Ojciec Marquinhosa został napadnięty, gdy wyszedł do ogrodu nakarmić psa. Według relacji "Le Parisien" 52-latek został wepchnięty do domu, uderzony w twarz i pobity przez dwóch zamaskowanych mężczyzn. Z początku próbował się bronić. Napastnicy plądrowali dom na oczach nastoletnich sióstr Marquinhosa. Na końcu zamknęli całą rodzinę w jednym z pokoi i uciekli.
- Takie przetrzymywanie członków rodziny, gdy sprawa dotyczy napadów na domy piłkarzy PSG, zdarzyło się chyba po raz pierwszy - powiedział na łamach "L'Equipe" jeden z oficerów prowadzących śledztwo.
Przestępcy ukradli trzy luksusowe torby, biżuterię i 2 tys. euro w gotówce. Mogliby zabrać znacznie więcej, gdyby dostali się do mieszkania Marquinhosa. Według policji złodzieje pomylili się i weszli do sąsiadującej posiadłości rodziny Brazylijczyka w Chatou pod Paryżem.
Chwilę wcześniej służby przyjęły zgłoszenie od żony Angela Di Marii, Jorgeliny. Ta skontaktowała się też z działaczami klubu. To dlatego dyrektor generalny PSG Jean-Claude Blanc i dyrektor sportowy Leonardo w trakcie niedzielnego meczu z Nantes wyszli ze stadionu na rozmowę. Skontaktowali się również z trenerem drużyny. Mauricio Pochettino, gdy dowiedział się o włamaniu, zdecydował się zdjąć piłkarza i przekazał mu informację w drodze do szatni. Jak relacjonuje "L'Equipe", piłkarz po rozmowie miał łzy w oczach i szybko pojechał do domu.
Włamywacze obrabowali mieszkanie po cichu, wchodząc przez dach. Żona piłkarza zorientowała się, że coś nie jest tak, gdy weszła do jednego ze splądrowanych pokoi. Na środku znalazła pusty sejf. Złodziej nie mieli problemów z otwarciem, bo klucze znajdowały się obok.
Żonie piłkarza na szczęście nic się nie stało, ale napad spowodował u Jorgeliny traumę. Para doświadczała już przykrych scen, gdy Angel grał jeszcze w Manchesterze United. W lutym 2015 r. napastnicy próbowali wtargnąć do domu piłkarza, gdy ten wraz z żoną jadł kolację. W domu była też ich dwuletnia córka. Doszło do próby forsowania drzwi, ale załączone wtedy alarmy sprawiły, że napastnicy odpuścili. Di Maria zmienił miejsce zamieszkania w Manchesterze, a kilka miesięcy później Anglię zamienił na Francję. W rozmowie z "Le Parisien" z września 2015 r. przyznał, że od momentu włamania, rodzina czuła się tam, źle, a wyjazd z Manchesteru wydał się naturalny. Prasa przytaczała nawet rady, jaki Di Marii udzielał Wayne Rooney, który w przeszłości też został okradziony. Rooney polecił Argentyńczykowi wynajęcie jednego z nepalskich żołnierzy pracujących dla brytyjskiej armii.
Zamieszkując w Paryżu, Di Maria nie wybrał spokojnego miejsca do życia. W tym roku doszło już do dwóch rabunków na piłkarzach PSG, którzy tak jak Di Maria osiedlili się w gminie Neuilly-sur-Seine, w regionie Ile-de France na północy Paryża.
Najpierw okradziono apartament Sergio Rico, gdy trwał mecz z Montpellier. Bramkarz stracił przedmioty warte około 700 tys. euro. Potem okradziono też Mauro Icardiego. Włamywacze zabrali kosztowności warte około 400 tys. euro, również gdy zawodnik rozgrywał mecz
W ciągu ostatnich 18 miesięcy na liście pechowców znajduje się już sześciu graczy. To również Thiago Silva czy Eric Choupo-Moting. Ten pierwszy stracił równowartość ponad miliona euro, drugi 600 tys. euro. Obecnie trwa sprawa w sądzie dotycząca ośmiu osób oskarżonych o napaść na piłkarzy.
W Paryżu czy Marsylii napady i kradzieże na piłkarzy to nierzadki obrazek. W ciągu ostatniej dekady było ich wiele, w tym te poważniejsze, gdy Vitorino Hilton został pobity kolbą pistoletu na oczach dzieci. Szybko zdecydował się opuścić klub, a piłkarzy, których z powodu napaści wyjeżdżało z Marsylii, było więcej.