Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że Juventus będzie pewny miejsca w czołowej czwórce Serie A. Jednak w poniedziałek doszło do szokującego zwrotu akcji. Federalny Sąd Apelacyjny wydał wyrok w sprawie Juventusu i ukarał turyński klub odjęciem dziesięciu punktów w trwającym sezonie. To ostateczna decyzja, będąca pokłosiem sztucznego zawyżania opłat transferowych w celu zwiększenia zysków kapitałowych
Na dokładkę do tego wszystkiego w poniedziałkowy wieczór Juventus został rozbity na wyjeździe przez Empoli 1:4. Klub ze stolicy Piemontu zajmuje aktualnie siódme miejsce w tabeli, znajduje się poza strefą europejskich pucharów i na dwie kolejki przed końcem sezonu traci pięć punktów do czwartego miejsca, które premiuje grą w Lidze Mistrzów. Dodając do tego fiasko w Pucharze Włoch oraz odpadnięcie najpierw w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a potem półfinale Ligi Europy, to wychodzi obraz słabego sezonu dla klubu tej klasy.
- Odejście teraz byłoby tchórzostwem - mówił ostatnio trener Juventusu, Massimiliano Allegri. Mimo słabszych rezultatów szkoleniowiec nie zamierza opuszczać turyńskiego okrętu. Inaczej jednak na to zapatrują się w klubowych biurach.
Dziennik "Tuttosport" poinformował, że nie ma stuprocentowej pewności co do pozostania Allegriego w następnym sezonie na ławce Juventusu. "Stwierdzić, że drużyna jest zjednoczona i po stronie trenera byłoby kłamstwem, ale nie jest prawdą, że to zawodnicy zdecydują o jego przyszłości. To decyzja właścicieli" - czytamy. Włoscy dziennikarze podkreślają, że wysoka pensja (7,5 mln euro netto) nie może być jedynym punktem wiążącym trenera z klubem.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Allegri wrócił do Juventusu latem 2021 roku, gdy podpisał kontrakt do końca czerwca 2025 roku. Jako jego potencjalnych następców "Tuttosport" wymienia Alessio Donisego z Sassuolo, Thiago Mottę z Bologni oraz Igora Tudora z Olympique'u Marsylia.