Przy wejściu, którym zwykle do klubowego budynku wchodzą gracze, tym razem zgromadził się większy tłum. Niekoniecznie by prosić o autograf. Raczej zobaczyć jego twarz, zrobić zdjęcie, może coś krzyknąć. Autokar jednak zajechał pod same drzwi. Drużyna na Parc des Princes weszła szybko. Ostatni, jeszcze szybciej, wszedł Neymar. Brazylijczykowi w sobotni wieczór nieśpieszno było na rozgrzewkę. Pojawił się na boisku na końcu. Bardzo smutny był dla niego też sam początek meczu ze Strasburgiem. Kiedy spiker wyczytywał imiona i numery zawodników z pierwszej jedenastki, publiczność skandowała ich nazwiska. Przy Neymarze większa część trybun milczała, a ta najbardziej zagorzała gwizdała. Piłkarza nie było wtedy na boisku, ale w tunelu zapewne wszystko dobrze słyszał. Jeśli nie słyszał, to już podczas samego meczu dobitnie przekonał się, co obecnie sądzi o nim Paryż.
W sobotę PSG pokonało u siebie Strasbourg 1:0 w meczu 5. kolejki francuskiej Ligue 1. Chociaż Neymar był wygwizdywany i lżony przez część trybun, to i tak został bohaterem spotkania. To on zdobył decydującą bramkę w doliczonym czasie gry.
Radość Brazylijczyka, mimo euforii trybun, była stonowana. Neymar nie ma w Paryżu lekkiego życia po tym, jak latem nie krył chęci odejścia do Barcelony oraz niezadowolenia z życia we Francji i gry dla PSG. Po spotkaniu ze Strasbourgiem zawodnik zabrał głos ws. zachowania kibiców wobec jego osoby.
- Nie mam szczególnej wiadomości dla kibiców PSG. Przyzwyczaiłem się do tego, że jestem wygwizdywany przez całą swoją karierę. Tym razem po prostu będę się czuł tak, jakbym każdy mecz grał na wyjeździe - powiedział Brazylijczyk.
Kolejny mecz na Prac des Princes Neymar zagra już w środę. To wtedy PSG podejmie Real Madryt w 1. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów. Początek meczu o godzinie 21:00, relacja na żywo na Sport.pl.