Francuski klasyk jak hiszpański

W najbardziej prestiżowym meczu Ligue 1 w sezonie Marsylia zremisowała na własnym stadionie z Paris Saint-Germain 2:2. Cały mecz rozstrzygnął się w kwadrans

Profil Sport.pl na Facebooku - 92 tysiące fanów. Plus jeden? 

"Na tej samej futbolowej planecie mieszkają dziś Messi, Ronaldo, ale też Ibrahimović i Gignac" - napisał po pierwszej połowie spotkania na twitterze dziennikarz "L'Equipe" Vincent Duluc. Tak jak toczącym się niemal równolegle hiszpańskim el clasico, tak też w Marsylii we francuskim le classico, po dwie bramki strzelili najlepsi napastnicy obu drużyn rozgrywając własny mecz i - jak się później okazało - o nim decydując.

Na bramkę Andre-Pierre Gignaca, odpowiedział w genialny sposób - po podaniu z rzutu rożnego skierował piłkę do siatki zewnętrzną częścią stopy - Zlatan Ibrahimović. A na drugi gol Szweda z wolnego natychmiast zareagował strzałem głową Gingac. Wszystko to zdarzyło sie w niecały kwadrans. Później goli już nie było, brakowało nawet ofensywnych akcji. Obie drużyny bały się ponieść porażkę, choć nieco aktywniejsi byli goście.

Wielki francuski klasyk, pierwszy raz od 18 lat rozgrywany między pierwszą i drugą drużyną w tabeli - poza bramką Ibrahimovica - wypadł na tle europejskich konkurentów w Hiszpanii i Włoszech tak sobie. Gigantyczne pieniądze wydane latem przez katarskich właścicieli PSG, aż 105 milionów euro (najwięcej na kontynencie), nie zamieniły na razie oblicza najbardziej prestiżowego meczu we Francji.

Bo katarska inwestycja nie przynosi efektów w samym Paryżu. A PSG od Marsylii różni w tym sezonie wszystko. OM na transfery wydało tylko 2,5 miliona euro, sprowadzało piłkarzy z drugiej ligi francuskiej jak: Abdallaha, Raspentino albo niechcianego w Anglii Joey'a Bartona, zatrudniło francuskiego trenera Elie Baupa, który myślał już o emeryturze, a nie pracy w tak renomowanym klubie. Mimo tych trudności Marsylia nie dość, że przegrało z przebogatym PSG, to jeszcze nadal prowadzi w lidze z trzypunktową przewagą nad swoim największym rywalem w Ligue 1.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.