Bartosz Bereszyński trafił do Sampdorii w styczniu 2017 roku. Tam przez lata pokazywał się z dobrej strony, został też mianowany kapitanem zespołu. Po udanych w jego wykonaniu mistrzostwach świata w Katarze zainteresowały się nim silniejsze zespoły. W styczniu udał się na półroczne wypożyczenie do Napoli.
Pobyt 30-latka w Neapolu trudno uznać za udany. Dotychczas rozegrał tam zaledwie jedno spotkanie, w lutym w Pucharze Włoch przeciwko Cremonese (2:2, 4:5 w rzutach karnych). Do końca sezonu neapolitańczykom zostały jeszcze cztery mecze ligowe, ale że niedawno zapewnili sobie mistrzostwo, to żaden z nich nie będzie miał znaczącej stawki. Z ostatnich doniesień włoskich mediów wynika, że obrońca najprawdopodobniej nie zostanie wykupiony i będzie musiał wrócić do Genui.
Problem w tym, że w przyszłym sezonie Sampdoria będzie grała w drugiej lidze. W poniedziałek przegrała 0:2 Udinese i straciła nawet matematyczne szanse na utrzymanie w Serie A. Na cztery kolejki przed końcem ma w dorobku 17 punktów, do Hellasu Verona, który już tuż nad strefą spadkową, traci 13 pkt i nie zdoła już tego odrobić.
W związku z tym jeśli Bereszyński będzie chciał grać w najwyższej lidze, to będzie musiał zmienić klub. Jego umowa z Sampdorią obowiązuje do końca czerwca 2025 roku, ale może być w niej zapis, który ułatwi mu odejście w przypadku relegacji.
Mimo spadku Sampdorii w przyszłym sezonie we włoskiej elicie nadal będzie występował zespół z Genui. To dlatego, że po roku wróciła do niej Genoa, w której barwach występuje Filip Jagiełło. Polak jest kluczowym graczem zespołu, a tuż po awansie podpisał nowy kontrakt, ważny do końca czerwca 2025 r.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Bartosz Bereszyński rozegrał w barwach Sampdorii 187 meczów. Strzelił w nich jednego gola oraz zaliczył osiem asyst.