To miał być prawdziwy hit 32. kolejki włoskiej Serie A. Naprzeciwko siebie stanęły bowiem dwie drużyny z czołowej piątki - AS Roma praz AC Milan. Ponadto obie te drużyny przed pierwszym gwizdkiem miały na koncie 56 punktów, więc potencjalna wygrana pozwoliłaby jednej z nich uciec rywalom. Emocje w meczu rozpoczęły się jednak dopiero w... doliczonym czasie gry. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1.
Przez większość meczu na boisku w Rzymie nie działo się nic specjalnego. W pierwszej połowie żadna z drużyn nie zdołała oddać nawet celnego strzału, a kibice mieli prawo być niezadowoleni z poziomu potyczki.
W drugiej części spotkania nie było lepiej. Emocje rozpoczęły się dopiero w 93. minucie. Wówczas Tammy Abraham oddał pierwszy celny strzał w tym meczu. Strzał, który zakończył bieg w siatce. Anglik wyprowadził gospodarzy na prowadzenie i wiele wskazywało na to, że zapewni Romie zwycięstwo.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
Cztery minuty później AC Milan oddał drugi celny strzał w tym spotkaniu i... doprowadził do wyrównania. Belg Alexis Saelemaekers umieścił piłkę w siatce po celnym dośrodkowaniu Rafaela Leao. Na zegarze była już 97. minuta meczu. Był to zarazem jeden z ostatnich akcentów włoskiego hitu. Hitu, który rozczarował. Kibice oglądali tylko dwa celne strzały (obie sytuacje bramkowe) i to dopiero po półtora godzinnej grze.
W tabeli oba zespoły mają po 57 punktów i zajmują czwartą oraz piątą lokatę. Do podium tracą dwa oczka, a do końca sezonu Serie A zostało sześć spotkań.