Arkadiusz Milik wielkim pechowcem jest. To wiadomo nie od dziś. Niezależnie od tego ile lat pogra jeszcze na wysokim poziomie, śmiało można powiedzieć, że jego karierę i wielki potencjał storpedowały problemy zdrowotne. To właśnie przez nie opuścił ostatnie mistrzostwa Europy. Uraz, którego doznał w towarzyskim spotkaniu z Ukrainą stał się początkiem kolejnych problemów.
212 - tyle dni minęło od ostatniego spotkania, w którym udział wziąć Arkadiusz Milik. Po zaledwie kilku minutach spotkania Polski z Ukrainą musiał opuścić boisko. Marzenia o występie na Euro 2024 trzeba było odłożyć na bok. Milikowi pozostało wspieranie reprezentacji w roli kibica i rehabilitowanie się.
Co gorsza - w tym czasie w Juventusie doszło do zmiany trenera. Drużynę przejął Thiago Motta i aż do stycznia nie mógł ani razu skorzystać z Milika w warunkach meczowych. Przerwa Polaka się przedłużała, a wygląda na to, że nieprędko zostanie zakończona.
Kiedy wydawało się, że napastnik wkrótce będzie do dyspozycji Motty i będzie stanowić alternatywę dla Dusana Vlahovicia przyszły fatalne wieści. "La Gazzetta dello Sport" poinformowała, że Milika czeka kolejna przerwa. Tym razem chodzi o kontuzję łydki.
Czytaj: Nazwali Polaka najgorszym piłkarzem ligi. Został kapitanem i zagrał na "0"
"Nieskończona męka dla Milika: nowy fizyczny problem z łydką" - komentuje ilbianconero.com. Włoski dziennikarz Giovanni Albanese poinformował, że problemy Polaka wynikają z obciążenia pracą wykonaną w ostatnich tygodniach przygotowań. Jego powrót do gry znów zatem został przesunięty o kilka tygodni, a Juventus jest bardziej przekonany, aby spróbować dokonać wzmocnień w ataku.
Arkadiusz Milik to 73-krotny reprezentant Polski, w której barwach zdobył 17 goli. Do tej pory dla Juventusu w 75 spotkaniach także trafiał do siatki 17 razy. Z klubem ze stolicy Piemontu zdobył Puchar Włoch.