Piłkarze Serie A wrócili do gry po dwutygodniowej przerwie reprezentacyjnej. W sobotę na murawę wyszli m.in. zawodnicy Juventusu, którzy na własnym stadionie podjęli wicemistrza kraju - Lazio. Trudno było wskazać faworytów tego starcia, choć eksperci faworyzowali gospodarzy. W końcu byli niepokonani w tym sezonie. W o wiele gorszej sytuacji byli goście, którym udało się zwyciężyć tylko raz, a w pozostałych dwóch meczach ponieśli porażki. Ostatecznie oczekiwania ekspertów miały odzwierciedlenie na boisku.
Pomiędzy słupkami Juventusu już od pierwszych minut stanął Wojciech Szczęsny. Na początku Polak nie miał jednak zbyt wielu okazji do interwencji. Bardziej aktywni byli piłkarze Massimiliano Allegriego, którzy już w 10. minucie znaleźli drogę do bramki Lazio.
Wówczas znakomite podanie w pole karne do Dusana Vlahovicia posłał Manuel Locatelli. Serb nie przyjmował nawet piłki i oddał strzał już w pierwsze tempo, co zaskoczyło golkipera. - On jest w kapitalnej formie. Kto ma strzelać te gole, jak nie znakomity Serb? - zachwycali się komentatorzy Eleven Sports.
Juventus musiał poczekać chwile z celebracją, ponieważ sędzia zasygnalizował, że mogło dojść do przewinienia i podbiegł do monitora VAR. Po chwili jednak wskazał na środek boiska. To pobudziło gospodarzy do kolejnych ataków, choć rywale byli w stanie odpowiedzieć i zmusić Szczęsnego do pracy.
W 25. minucie kapitalnym strzałem tuż pod poprzeczkę popisał się Daichi Kamada, ale Polak wybił piłkę. I już minutę później Juventus przeprowadził skuteczny kontratak. Federico Chiesa wykorzystał zamieszanie w polu karnym i umieścił futbolówkę koło lewego słupka, podwyższając wynik na 2:0.
Choć w kolejnym minutach nie brakowało emocji, to żaden gol nie padł. Tym samym Juventus zszedł do szatni z bezpiecznym prowadzeniem.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl
Sporo emocji towarzyszyło kibicom zebranym na stadionie także w drugiej połowie. Początkowo to gospodarze ruszyli do ataku, ale już po chwili kontrolę przejęło Lazio. Raz po raz rywale pojawiali się w polu karnym Szczęsnego, aż w końcu pokonali Polaka. Miało to miejsce w 64. minucie, a na listę strzelców wpisał się Luis Alberto.
Juventus był jednak w stanie niemal natychmiast odpowiedzieć na gola przeciwników. Już w 67. minucie ponownie radość na stadionie wywołał Dusan Vlahović. Serb kapitalnie przyjął długie podanie, a następnie ułożył piłkę na prawą nogę i strzelił z linii pola karnego. Było to dla niego już czwarte trafienie w tym sezonie.
Juventus atakował dalej, ale brakowało skuteczności. W 83. minucie na murawie zameldował się też Arkadiusz Milik, który zmienił Chiesę, ale nie był w stanie wpisać się na listę strzelców. Ostatecznie w meczu nie padło już więcej bramek.
Juventus - Lazio Rzym 3:1
Strzelcy: Dusan Vlahović (10', 67'), Federico Chiesa (26'), Luis Alberto Romero (64')
Dzięki zwycięstwu Juventus awansował w tabeli Serie A na pierwsze miejsce z dorobkiem 10 punktów. Z kolei Lazio spadło na 15. lokatę (3 pkt). W kolejnym meczu Juventus zmierzy się z Sassuolo, z kolei rywale zagrają z Monzą. Wcześniej jednak Lazio zmierzy się z Atletico Madryt w ramach Ligi Mistrzów.