Przed najważniejszymi meczami wielu dyscyplin sportowych tradycją jest odśpiewanie hymnu narodowego. Nie tylko, kiedy mierzą się reprezentacje, ale również w rozgrywkach krajowych. Nie inaczej było przed spotkaniem Atalanta - Juventus (0:1) w finale Pucharu Włoch, kiedy to hymn wraz z widzami na stadionie odśpiewał Al Bano. Jego interpretacja raczej nie przypadła Włochom do gustu.
80-letni tenor, znany m.in. z duetu Al Bano & Romina Power, pojawił się na płycie stadionu w granatowym garnituru, w charakterystycznym kapeluszu i eleganckim szalu. Stanął tuż za pucharem i rozpoczął śpiewanie hymnu narodowego. Nie zrobił tego jednak w klasycznym wydaniu, a postawił na swoją interpretację linii melodycznej. Już na samym początku czuć było, że nie podoba się to fanom.
Zamiast śpiewu kibiców, słychać było głośne gwizdy, a piłkarze i sędziowie tylko zerkali po sobie i byli ewidentnie zdezorientowani całą sytuacją. Al Bano raczej się tym nie przejął i dokończył śpiewanie w sposób, w jaki sam tego chciał.
"Miny zawodników i publiczności doskonale opisują dyskomfort ze słuchania" - czytamy w komentarzach na temat występu legendy włoskiej muzyki rozrywkowej. "Panie Al Bano, czas już skończyć" oraz "Powinien lepiej uhonorować hymn. Tutaj brzmi raczej jak po pięciu poprawnych Campari przy barze" - dodają kolejni internauci. "Wstyd" to jednak słowo, które pojawia się najczęściej.
Polscy kibice doskonale pamiętają, jak to jest usłyszeć hymn narodowy w dość nietypowej i raczej niezbyt dobrej interpretacji. W 2002 roku przed mundialem w Korei i Japonii kibice i piłkarze byli skonsternowani wykonaniem Mazurka Dąbrowskiego przez Edytę Górniak, co piosenkarce pamięta się do dziś.