Mecz pomiędzy Fiorentiną a Interem Mediolan został przerwany po zaledwie 16 minutach, bo ma murawę osunął się Edoardo Bove. Od razu rozpoczęła się akcja służb medycznych w celu ratowania zdrowia i życia piłkarza, który finalnie trafił do szpitala. Tam jego stan się ustabilizował, a po dokładnych badaniach lekarze zalecili operację.
Włoskie media informowały, że Bove po szeregu badań musiał przejść operację wszczepienia podskórnego defibrylatora, który będzie gwarancją odpowiedniej pracy jego serca. Zabieg przeprowadzono dziś, we wtorek 10 grudnia, a 22-latek będzie mógł opuścić szpital pomiędzy czwartkiem a sobotą. Przynajmniej tak donoszą portale cronachedellacampania.it oraz ansa.it.
Zawodnik po czasie będzie mógł zdecydować, czy zostawi w swoim ciele defibrylator, czy jednak się go pozbędzie. Włosi donoszą, że to normalna i rutynowa procedura po wykryciu arytmii serca i faktycznie możliwe będzie pozbycie się urządzenia. To może okazać się niezbędne, jeśli piłkarz będzie chciał wrócić na boisko.
Już kilka dni temu media donosiły, że w Serie A nielegalne jest granie ze wszczepionym defibrylatorem. Teraz głos w tej sprawie zabrał jeden z cenionych lekarzy i wyjaśnił to z punktu widzenia medycznego. Dla Bove nie są to dobre wieści.
- Defibrylator podskórny ma za zadanie interweniować w przypadku arytmii, powodując porażenie prądem w celu przywrócenia normalnego rytmu pracy serca. Jednak ryzyko nadmiernego stresu fizycznego podczas rywalizacji nie uzasadnia powrotu na boisko - powiedział kardiochirurg Luigi Chiariello, który w 2021 roku operował papieża Benedykta XVI.
Jeśli Bove po szeregu badań będzie musiał pozostawić w swoim ciele defibrylator, to prawdopodobnie nie będzie mógł więc wrócić na boisko. Zawodnik obecnie jest wypożyczony do Fiorentiny z AS Romy, z którą ma ważną umowę do 2028 roku.