- Jest pan dzisiaj chyba 12 osobą, która do mnie dzwoni w tej sprawie, ale to nie działa tak szybko. Trzeba jeszcze trochę się wstrzymać, bo wciąż czekamy na przesłuchanie uczestników. Został również powołany biegły, na którego opinię również musimy poczekać - pewnie kilka tygodni. Na dziś mogę powiedzieć jedynie tyle, że wykonujemy już czynności w kierunku wypadku drogowego, a taki zarzut wiąże się z karą pozbawienia wolności nawet do lat trzech - mówi mł. asp. Marta Lewandowska z Komendy Miejskiej Policji w Płocku, która bada przyczyny wypadku z udziałem Marcina Bułki.
Przypomnijmy, że do wypadku z udziałem Bułki doszło w środę wieczorem w okolicach Wyszogrodu. Kierujący Lamborghini Huracan młodzieżowy reprezentant Polski przy próbie wyprzedzania zderzył się czołowo z hyundaiem. Bramkarz Paris Saint-Germain wyszedł z tego bez szwanku, ale 56-letni kierowca hyundaia z licznymi obrażeniami, w tym złamaniami, trafił do szpitala. - Szpital nie ma obowiązku informowania nas o tym, kiedy poszkodowany wypadku został z niego wypisany, ale biorąc pod uwagę jego obrażenia, bardzo uzasadnione jest, że jeszcze w nim przebywa - dodaje Lewandowska.
Okazuje się, że auto warte ponad milion złotych nie należało do Bułki. Lamborghini zostało wynajęte z jednej z wrocławskich wypożyczalni, która zajmuje się udostępnianiem luksusowych samochodów. Próbowaliśmy skontaktować się z piłkarzem, ale nie udało nam się do niego dodzwonić ani nie odpowiedział na nasze wiadomości.
Bułka jest obecnie bramkarzem Paris Saint-Germain, do którego trafił w lipcu 2019 roku. Na razie na regularne występy nie może jednak liczyć. W zakończonym niedawno sezonie rozegrał zaledwie jedno spotkanie w Ligue 1 - w sierpniu przeciwko FC Metz (2:0). Niewykluczone, że w letnim oknie transferowym zmieni klub. Jego kontrakt z paryżanami obowiązuje do czerwca 2021 roku.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .