Chłopak z internetu sprowadził Milika. Idealny przedstawiciel nowej generacji w futbolu

Jakub Kręcidło
Na początku kariery sprowadził Euzebiusza Smolarka, dziś kupuje Arkadiusza Milika, a transferować będzie pewnie jeszcze kolejne dwa pokolenia piłkarzy. Pablo Longoria, dyrektor ds. piłkarskich Olympique Marsylia, to przedstawiciel generacji "footballmanageroholików". Ale marginalizowanie go do roli "skauta z laptopem" to znaczące niedopowiedzenie. Bo zdarza mu się też być detektywem i jeździć do hoteli, w których przebywają kluby i łypiąc okiem na zachowania piłkarzy znad "czytanej" gazety.

Gdy Olympique Marsylia rozstawał się z Andonim Zubizarretą, prezydent Jacques-Henri Eyraud nowego dyrektora ds. piłkarskich szukał na LinkedInie. Postawił na Pablo Longorię, którego z Zubizarretą łączy tylko kraj pochodzenia. 34-latek żyje w cieniu, ucieka od mediów i, na pierwszy rzut oka, niczym się nie wyróżnia. Ot, drobny chłopak jak każdy inny. Kruczoczarne włosy, bystry wzrok i skupienie na pracy. Bez problemu można byłoby go uznać za pracownika naukowego. Po części nim jest, tak jak inni przedstawiciele trenerskiej i dyrektorskiej generacji komputerowych freaków. Ksywa Longorii, "El Chico de la Play" ("Chłopak z PlayStation"), nie wzięła się znikąd, chociaż należałoby go raczej nazwać dzieckiem Internetu, bo to dzięki niemu dzieciakowi z Asturii udało się wypłynąć na szerokie wody.

Zobacz wideo "Decyzja Bońka o zwolnieniu Brzęczka, jeśli nie ma się alternatywy, byłaby szaleństwem"

Chłopak z Internetu z idealnym umysłem do pracy w futbolu

Longoria był gwiazdą internetowych forów w czasach, gdy Facebook był jeszcze "The Facebookiem". Pod pseudonimem "Longo" udzielał się na forum Soccerrole.com, gdzie dostrzegł go Axel Torres, znany hiszpański komentator sportowy. – Byłem zdumiony poziomem jego wiedzy – zachwycał się dziennikarz, który w 2007 roku zaprosił Pablo do komentowania meczów w Radiu MARCA. Asturyjczyk miał wówczas 21 lat, ale do audycji przychodził już nie jako "chłopak z Internetu", a pracownik Recreativo Huelvy (2005-2007) i Racingu Santander (2007-2008). 

Potencjał Longorii był bowiem ewidentny. Dostrzegł go nie tylko Torres, ale też Eugenio Botas, znany hiszpański agent, który zatrudnił 18-letniego Pablo do pomocy w wynajdowaniu ciekawych piłkarzy. Sugestie nastolatka były tak dobre, że ten szybko dogadał się z Marcelino Garcią Toralem, któremu towarzyszył w Huelvie i w Santander i z którym dekadę poźniej spotkał się w Valencii. – Pablo ma idealny umysł do pracy w futbolu. Zna piłkarzy ze wszystkich stron świata. Zawsze, gdy kogoś rekomendował, trafiał – mówił trener, który obecnie prowadzi Athletic Club.

To dzięki Longorii Recreativo i Racing otworzyły się na świat. Zaczęły sprowadzać piłkarzy, którzy dla hiszpańskiego kibica byli anonimowi. W ten sposób do LaLiga trafili np. Euzebiusz Smolarek, Mohammed Tchité czy Florent Sinama-Pongolle. – Pablo nie mówi dużo, ale gdy się odzywa, wiesz, że to naprawdę kumaty gość. On jak nikt zna się na swojej robocie – mówił Francuz, który w 2006 roku trafiał do Huelvy.

"Longoria jest jak Sauron w fortecy Barad-dur – widzi wszystko"

Longoria futbolem zachwycił się jako dziecko. Jako nastolatek w domu w Oviedo miał cztery anteny satelitarne, dzięki którym docierał do telewizji z całego świata. – Dziwne są dla mnie dni, gdy nie oglądam siedmiu czy ośmiu meczów – przekonywał mężczyzna. – Pablo jest chory na punkcie futbolu – uważa Javier Ribalta, który sprowadzał go do Juventusu. – Jest jak maszyna. Wie wszystko o wszystkich, a do tego znakomicie analizuje potrzeby drużyny. Sam wykonuje pracę przeznaczoną dla pięciu osób – dodał były szef skautingu w Manchesterze United, który obecnie pracuje w rosyjskim Zenicie.

Hiszpanie nazywają Longorię encyklopedią futbolu, a francuscy dziennikarze Eurosportu piszą: "Jest jak Sauron w fortecy Barad-dur – widzi wszystko". Widać to po dokonywanych przez niego transferach. Jak przystało na fanatyka Football Managera, w którym jest zresztą jednym z najlepszych skautów, specjalizuje się w wynajdowaniu utalentowanych i nieznanych młodych zawodników. Robił to w Huelvie i w Santander, ale też w kolejnych miejscach pracy – Newcastle, Atalancie, Sassuolo, Juventusie czy Valencii. Pracował i jako skaut, i jako dyrektor całego działu. Mimo 34 lat, ma w CV kilkunastoletnie doświadczenie podparte wynikami. Właściwie w każdym klubie zostawiał po sobie coś pozytywnego. Rodrigo Bentancur trafił do Juventusu na podstawie jego rekomendacji wydanej na podstawie tygodniowego pobytu w Buenos Aires. Z Valencii odszedł zbyt szybko w związku z konfliktami z Peterem Limem czy Vicente Rodriguezem, szefem skautingu, jednak zasiał ziarna, których owoce zbierają inni. Uros Racić (kupiony za 2 miliony euro), Yunus Musah (100 tys. euro) czy Koba Koindredi (150 tys. euro) w momencie transferów byli nieznani, a dziś są ważnymi elementami drużyny i pozwolą klubowi zarobić na nich z wielokrotnym zyskiem. 

Zachwyty nad Milikiem. "Sprowadziliśmy jednego z najlepszych napastników w Europie"

Arkadiusz Milik niekoniecznie wpisuje się w profil młodych i nieznanych piłkarzy poszukiwanych przez Longorię, jednak w tym przypadku Hiszpan wykorzystał okazję. Jak informował Mateusz Borek z Kanału Sportowego, 34-latek regularnie kontaktował się z naszym snajperem i jego otoczeniem, namawiając go do przenosin do Francji, a Tomasz Smokowski dodawał, że Pablo "jest zakochany w Miliku".

– Jestem bardzo zadowolony, że udało nam się sprowadzić Milika. Kupiliśmy jednego z najlepszych napastników w Europie. W ten sposób pokazaliśmy ambicje naszego klubu – zachwycał się Longoria. Udało mu się w ten sposób zrealizować petycje Andre Villasa-Boasa, który od dawna domagał się sprowadzenia klasowego napastnika.

Szpiegowanie znad gazety? To nie problem. Dyrektor OM chce wiedzieć wszystko

– Pablo to perfekcjonista. Jest niesamowicie skrupulatny i robi wszystko, by zminimalizować ryzyko – opowiadał Javi Alonso, dzisiejszy skaut Atletico, który pracował z Longorią w Sassuolo. – Praca z nim to ciągła nauka. Dzięki niemu, codziennie stajesz się lepszy. Zna się na piłce jak mało kto, ale nie interesują go tylko mecze. Lubi spać w hotelach, gdzie przebywają piłkarze. Obserwuje, jak zachowują się zawodnicy, co jedzą, jak spędzają wolny czas, z kim rozmawiają, czy integrują się z zespołem... Nie przeszkadza mu nawet to, że niekiedy musi siedzieć jak szpieg, gdy spogląda na zawodników znad gazety – uśmiechał się Alonso.

W Marsylii idzie nowe. Longoria, piłkarski geek, to integralna część planu

Niektórzy nazywają Longorię "skautem z laptopem", ale to mocno krzywdzące. Pablo jest skrytym człowiekiem. W cieniu czuje się najlepiej. Bronią go wyniki pracy, którą ułatwia znajomość sześciu języków – hiszpańskiego, angielskiego, włoskiego, portugalskiego, francuskiego i niemieckiego. – To piłkarski geek – mówią w Marsylii, gdzie ewidentnie idzie nowe. Longoria to szef departamentu piłkarskiego, a od strony biznesowej klubem zarządza Hugues Ouvrard, ekspert marketingowy, który wcześniej pracował np. dla EA Sports czy Microsoftu, zarządzając marką Xbox we Francji

OM zmieniło strategię marketingową, mocno stawia na e-sport, a na czele projektu sportowego stoją 34-letni Longoria i 43-letni Villas-Boas, którzy mogli się zresztą spotkać znacznie wcześniej. To właśnie Hiszpan złożył Portugalczykowi pierwszą ofertę pracy w roli trenera, oferując ówczesnemu asystentowi w FC Porto szansę poprowadzenia Recreativo Huelva. Villas-Boas nie skorzystał, ale zapamiętał, kim jest Longoria i dziś, już przy pomocy Arkadiusza Milika, mają pracować nad przywróceniem OM do grona dwudziestu najlepszych klubów w Europie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA