Mecz dwóch rannych po pierwszej kolejce. Tak można było określić starcie Interu Mediolan z Lecce w drugiej kolejce Serie A. Mistrzowie Włoch tylko zremisowali na wyjeździe z Genoą 2:2, tracąc gola w piątej minucie doliczonego czasu gry. Z kolei Lecce dostało potworny wręcz łomot od Atalanty Bergamo, przegrywając aż 0:4 na własnym boisku.
Oba zespoły mają w swoich kadrach polskie akcenty. W Lecce przeciwko Atalancie zadebiutował Filip Marchwiński, który nie mógł jednak wiele zrobić, bo gdy wchodził z ławki, było już 0:4. Natomiast do Interu przed sezonem na zasadzie wolnego transferu dołączył Piotr Zieliński. Nie mógł jednak pomóc kolegom w starciu z Genoą, bo leczył odniesioną w trakcie przygotowań kontuzję.
Teraz jednak pojawił się już na ławce, podobnie zresztą jak były pomocnik Lecha Poznań. Mogliśmy mieć zatem nadzieję na polsko-polskie starcie w środku pola w drugiej połowie meczu. Emocje rozpoczęły się jednak już w pierwszej i to bardzo szybko. Pierwszy gol padł już w 5. minucie. Mehdi Taremi przedłużył dośrodkowanie Federico Dimarco, co wykorzystał Matteo Darmian, który głową pokonał Vladimiro Falcone.
Inter kontrolował mecz, a w 13. minucie miał świetną okazję podwyższyć prowadzenie. Jednak najpierw w poprzeczkę trafił Dimarco, a potem dobitkę Nicolo Barelli zablokowali rywale. Lecce próbowało budować akcje, ale bazowali głównie na efektownym, acz mało efektywnym lewoskrzydłowym Lamecku Bandzie.
Po przerwie kapitalną okazję miał znów Inter. Marcus Thuram dopadł do piłki w polu karnym, ale jego strzał kapitalnie wybronił Falcone. Francuz zmarnował sytuację, ale zrehabilitował się w 68. minucie, gdy wywalczył rzut karny. Thurama przewrócił w szesnastce stoper Lecce Kialonda Gaspar, a sędzia nie miał wątpliwości. Jedenastkę na gola bardzo pewnym, mocnym strzałem zamienił Hakan Calhanoglu.
Biorąc pod uwagę, jak nijako grało Lecce, największe emocje przynosiło chyba zastanawianie się, czy w Interze zadebiutuje Piotr Zieliński. Niestety nie zadebiutował. Wejście Kristjana Asllaniego w 82. minucie zakończyło polskie nadzieje, ale nie ma co rozpaczać. Świeżo po kontuzji, mecz pod kontrolą. Trener Simone Inzaghi nie musiał się spieszyć.
Spieszyć nie zamierzali się już piłkarze obu drużyn. Interowi nie ma się co dziwić. Mieli mecz pod kontrolą, mogli nawet podwyższyć na 3:0, ale głową minimalnie przestrzelił Marko Arnautović. Za to Lecce miało wiele powodów, by zwiększyć tempo gry, lecz brakowało im jakości. W efekcie wynik nie uległ zmianie. Inter wygrał 2:0 i zanotował pierwsze zwycięstwo w sezonie. Lecce, w którego barwach nie ujrzeliśmy dziś Filipa Marchwińskiego, ma po dwóch meczach bilans bramek 0:6, 0 punktów na koncie i sporo rzeczy do przemyślenia.
Gole: Matteo Darmian 5', Hakan Calhanoglu 69' (K),
Inter: Sommer - Pavard, Acerbi, Bastoni - Darmian (73. Dumfries), Barella (73. Frattesi), Calhanoglu (82. Asllani), Mkhitaryan, Dimarco (73. Augusto) - Taremi, Thuram (76. Arnautović)
Trener: Simone Inzaghi
Lecce: Falcone - Gendrey, Gaspar, Baschirotto, Gallo - Ramadani, Pierret - Dorgu, Rafia (64. Pierotti (86. Berisha)), Banda (64. Morente) - Krstović (86. Coulibaly)
Trener: Luca Gotti