Początek kłopotów? Balotelli w Nicei się odbudował, a teraz? "Wygląda słabo, ma czerwone oczy"

Po perfekcyjnym wręcz początku sezonu w Ligue 1, Mario Balotelli w Nicei gra coraz gorzej. Do Włocha coraz trudniej dotrzeć jego trenerowi, koledzy postrzegają go jakby "nie miał z drużyną wiele wspólnego". W ostatnim meczu, przeciwko Lorient, Super Mario wyleciał z boiska.

Lepszego początku w nowym klubie napastnik nie mógł sobie wymarzyć. W swoim debiucie w Ligue 1 Balotelli strzelił dwa gole i to w starciu z Marsylią. W kolejnym meczu też dołożył dwie bramki. Takiego wejścia do drużyny nie miał nikt od 25 lat. Super Mario jeśli tylko był w pełni zdrowy, grał regularnie. Zdobywanie kolejnych bramek nie stanowiło problemu. W lidze dołożył kolejnych sześć. Trafił też raz w krajowym pucharze oraz Lidze Europy.

W ostatnim czasie wydaje się jednak, że słońce na Lazurowym Wybrzeżu nie świeci dla gracza tak mocno. Problem? Ten co zwykle - funkcjonowanie gracza w grupie. Głos w sprawie snajpera zabrali nawet koledzy z drużyny, którzy dali znak, że nie wygląda to tak, jak powinno.

- Kiedy coś mu nie wyjdzie, opuszcza głowę i zaczyna pod nosem marudzić. Czasem w ogóle trudno z nim rozmawiać. Zamyka się w sobie, jak coś jest nie tak. Szkoda, że wygląda to tak jakby nie miał z drużyną wiele wspólnego - wyznał niedawno pomocnik Valentin Eysseric. Co prawda, w następnym wywiadzie przed kamerami francuskiej telewizji precyzował, że "miał dobre intencje". Tłumaczył, że chodziło mu o podkreślenie niebywałego talentu gracza, który "predestynuje go do gry w wielkich klubach". Prosił, by nie odczytywać jego słów, że Super Mario nie ma miejsca w drużynie, ale... zgrzyt pozostał.

Zobacz wideo

"Wygląda słabo"

Kiedy zachowanie Balotellego zaczyna wysuwać się na pierwszy plan, zwykle cierpi na tym aspekt sportowy. W lutym napastnik gra mniej.

W starciu z Saint Etienne usiadł na ławce. Wszedł na ostatnie osiem minut. W kolejnym spotkaniu ze Stade Rennes w ogóle nie znalazł się w kadrze meczowej. - Brakuje mu czegoś na poziomie fizycznym, musi inaczej poruszać się po boisku. Poza tym sporo grał wcześniej - tłumaczył Lucien Favre posadzenie na ławce swojej gwiazdy. Pytany o reakcję piłkarza odpowiedział krótko, choć nie na temat. - Liczę na niego na końcówce sezonu, ma moje stu procentowe wsparcie - oznajmił trener.

Nieco więcej wyznał później pomocnik drużyny Wylan Cyprien - Był trochę wkurzony, ale kto by cieszył się oglądając mecz z boku - zdradził Francuz. Absencje w spotkaniu z Rennes można było tłumaczyć przeziębieniem - przynajmniej oficjalnie.

To czego jeszcze oczekuje od byłego piłkarza Milanu czy Liverpoolu Favre, to zmiana podejścia do gry w defensywie. Ma on więcej wracać i pomagać kolegom.

- Rozmawiam z nim o tym właściwie od początku sezonu. Każdy wie, że miał z tym problem i musi minąć trochę czasu, by to przyswoił. Doceniam wszystko, co dla nas zrobił, ale meczową jedenastkę buduje na tych, którzy obecnie są w najlepszej formie - tłumaczył trener Nicei.

Mario w formie nie jest, nie chodzi tylko o tę sportową. -Wiecie, kiedy on ma jakiś problem, wygląda słabo, ma czerwone oczy - zdradza Yoan Cardinale, z którym włoska gwiazda ma w szatni dobry kontakt, ale nie rozwija tematu.

Balotelli nie musiał martwić się o miejsce w pierwszym składzie - z powodu urazu w meczu z Lorient nie mógł zagrać najlepszy strzelec zespołu Alassane Plea (11 goli). Włoch wystąpić musiał. I dostał czerwoną kartkę, już trzecią w tym sezonie. Nicea wygrała, 1:0, do liderującego Monaco traci tylko trzy punkty, ale kłopoty z Balotellim chyba się zaczynają.

Więcej o: