W czasie, gdy Krzysztof Piątek w fenomenalny sposób witał się z kibicami Milanu, strzelając dwa gole w Pucharze Włoch, jego reprezentacyjny kolega Kamil Glik przeżywał koszmar w Pucharze Ligi Francuskiej. AS Monaco, znajdujące się w strefie spadkowej Ligue 1, w meczu pucharowym nie poradziło sobie z EA Guingamp.
Problemy drużyny Leonardo Jardima (jeszcze kilka dni temu trenerem Monaco był Thierry Henry, ale został zwolniony) zaczęły się już w 14. minucie, kiedy William Vainquer otrzymał czerwoną kartkę za brutalny faul na Marcusie Thuramie. Mimo osłabienia zawodnicy zespołu z Księstwa radzili sobie całkiem przyzwoicie, bo po pierwszej połowie prowadzili już 2:0 po golach Rony'ego Lopesa i Aleksandra Gołowina. Po zmianie stron było już jednak tylko gorzej. W 46. minucie Glik nie zdołał upilnować Alexandre Mendy'ego, który po chwili pokonał Danijela Subasicia. Niecałe 10 minut później było już 2:2, bo świetnym strzałem z dystansu popisał się Thuram.
Mecz zakończył się remisem, a do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne (w Pucharze Ligi Francuskiej nie ma dogrywek). W serii jedenastek zawodnicy obydwu zespołów mylili się na potęgę. Pomylił się także Glik, którego strzał obronił Marc-Aurele Caillard, wprowadzony do gry tylko na rzuty karne. W decydującej serii Sofiane Diop trafił w poprzeczkę, a Marcus Coco pokonał Subasicia i zapewnił swojemu zespołowi awans do finału rozgrywek, w którym zmierzy się on ze zwycięzcą pary Strasbourg - Bordeaux.
Rzuty karne: