Nicola Zalewski wybiegł podstawowym składzie Romy na mecz ostatniej kolejki Serie A ze Spezią. Jego zespół przegrywał od szóstej minuty, gdy gola strzelił Dimitris Nikolau. Jeszcze przed przerwą bramkę wyrównującą zdobył 21-letni Polak, dla którego było to drugie trafienie w tym sezonie Serie A.
W samej końcówce meczu Stephan El Shaarawy wbiegł w pole karne rywali i został powalony przez Kelvina Amiana Adou. Za ten faul sędzia podyktował rzut karny, a winowajcy pokazał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
Do piłki podszedł Paulo Dybala, który uderzył mocno i precyzyjnie w swój lewy róg. Jeroen Zoet wyczuł jego intencje, lecz nie zdołał skutecznie interweniować. Po chwili uradowany Argentyńczyk przeskoczył przez bandy reklamowe i pobiegł w kierunku trybun. W ślad za nim podążył Zalewski, który przy próbie przeskoczenia bandy zahaczył o nią i zaliczył groźnie wyglądający upadek. Na szczęście nie stało mu się nic poważnego. "Zalewski także był bohaterem drugiego gola" - żartobliwie podsumowano na oficjalnym profilu Romy na Twitterze, gdzie opublikowano filmik z tym zdarzeniem.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Spotkanie zakończyło się wygraną Romy 2:1, a Zalewski był chwalony przez włoskie media za występ. "Mielił kilometry po lewej stronie. Po centrostrzale zdobył bramkę na 1:1" - argumentował Eurosport, który przyznał mu ocenę 7 (skala 1-10), najwyższą w zespole.
Bramka zdobyta przez Dybalę miała fatalne konsekwencje dla Spezii. Zespół Bartłomieja Drągowskiego, Arkadiusza Recy, Przemysława Wiśniewskiego i Szymona Żurkowskiego zakończył sezon na 17. miejscu w tabeli, ostatnim nad strefą spadkową. Sęk w tym, że miał tyle samo punktów co 18. Hellas Verona (gra tam Paweł Dawidowicz), co po wprowadzeniu nowych przepisów oznacza, że zostanie rozegrany baraż o utrzymanie w Serie A.