Zbigniew Boniek chętnie komentuje bieżące wydarzenia piłkarskie. Ostatnio nie szczędził cierpkich słów Legii Warszawa po kolejnej stracie punktów, a także ocenił zapowiadany transfer Wojciecha Szczęsnego do FC Barcelony. - Od początku czułem, że to się może tak skończyć - przyznał w sprawie 34-latka. Tym razem zabrał głos na zupełnie inny temat.
Były prezes PZPN gościł w neapolitańskim Radiu Kiss Kiss. Tam oczywiście został zapytany o Napoli, które rozpoczęło sezon od zdobycia 13 punktów w sześciu meczach i jest liderem Serie A. Przy okazji 68-latek poświęcił kilka słów swojemu byłemu klubowi, będącemu wiceliderem. - Napoli bardzo mi się podoba. Lubię Conte, znam go i wiem, jak pracuje na Scudetto (mistrzostwo Włoch - red.). Juventus jest nieco w tyle, wciąż mają dużo pracy do wykonania. Jednak wyciąganie wniosków po sześciu kolejkach jest trudne, nawet jeśli Juventus nie stracił jeszcze gola, a to jest bardzo ważne - powiedział, cytowany przez włoski portal tuttomercatoweb.com.
Boniek zauważył, że Napoli także ma szczelną defensywę (cztery stracone gole), a w dodatku może liczyć na Romelu Lukaku. Choć akurat jemu wbił też szpilkę. - Mają środkowego napastnika, który we Włoszech zawsze robi różnicę, nawet jeśli pod względem fizycznym czasami ma problemy, bo uwielbia carbonarę - zażartował, nawiązując do kłopotów Belga z utrzymaniem wagi.
Jako wiceprezydent UEFA Boniek musiał zmierzyć się z pytaniem o rosnącą liczbę meczów. Na to coraz częściej uskarżają się czołowi zawodnicy z topowych zespołów, odczuwający to najbardziej. - Mecze pucharowe nie mają nic wspólnego z ligowymi, profesjonaliści nie mogą czuć się zmęczeni Ligą Mistrzów. Tak naprawdę drużyny takie jak Manchester City, Real Madryt czy PSG wciąż zdobywają mistrzostwo - odparł.
68-latek sedna problemu dopatruje się w zupełnie czym innym. - Zmęczenie jest psychiczne, nie mogą powiedzieć, że co trzy dni nie przebiegną 12 km w meczu. W całej Europie piłkarze żyją takim życiem, a przede wszystkim muszą trenować w sposób profesjonalny. Kluby zwiększają liczbę meczów, ponieważ muszą płacić zawodnikom więcej, a w ten sposób powiększają zyski - podsumował.