jego usługi niedawno znów pytał Florentino Perez, który chciał, by Real korzystał z jego usług. W CV Camposa byłoby zakontraktowanie tylu znakomitych graczy, że trzeba by ich wypisać w dodatkowym załączniku. W CV byłoby też utarcie nosa PSG. Można powiedzieć, że to on dwa razy ograł w lidze ekipę ze stolicy.

Campos w latach 2013-2016 był bowiem dyrektorem sportowym AS Monaco. Ściągnął do klubu Bakayoko, Lemara, Mendy’ego, Boschilię czy Sidibe, a w części też Fabinho czy Silvę, a nawet Glika. To również on namówił Kyliana Mbappe, a właściwie jego ojca na podpisanie kontraktu z monakijczykami. To budowane przez niego drużyna genialnych piłkarzy zdobyła w 2017 roku mistrzostwo Francji, wyraźnie odjeżdżając Paryżowi. W 2017 roku Campos z tytułu zdobytego przez Monaco miał satysfakcję już jako pracownik Lille i myślał jak przenieść tę radość na północ Francji. Trzy lata jego pracy sprawiły, że teraz znów może odbierać gratulacje, choć nie wiadomo jak długo. Jego przyszłość w Lille jest niepewna.

Dobrze jednak przypomnieć, że to Campos tak jak zbudował wielkie Monaco, tak też stał za budową kompaktowej drużyny LOSC. Działał sprawnie i czasem zaskakująco, ale wyszło na jego. Gdy nowego kontraktu z Lille nie chciał podpisać Loic Remy, specjalista od nowych graczy zdecydował się sięgnąć po Buraka Yilmaza. 35-letni Turek w Ligue 1 okazał się strzałem w dziesiątkę, był najlepszym strzelcem drużyny, a jego 16 goli to też czwarty, najlepszy wynik w lidze. Ludzie Camposa w Lille to też Benjamin Andre, Jonathan Bamba, Thiago Dialo, Jose Fonte, Jonathan Ikone, Renato Sanches, Boubakary Soumare.

W tej grupie jest kilka nazwisk, które LOSC na pewno dadzą mocno zarobić. Może tyle, ile klub dostał za Rafaela Leao (35 milionów euro), a może nawet więcej. W poprzednim letnim okienku transferowym LOSC sprzedało do Napoli utalentowanego napastnika Victora Oshimhena inkasując ponad 70 mln euro. Jeśli Ligue 1 jest ligą talentów, to Lille jedną z ich większych kopalni, a ostanie lata pracy Camposa raczej się do tego przyczynią. Oczywiście, by w następnym sezonie utrzymać się w czołówce ważne będzie, by do sprzedaży zawodników podchodzić rozsądnie. Aby zapewnić sobie kolejne mistrzostwo Francji, raczej nie będzie warto liczyć tylko na potknięcia PSG.

Więcej o:
Copyright © Agora SA