Już w najbliższy weekend Napoli może zostać mistrzem Włoch. Przed sezonem nikt się tego nie spodziewał, bo drużynę opuściło kilku liderów (m.in. Kalidou Koulibaly, Fabian Ruiz, Lorenzo Insigne oraz Dries Mertens). Wydawało się, że najtrudniej będzie zastąpić Koulibaly'ego, ale w buty Senegalczyka błyskawicznie wszedł ściągnięty latem Kim Min-jae.
- Kim jest obecnie najlepszym środkowym obrońcą na świecie. W każdym meczu dokonuje co najmniej 20 niesamowitych rzeczy. Kiedy rozpędza się z piłką, to w ciągu pięciu sekund może trafić pod pole karne rywali. Zapamiętuje to, co mu powiesz, a później idzie na wojnę - mówił o nim kilka tygodni temu trener Luciano Spalletti. I nawet jeśli przesadził, to nie da się ukryć, że Koreańczyk stał się czołowym obrońcą ligi.
Mierzący 190 cm stoper kosztował Napoli około 20 milionów euro. Dziś "Transfermarkt" wycenia go na 50 milionów euro, a realna wartość Koreańczyka może być jeszcze wyższa. Chyba że chodzi o pierwszą połowę lipca, gdy w jego kontrakcie można uaktywnić klauzulę wykupu za 40 mln euro. Problem w tym, że trudno będzie wtedy negocjować z Kimem.
W Korei Południowej istnieje przymus dwuletniej służby wojskowej. Wybitni sportowcy, m.in. gdy zdobędą międzynarodowe trofeum, mogą mieć znacznie krótszą służbę. A że Kim zdobył złoty medal azjatyckich igrzysk olimpijskich, to wystarczą jedynie trzytygodniowe szkolenia w lipcu. Akurat wtedy, gdy obowiązuje klauzula 40 milionów. To nie jest oficjalna kwota, ale taką informację podaje serwis CalcioNapoli24.it, który pisze o obowiązkowej służbie Koreańczyka. Dzięki sukcesom w reprezentacji Korei, dłuższej służby wojskowej nie musiał mieć także Heung-Min Son, gwiazdor Tottenhamu.
Ale wróćmy do Kima. Na początku kariery grał w kilku koreańskich klubach (m.in. Jeonbuk Hyundai, Gyeongju KHNP, Suwon THS), a w 2019 roku trafił do chińskiego zespołu BJ Guoan. Latem 2021 roku kupiło go Fenerbahce, gdzie rozegrał 39 spotkań, strzelił gola, zobaczył pięć żółtych kartek i jedną czerwoną. Od tego sezonu jest liderem Napoli.